To, co odstawili urzędnicy NIK-u, to jeden wielki skandal. Moim zdaniem ci ludzie nie mają zielonego pojęcia o więziennictwie. Może więziennictwo widzieli w filmie "Kiler" - mówił w "Faktach po Faktach" w TVN24 europoseł PiS, a wcześniej wiceminister sprawiedliwości Patryk Jaki. Odniósł się w ten sposób do skierowania przez Najwyższą Izbę Kontroli 15 zawiadomień do prokuratury w związku z realizacją programu "Praca dla więźniów", który nadzorował.
Najwyższa Izba Kontroli przedstawiła wyniki dwóch kontroli, w tym wnioski z kontroli realizacji programu "Praca dla więźniów". Za program odpowiadał Patryk Jaki, wówczas wiceminister sprawiedliwości, a od czerwca 2019 roku europoseł PiS. Izba podjęła decyzję o skierowaniu 15 zawiadomień do prokuratury.
Ministerstwo Sprawiedliwości uważa, że zarzuty NIK "są bezpodstawne".
"To, co odstawili urzędnicy NIK-u, to jeden wielki skandal"
Patryk Jaki komentował w "Faktach po Faktach" w TVN24 zarzuty, jakie NIK wysuwa wobec realizacji programu "Praca dla więźniów". - Urzędnicy NIK twierdzą, że coś straciliśmy, bo mogliśmy wynająć drożej. Problem w tym, że nikt nie chciał zapłacić drożej - tłumaczył były wiceminister sprawiedliwości. Dodał, że "to, co odstawili urzędnicy NIK-u, to jeden wielki skandal".
- Moim zdaniem ci ludzie nie mają zielonego pojęcia o więziennictwie. Może więziennictwo widzieli w filmie "Kiler" - powiedział.
Jaki dodał, że "ma propozycję" dla urzędników NIK. - Jeżeli wy twierdzicie, że jesteście w stanie obronić te tezy, to proszę bardzo, zapraszam do publicznej debaty pana Banasia i tych urzędników, którzy dzisiaj to przedstawiali. Może być nawet w tym studiu. Jestem przekonany, że oni nie będą mieli odwagi tego zrobić - stwierdził.
Zapytany, czy obóz Zjednoczonej Prawicy ma jakiś "plan B", żeby przekonać prezesa NIK Mariana Banasia do ustąpienia ze stanowiska, Jaki odpowiedział, że "jest wiele możliwości, ale w tej chwili już tylko legislacyjnych".
- Wiem, że trwają jakieś rozmowy o możliwościach poza ustawą zasadniczą, ale, uczciwie mówiąc, pewnie będzie o to trudno. My jako Zjednoczona Prawica zrobiliśmy w tej sprawie dużo, żeby zachęcić pana Mariana Banasia do dymisji - stwierdził.
Na sugestię prowadzącego program, że wiedzę o wątpliwościach dotyczących oświadczeń majątkowych Banasia politycy mają dzięki dziennikarzom TVN, Jaki odparł: - To prawda. Dziękuję.
"Czepianie się tego programu oznacza, że można się już czepiać wszystkiego"
Europoseł PiS mówił o powodach, jakie jego zdaniem stały za złożeniem przez NIK do prokuratury zawiadomień związanych z programem "Praca dla więźniów". - Jeżeli raport jest znany od miesięcy i nie było tam żadnych sformułowań dotyczących popełnienia przestępstwa, a z tego samego raportu nowy prezes wyciąga 15 zawiadomień (...), to moim zdaniem teza może być tylko jedna: pan Marian Banaś w tej chwili próbuje podważyć wiarygodność organów ścigania, dlatego że sam ma z nimi problem - powiedział Jaki.
- Na Służbie Więziennej zjadłem zęby tak samo jak wielu więzienników. I wiem, obiektywnie, że to był naprawdę bardzo ciężki i trudny program. Liczby mówią same za siebie. Czepianie się tego programu oznacza, że można się już czepiać wszystkiego - dodał.
"Państwo do tego programu nie dołożyło ani złotówki"
Jaki mówił także o sytuacji polskiego więziennictwa w momencie, kiedy w 2015 roku przychodził do Ministerstwa Sprawiedliwości i obejmował nad nim nadzór. - Więźniów w Polsce pracowało wtedy najmniej w Europie. Dodatkowo więźniowie byli tak zadłużeni, że jak wychodzili z więzienia, to często nie potrafili wiązać końca z końcem i recydywa rosła. W związku z tym dla nich jednym wyjściem było to, aby popełnić kolejne przestępstwo i wrócić do zakładu karnego. My jako obywatele płaciliśmy na utrzymanie więźniów coraz więcej. Każdy z nas płacił miesięcznie ponad trzy tysiące na utrzymanie więźnia w systemie stacjonarnym, dlatego że on nie pracował na swoje zatrudnienie - przekonywał.
- Wprowadziłem program "Praca dla więźniów", który zmienił absolutnie wszystko. Z ostatniego miejsca trafiliśmy na pierwsze miejsce, jeśli chodzi o zatrudnionych skazanych. Państwo do tego programu nie dołożyło ani złotówki. Więźniowie zaczęli płacić alimenty, zaczęli zarabiać, pierwszy raz od wielu lat spadał współczynnik powrotów do przestępstw - kontynuował były wiceminister.
Jaki odniósł się do zarzutu, że hale produkcyjne, w których mieli pracować więźniowie, wynajmowane były poniżej stawek rynkowych. Zaznaczył, że ten zarzut "pokazuje najlepiej, jakie mamy problemy z Najwyższą Izbą Kontroli i z kompetencjami tych ludzi".
- Urzędnicy NIK-u twierdzą, że coś straciliśmy, bo mogliśmy wynająć drożej. Problem polega na tym, że nikt nie chciał zapłacić drożej - dodał europoseł.
"Ktoś powinien za to polecieć"
Jaki odniósł się także do ceny, za jaką wybudowano tor przeszkód w Centralnym Ośrodku Szkolenia Służby Więziennej w Kaliszu. Miał on kosztować 369 tysięcy złotych, podczas gdy według urzędników NIK powinien kosztować 65 tysięcy złotych. - Ten placyk nie był elementem programu "Praca dla więźniów", to nie był element kontroli NIK. Urzędnicy NIK dali to przy okazji. To oczywiście wymaga wyjaśnienia, ale mój program nie ma z tym nic związanego. Oczekuję, że Służba Więzienna to wyjaśni - tłumaczył. Zapewnił, że jeżeli w tym przypadku jest tak, jak pokazali to urzędnicy NIK, to "ktoś powinien za to polecieć".
Jaki: te zarzuty, które dzisiaj zostały postawione, nie wytrzymują próby
Gość TVN24 został także zapytany, dlaczego jego zdaniem głosu w tej sprawie nie zabrali dwaj politycy PiS, Tadeusz Dziuba i Marek Opioła, którzy niedawno zostali wiceprezesami NIK. - Mam nadzieję, że ci politycy nie zgadzają się z tym, co zostało dzisiaj zrobione w Najwyższej Izbie Kontroli, dlatego że te zarzuty, które dzisiaj zostały postawione, nie wytrzymują próby (...). Trudno mi się wcielać w to, co myślą wiceprezesi Najwyższej Izby Kontroli - mówił.
Program Jakiego
W czerwcu resort sprawiedliwości w komunikacie podsumowującym pracę wiceministra Patryka Jakiego wskazywał, że program "Praca dla więźniów" opiera się na trzech filarach: budowie w zakładach karnych hal produkcyjnych, rozszerzeniu zakresu możliwości nieodpłatnej pracy więźniów na rzecz samorządów oraz ulgach dla przedsiębiorców zatrudniających więźniów. Według ministerstwa wdrożenie programu pozwoliło zwiększyć zatrudnienie do ponad 86 procent skazanych zdolnych do pracy.
Program ogłoszono w kwietniu 2016 roku. Odpowiadał za niego Patryk Jaki, wówczas wiceminister sprawiedliwości, obecnie europoseł Prawa i Sprawiedliwości.
Autor: mjz//rzw//kwoj / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24