Polska nie będzie podsycała nacjonalizmów, nie będzie próbowała wyjść z Unii Europejskiej - mówił w programie "Świat" w TVN24 Biznes i Świat Witold Waszczykowski z PiS, tłumacząc, że zagraniczna prasa jest do Prawa i Sprawiedliwości uprzedzona i stąd wynika w Europie strach przed nowym polskim rządem. Paweł Zalewski z PO tłumaczył jednak, że ten strach ma swoje źródła w pamięci o Annie Fotydze i dyplomacji PiS-u z lat 2006-2007.
Goście magazynu "Świat" zgodzili się, że potrzebne jest jak najszybsze powołanie nowego zespołu w MSZ. Paweł Zalewski dodał, że jest to koniecznie, by "zacząć wyjaśniać wiele nieporozumień" związanych z tym, jak PiS jest widziany za granicą, bo rzutuje to na opinię Polski w Europie.
UE pamięta Fotygę
Witold Waszczykowski tłumaczył jednak, że ta opinia wynika z uprzedzenia dziennikarzy, z którymi on sam wiele razy rozmawiał i próbował ich uspokajać. Mówił, że o politykę zagraniczną przyszłego rządu pytali go dziennikarze "z Danii, Szwecji, USA, Wielkiej Brytanii, Niemiec, Francji".
- Ja im tłumaczę, że "rozczaruję was: nie wyciągniemy szabli na Rosjan i Niemców. Chcemy tylko prowadzić normalną politykę broniąc naszych interesów narodowych. Nie jesteśmy eurosceptykami, nie chcemy wyprowadzić Polski z Unii" - mówił, dodając, że ci sami zagraniczni dziennikarze potem jednak szukali komentarzy osób sceptycznych wobec PiS i to te kwestie dominowały w ich artykułach.
Paweł Zalewski uznał jednak, że UE ma prawo obawiać się kierunku, w jakim pójdzie Polska. - Wątpliwość wobec PiS wynikają z tego, jak wyglądała dyplomacja za kadencji minister Anny Fotygi. Pamięć o tym jest (w Europie) żywa - podkreślił.
Polska "nie jest wielbłądem"
Mówiąc o tym, jak będzie wyglądała przyszła polityka zagraniczna PiS-u Waszczykowski stwierdził, że będzie się opierała o "polską agendę". - My nie jesteśmy wielbłądami. David Cameron też ma swoją wizję Europy. My mamy trochę inną wizję UE od jej modelu federalnego, jaki prezentują Niemcy i Francja - tłumaczył.
- Chodzi o UE bardziej demokratyczną. Chcielibyśmy, żeby nasza część Europy była bardziej zintegrowana, a nie była tylko peryferiami Zachodu, po to, by - jeżeli coś by się nie powiodło na Zachodzie - tutaj nic się nie rozbiło; żeby ta wspólnota w tej części Europy została - mówił.
Dodał, że ważne jest stawianie na rozwój współpracy w ramach euroregionów tak, by zacieśniała się ona m.in. w rejonie Karpat (Polska, Ukraina, Słowacja, Rumunia - red.), jak i basenie Morza Bałtyckiego.
Paweł Zalewski podkreślał, że w tej sytuacji potrzebne jest jednak zrozumienie tego, że "nie ma w Europie rządu, który bardziej by stawiał na współpracę międzyrządową" niż na wspólnym forum w Brukseli, a więc i PiS powinien wiedzieć, że żadnemu z krajów nie chodzi o prowadzenie do końca tylko swojej polityki.
- Problemem Unii nie jest federalizacja, a to, że w ważnych sprawach Unia tą wspólnotą jeszcze nie jest - zauważył, pytając równocześnie o to, jak PiS będzie się odnosił do tych wspólnych, ważnych tematów, m.in. "bezpieczeństwa rozumianego jako rozszerzenie NATO" - tj. granic zewnętrznych Unii i przykładowo uchodźców.
Witold Waszczykowski stwierdził, że nowy rząd "spróbuje zrealizować "deklaracje rządu Ewy Kopacz ws. uchodźców", ale "robiąc to do bólu skrupulatnie, biorąc pod uwagę względy bezpieczeństwa", a więc m.in. to, czy osoby przyjeżdżające do Polski będą mogły udowodnić swój status uchodźcy.
Waszczykowski stwierdził też, że "UE powinna mieć swoją politykę zagraniczną, ale nie będzie jej miała, bo trzeba mieć wspólną definicję zagrożeń". - Inaczej postrzegamy je my, inaczej Hiszpania czy Portugalia. Nie będzie tutaj kompromisu. Problem polega więc na tym, że to nie my blokujemy (decyzje ws. prowadzenia wspólnej polityki zagranicznej - red.), a to w Unii nie ma wspólnej definicji zagrożeń - zaznaczył.
Autor: adso//gak / Źródło: TVN24 Biznes i Świat