Na początku tygodnia zmarł dyrektor pionu techniki operacyjnej CBA, który odpowiadał w tej służbie za uruchomienie systemu do inwigilacji Pegasus i jego funkcjonowanie przez trzy lata – dowiedział się tvn24.pl.
Informację o śmierci byłego dyrektora biura techniki operacyjnej w CBA potwierdziliśmy w kilku, niezależnych od siebie, źródłach - u jego znajomych i bliskich współpracowników z czasów służby.
- Zmarł w poniedziałek, chodzi o kwestie zdrowotne. Nie mamy pełnych informacji, bo rodzina nie chce się komunikować z aktualnym kierownictwem CBA – mówi tvn24.pl funkcjonariusz, prosząc o zachowanie anonimowości.
Misja specjalna
Mężczyzna kierował biurem techniki operacyjnej CBA, gdy jesienią 2017 roku został kupiony system Pegasus.
- Odpowiadał za testy systemu, za jego uruchomienie i następnie przez trzy lata nadzorował to, w jaki sposób był on wykorzystywany w codziennej służbie – mówi jeden z naszych rozmówców.
Przypomnijmy, że system nie został kupiony bezpośrednio u izraelskiego producenta, czyli firmy NSO Group. Służba antykorupcyjna zawarła umowę z polskim pośrednikiem, warszawską firmą Matic, specjalizującą się w cyberbezpieczeństwie, a którą założyli - jak informowała "Gazeta Wyborcza" - emerytowani funkcjonariusze Służby Bezpieczeństwa PRL.
Z ujawnionych przez reportera "Czarno na białym" Piotra Świerczka dokumentów, zgromadzonych przez kontrolerów Najwyższej Izby Kontroli wynika, że Matic za testy tego systemu, a następnie szkolenia dla funkcjonariuszy CBA otrzymała niemal osiem milionów złotych.
Pytania senatorów
- To mógł być jeden z kluczowych świadków, którzy powinni stanąć przed komisją śledczą, gdy już ona powstanie. Sama komisja nadzwyczajna, która już działa w Senacie, nie ma instrumentów prawnych, by skutecznie wezwać na swoje posiedzenia funkcjonariuszy - ocenia były minister spraw wewnętrznych i poseł opozycji Marek Biernacki.
Według byłego ministra, dyrektor mógł rzucić światło na wiele aspektów związanych z kupnem i funkcjonowaniem Pegasusa, np. to, w jaki sposób CBA wybrała właśnie firmę Matic, spośród wielu działających w branży, jako swojego pośrednika w kontaktach z izraelskim producentem.
Dyrektor z zarzutami
Zmarły dyrektor był wśród pierwszych funkcjonariuszy, których Mariusz Kamiński ściągnął do tworzenia Centralnego Biura Antykorupcyjnego w 2006 roku.
I od pierwszych dni kierował pionem techniki operacyjnej – czyli odpowiadał za włączanie podsłuchów, kierował ekipami dyskretnie śledzącymi rozpracowywanych, wyposażał w sprzęt agentów CBA działających "pod przykryciem".
Jego karierę w 2008 roku niespodziewanie przerwała jednak historia z poprzedniego miejsca służby, czyli z Komendy Stołecznej Policji. Prokuratorzy, na podstawie materiałów zebranych przez policyjne Biuro Spraw Wewnętrznych, postawili mu zarzuty karne.
- Stoi pod zarzutem popełnienia przestępstwa z art. 231 kodeksu karnego paragraf 2, który polega na działaniu w celu osiągnięcia korzyści majątkowej na szkodę interesu publicznego. Polegało ono na zawarciu umowy kupna-sprzedaży lokalu nabytego wcześniej ze środków funduszu operacyjnego KSP oraz nieuiszczenia zapłaty odpowiadającej jego rzeczywistej wartości i wyrządzenie tym szkody w mieniu Skarbu Państwa w wysokości 102 tysięcy zł - taką oficjalną informację przekazało biuro prasowe warszawskiego sądu okręgowego.
Po postawieniu mu zarzutów, kierujący CBA Mariusz Kamiński zawiesił dyrektora w 2008 roku, po czym odszedł on ze służby.
Wyjątkowa kariera
Dyrektor wrócił do CBA na przełomie 2015 i 2016 roku, gdy kontrolę nad służbą uzyskali po wygranych przez PiS wyborach ministrowie Mariusz Kamiński i Maciej Wąsik. I znów powierzyli mu kierowanie biurem techniki operacyjnej - pomimo faktu, że w sądzie był już akt oskarżenia. Jego kariery nie przerwał nawet skazujący wyrok, który w pierwszej instancji zapadł w lutym 2018 roku.
- Sąd uznał oskarżonego winnym przestępstwa z artykułu 231 Kodeksu karnego i wymierzył mu karę jednego roku i sześciu miesięcy pozbawienia wolności. Wyrok jest nieprawomocny i skazanemu przysługuje odwołanie – taką informację przekazało nam oficjalnie biuro prasowe warszawskiego sądu latem 2018 roku.
Sam proces był tajny. Wiadomo jednak, że mężczyzna był podejrzewany o przejęcie na własność mieszkania, które służyło do spotkań policjantów ze swoimi tajnymi współpracownikami.
Dopiero kilkanaście miesięcy później dyrektorowi udało się odwrócić ten wyrok, gdy w drugiej instancji został uznany za niewinnego.
Nie znam drugiego podobnego przypadku, by osoba podejrzana o poważne przestępstwo, popełnione z najniższych pobudek, a następnie oskarżona przez prokuraturę i nawet skazana, pozostawała czynnym funkcjonariuszem. To świadczy o zaufaniu, jakim się cieszył u ministrów Kamińskiego i Wąsika
Dyrektor odszedł na emeryturę dopiero, gdy premier nie powierzył drugiej kadencji szefa CBA Ernestowi Bejdzie. Stało się tak, gdyż media ujawniły, że kasjerka CBA okradła służbę na kwotę dziesięciu milionów złotych.
Premier Mateusz Morawiecki zdecydował się powołać na funkcję szefa CBA osobę spoza tej służby, czyli Andrzeja Stróżnego, byłego policjanta i następnie funkcjonariusza kontrwywiadu cywilnego. W efekcie, od początku 2020 roku, z Biura zaczęli odchodzić najbliżsi współpracownicy Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika - w tym właśnie dyrektor pionu techniki operacyjnej.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock