- 20 mln dolarów rocznie, których od Polski na utrzymanie bezpieczeństwa w Afganistanie po 2014 r. chcą Stany Zjednoczone, to nie jest kwota, która byłaby trudna do udźwignięcia przez polski budżet - uważa wicepremier szef PSL Waldemar Pawlak.
Wicepremier powiedział we wtorek w Sejmie, że "jeżeli to jest cena bezpieczeństwa w regionie i bezpieczeństwa przedsięwzięć, które mogą być owocne w wymiarze gospodarczym w relacjach z Afganistanem, to jest cena umiarkowana".
Bezpieczeństwo kosztuje
Pawlak zwrócił też uwagę, że na cele rozwojowe, na wzmacnianie społeczeństwa afgańskiego płacimy obecnie około 8 mln dol. rocznie. W tym kontekście jego zdaniem suma, jaką miałby płacić nasz kraj już po wycofaniu wojsk z Afganistanu, nie jest szczególnie zaskakująca. - Bezpieczeństwo kosztuje, ale brak bezpieczeństwa kosztuje jeszcze bardziej - zauważył polityk.
Szef ludowców podkreślił, że bardzo ważne jest, aby dorobek sił koalicyjnych w Afganistanie nie został zmarnowany. Jego zdaniem aby to osiągnąć, trzeba rozwiązań militarnych, pokojowych, a także pomocy dla tego kraju. Stanowisko polskie w tej sprawie powinno uwzględniać elementy aktywnej troski o to, co będzie po wycofaniu się wojsk koalicyjnych z Afganistanu. - Żeby nie było tak, że nasi żołnierze przelewali krew na marne i żeby nie było tak, że w ciągu kilku miesięcy czy lat z powrotem wrócą porządki, które były przedtem - oświadczył wicepremier.
Polska działka
Według wstępnego planu NATO do funduszu stabilizacji Afganistanu w latach 2015-2020 powinno wpłynąć 4,2 miliarda dolarów. USA pokryłyby około połowy tej kwoty, a resztę - pozostałe kraje Sojuszu i sam Afganistan. USA chciałyby, żeby Polska wpłacała do funduszu rocznie 20 mln dolarów przez 10 lat.
Źródło: PAP