Prokuratura ustaliła, że ksiądz Stanisław P. skrzywdził co najmniej 95 osób i "doprowadził do innej czynności seksualnej" z udziałem 77 nieletnich - podał Onet, cytując postanowienie śledczych. Prokuratura umorzyła jednak śledztwo z uwagi na przedawnienie. Arcybiskup Wiktor Skworc, obecny metropolita katowicki, miał o tym wiedzę od 2002 roku, jednak nie zgłosił sprawy służbom ani Watykanowi. Ksiądz Stanisław P. był przez lata przenoszony z parafii do parafii.
Onet już w 2021 roku opisał historię księdza Stanisława P. i jego ofiar. W 2002 roku ówczesny biskup diecezji tarnowskiej biskup Wiktor Skworc odwołał go z urzędu proboszcza w parafii. Oficjalnym powodem były względy zdrowotne, ale jak się okazało chodziło o skargę, która wpłynęła do kurii od rodziców pokrzywdzonych przez księdza chłopców. Pomimo tego ówczesny biskup tej diecezji, a obecnie metropolita katowicki Wiktor Skworc nie poinformował o sprawie Watykanu.
Stanisław P. został odesłany na urlop, a później do innej parafii - na Ukrainę. Po kilku latach wrócił do Polski, znowu uczył w szkole i prowadził rekolekcje. Dopiero po 18 latach diecezja tarnowska przyznała, że przenoszony z parafii do parafii ksiądz krzywdził dzieci.
Skrzywdził co najmniej 95 osób
We wrześniu 2020 roku do prokuratury trafiło zawiadomienie dotyczące czynów księdza P. W listopadzie śledztwo zostało zamknięte. Postępowanie zostało umorzone ze względu na przedawnienie. Ukaranie księdza pedofila byłoby możliwe, gdyby arcybiskup Skworc w 2002 roku zawiadomił służby.
Onet dotarł jednak do pisemnego postanowienia prokuratury w tej sprawie. Wynika z niego - napisał Onet - że tarnowska prokuratura dotarła do co najmniej 95 osób pokrzywdzonych przez księdza P. W 77 przypadkach - podał portal - dochodziło do "doprowadzenia do innej czynności seksualnej z udziałem nieletniego".
"Z uwagi na obszerność i wymowę materiału dowodowego nie sposób nie dać wiary zeznaniom pokrzywdzonych" - napisali śledczy.
Opisali też, w jaki sposób ksiądz P. wykorzystywał swoje ofiary. "Sposób jego zachowania polegał na wybieraniu wśród grupy chłopców, 'ulubieńców' reprezentujących określony typ wyglądu, spokojnych, pokornych, uległych, względnie takich, którzy zwracali na siebie uwagę katechety, i skłanianiu ich do zajęcia miejsca na kolanach sprawcy bokiem do niego, a następnie przytrzymywanie jedną ręką w taki sposób, który uniemożliwiał natychmiastowe opuszczenie miejsca a drugą dotykanie w okolice pleców, ud, pośladków, krocza aż do genitaliów - gładzenie ich poprzez odzież, ale także bez: z włożeniem dłoni pod bieliznę, ściskaniu, co niejednokrotnie powodowało znaczny ból" - czytamy w dokumencie cytowanym przez Onet.
Portal zaznaczył, że "postanowił nie publikować pozostałych szczegółów przestępstw".
Źródło: Onet, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock