W środę nie mamy już pierwszego prezesa Sądu Najwyższego - powiedział wiceszef Kancelarii Prezydenta Paweł Mucha. Jak dodał, decyzje w sprawie powierzenia kierowania Sądem Najwyższym do czasu powołania pierwszego prezesa "potencjalnie są w rękach prezydenta". - Nie są natomiast to decyzje, które będą zapadały dzisiaj czy jutro - podkreślił.
Prezydencki minister wskazywał, że dopóki prezydent nie skorzysta ze swoich uprawnień i nie powoła pełniącego obowiązki pierwszego prezesa Sądu Najwyższego, to - jak wynika z art. 14 ust. 2 ustawy o SN - będzie go zastępować ten z sędziów prezesów izb, który ma najdłuższy staż sędziowski, "po to, żeby nie było luki, żeby nie było takiego momentu, kiedy nie wiemy, kto zarządza Sądem Najwyższym, kiedy nie wiemy, kto jest uprawniony".
Mucha odniósł się także do art. 111 ust. 4 ustawy o SN, który mówi, że jeżeli stanowisko pierwszego prezesa Sądu Najwyższego zostanie zwolnione po wejściu w życie ustawy, prezydent powierzy kierowanie Sądem Najwyższym wskazanemu sędziemu Sądu Najwyższego do czasu powołania pierwszego prezesa.
- Jeżeli chodzi o artykuł 111 - to jest tak, że te decyzje są w rękach pana prezydenta potencjalnie. Natomiast to nie są decyzje, które będą zapadały dzisiaj, czy jutro - powiedział Mucha.
Wiceszef Kancelarii Prezydenta dodał, że we wtorek Małgorzata Gersdorf poinformowała Andrzeja Dudę, iż "na czas swojej nieobecności wyznacza na swojego zastępcę" prezesa Izby Pracy i Ubezpieczeń Społecznych SN sędziego Józefa Iwulskiego.
Mucha: w środę pierwszego prezesa Sądu Najwyższego nie mamy
- Przy czym w naszym przekonaniu takie wyznaczenie mogło mieć miejsce we wtorek, bo we wtorek pani prezes Gersdorf była pierwszym prezesem Sądu Najwyższego i mogła tego rodzaju czynności podejmować. Natomiast już w dniu dzisiejszym znajduje zastosowanie ta druga część przepisu, czyli mówimy o sytuacji pewnego automatyzmu działania - stwierdził Mucha. Dodał, że w środę pierwszego prezesa Sądu Najwyższego "nie mamy". Wiceszef Kancelarii Prezydenta powołał się na art. 14 par. 2 ustawy o Sądzie Najwyższym: "w czasie nieobecności pierwszego prezesa Sądu Najwyższego zastępuje go wyznaczony przez niego Prezes Sądu Najwyższego, a w przypadku niemożności wyznaczenia – Prezes Sądu Najwyższego najstarszy służbą na stanowisku sędziego". - Tutaj rzeczywiście miała miejsce taka koincydencja, że prezydent wskazał: "wprost z przepisu pan sędzia Iwulski". Z drugiej strony pani prezes mówi: "to bardzo dobrze, że jesteśmy tutaj zgodni w sprawach personalnych”. Niezależnie, że jest zupełnie inna podstawa prawna, bo to jest niby ten sam przepis, ale jednak inne jego części, inne normy są z tego przepisu w tym zakresie wyprowadzane - powiedział Mucha.
Ustawa o Sądzie Najwyższym
Zgodnie z ustawą o Sądzie Najwyższym, która weszła w życie 3 kwietnia, w dniu następującym po upływie trzech miesięcy od tego terminu w stan spoczynku muszą przejść sędziowie SN, którzy ukończyli 65. rok życia. W związku z tym sędziowie ci od środy według ustawy przestają pełnić swe funkcje. Mogą oni dalej orzekać, jeśli w ciągu miesiąca od wejścia w życie nowej ustawy złożyli stosowne oświadczenie i przedstawili odpowiednie zaświadczenia lekarskie, a prezydent wyrazi zgodę na dalsze zajmowanie stanowiska sędziego SN.
Oświadczenia nie złożyła między innymi pierwsza prezes SN Małgorzata Gersdorf, która już ukończyła 65. rok życia. Informowała ona wcześniej, że "nie złożyła i nie złoży" wniosku do prezydenta w sprawie dalszego zajmowania stanowiska sędziowskiego i funkcji prezesa SN.
Gersdorf podkreślała, że konstytucja stanowi, iż kadencja pierwszego prezesa trwa sześć lat.
W zeszłym tygodniu Zgromadzenie Ogólne Sędziów SN jednogłośnie przyjęło uchwałę mówiącą, że sędzia Gersdorf pozostaje zgodnie z konstytucją pierwszym prezesem SN do 30 kwietnia 2020 roku.
Autor: jog//kg / Źródło: PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: tvn24