W środę 10 stycznia w Sejmie większość posłów zdecydowała, że nie chce skierowania do prac w komisji obywatelskiego projektu ustawy liberalizującej aborcję, który przygotowała inicjatywa "Ratujmy Kobiety". Do takiego wyniku przyczyniła się część posłów Platformy Obywatelskiej i Nowoczesnej, którzy nie brali udziału w głosowaniu, wstrzymali się od głosu lub wyrazili sprzeciw.
W rezultacie trzech członków klubu PO - Marek Biernacki, Joanna Fabisiak i Jacek Tomczak - zostało z niego wykluczonych. Natomiast w reakcji na postawę swoich kolegów i koleżanek, troje posłów Nowoczesnej - Joanna Scheuring-Wielgus, Joanna Schmidt i Krzysztof Mieszkowski - zawiesiło członkostwo w tym klubie.
"Wstyd mi za moich kolegów"
- Źle się stało, bo ten projekt powinien trafić do komisji. Moje koleżanki i koledzy zapomnieli na jakim etapie głosowania jesteśmy - komentowała Paulina Hennig-Kloska. Gość "Wstajesz i wiesz" podkreśliła, że temat ustawy liberalizującej aborcję był tematem zebrania klubu Nowoczesnej przed sejmowym głosowaniem.
- Dwie osoby deklarowały, że trudno im z osobistych powodów skierować projekt do komisji - relacjonowała. Przypomniała, że nikt z władz Nowoczesnej nie spodziewał się, że aż 10 posłów klubu nie weźmie udział w głosowaniu nad tym projektem.
- Dwuletni (od dwóch lat zasiadający w parlamencie - red.) posłowie dokładnie wiedzą, na jakim etapie legislacyjnym jesteśmy i mają obowiązek to wiedzieć (...). Trochę jest mi wstyd za moich kolegów i chcę za nich przeprosić. Wielu z nich żałuje tej decyzji dzisiaj, tylko nie jesteśmy w stanie tego cofnąć - podkreśliła.
W ocenie posłanki Nowoczesnej podział podczas sejmowego głosowania odzwierciedla preferencje ich sympatyków. - Nawet wyborcy Nowoczesnej są podzieleni. Według badań połowa naszego elektoratu jest za liberalizacją (prawa aborcyjnego - red.), a cześć się waha - wskazała.
"Hipokryzja przyświeca politykom na każdym etapie"
Hennig-Kloska zapewniła, że głosowała za ustawą zgłoszoną przez inicjatywę "Ratujmy Kobiety". - Hipokryzją jest udawanie, ze nie mamy aborcji w Polsce - mówiła posłanka. Jednocześnie zarzuciła lewicy, że jej krytyka Nowoczesnej za środowe głosowanie jest nieuzasadniona. Na potwierdzenie tych słów gość "Wstajesz i wiesz" przypomniała historię z jej okręgu wyborczego.
- Głosami lewicy odpadł mój obywatelski projekt uchwały w Koninie, wprowadzający na poziomie lokalnym in vitro (...) To jest hipokryzja, która przyświeca trochę politykom na każdym etapie - wskazała Hennig-Kloska.
Jak mówiła, do tej sytuacji mieli przyczynić się radni SLD, z których jeden się sprzeciwił, a kolejny nie wziął udziału w głosowaniu nad jej projektem w sprawie in vitro.
"Mam za złe lewicy, która nas atakuje"
Równocześnie posłanka Nowoczesnej ostro skrytykowała inny obywatelski projekt ustawy aborcyjnej, który zaostrza obecne przepisy. W przeciwieństwie do inicjatywy "Ratujmy Kobiety", ten został skierowany do dalszych prac w sejmowej komisji. - Zmusza on kobiety do rodzenia płodów, które nie mają szans przetrwać. Nie będziemy mieli szansy dyskusji obustronnej (w komisji - red.) - dodała.
Gość programu poinformowała, że Nowoczesna kończy pracę nad własnym projektem liberalizujący aborcję na wzór regulacji w Niemczech. - Opozycja musi bezwzględnie odrobić zadanie domowe po egzaminie, który oblała - podsumowała Hennig-Kloska.
Autor: ptd/adso / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24