Ukraina nie ma na tę chwilę takich możliwości, by te wyrzutnie wpiąć w system zbierania danych, więc ich efektywność byłaby bardzo ograniczona - ocenił pułkownik rezerwy Maciej Matysiak, ekspert fundacji Stratpoints. Odniósł się w ten sposób do propozycji polskiego ministra obrony, by zaoferowane Polsce przez Berlin baterie systemu Patriot trafiły jednak do Ukrainy, a nie na wschód naszego kraju. Sprawę skomentował także na antenie TVN24 Marek Świerczyński z Polityki Insight. - Pytanie, co stało się pomiędzy pozytywną reakcją, pogłębioną o rozmowę telefoniczną ministrów Polski i Niemiec, a tym wczorajszym komunikatem - zastanawiał się.
W środę wicepremier, szef MON Mariusz Błaszczak poinformował, że zwrócił się do strony niemieckiej, aby oferowane Polsce baterie Patriot zostały przekazane Ukrainie, mimo że jeszcze w poniedziałek pisał, że "z satysfakcją przyjął propozycję" dotyczącą rozmieszczenia dodatkowych wyrzutni w naszym kraju.
Pułkownik Maciej Matysiak powiedział w rozmowie z TVN24, że jego zdaniem baterie Patriot nie mogłyby działać efektywnie w Ukrainie z kilku względów.
- Po pierwsze, to nie jest przekazanie sprzętu tylko udostępnienie, więc istniałaby konieczność wysłania też obsługi, czyli żołnierzy niemieckich, żołnierzy kraju natowskiego na teren kraju, który jest w konflikcie zbrojnym. Wiemy, że raczej to nie nastąpi. Po drugie, Ukraina nie ma na tę chwilę takich możliwości, by te wyrzutnie, zestawy wpiąć w system zbierania danych, więc ich efektywność byłaby bardzo ograniczona. Z tych powodów uważam, że ta propozycja Polski jest niemożliwa do zrealizowania przez Niemcy i NATO - ocenił.
Baterie to nie system obrony
Matysiak przyznał, że same baterie to jeszcze nie system obrony. - Same baterie mają pewne możliwości rażenia, ale nie widzą bardzo daleko. One muszą być wsparte przez cały system zbierania informacji, system rozpoznawczy, przetwarzania danych, wypracowania decyzji. Tak jak to będzie się działo z systemem Patriot w wersji zakupionej przez Polskę - stwierdził. - Nie wyobrażam sobie, jak szybko Ukraina mogłaby do tego dopuścić. Nawet nie biorąc pod uwagę wszystkich formalizmów, dyplomacji i zagrożeń z tym związanych - dodał.
Ekspert zwrócił uwagę, że nawet jeżeli polskie systemy nie są w pełni kompatybilne z bateriami Patriot, to takie baterie, amerykańskie, już stacjonują w Polsce. - Zadziałałby więc też system natowski. Na pewno podniósłby znacznie obszar działania (Patriotów - red.) - podkreślił.
Wskazał, że chodzi o dwie dodatkowe baterie, co oznacza, że mielibyśmy w sumie cztery. - Ta efektywność byłaby zdecydowanie wyższa i system byłby w stanie lepiej zabezpieczać i niszczyć te cele, które przekroczyłyby granicę polską z kierunku wschodniego - ocenił.
Świerczyński: takich rzeczy nie wyciąga się jak królika z kapelusza
Do sprawy odniósł się także na antenie TVN24 Marek Świerczyński z Polityki Insight. - Niemieckie oświadczenie musiało być poprzedzone jakiegoś rodzaju ustaleniem, porozumieniem z polskim rządem, bo przecież takich rzeczy nie wyciąga się jak królika z kapelusza - zauważył ekspert.
Zastanawiał się, "co stało się pomiędzy tą pozytywną reakcją, mało tego pogłębioną o rozmowę telefoniczną dwojga ministrów - Polski i Niemiec, komentarzem wojska - przecież widzieliśmy pułkownika Marciniaka, głównego szefa od pozyskiwania obrony powietrznej Polski, który jak najbardziej pozytywnie wypowiadał się o tego rodzaju pomyśle - a tym wczorajszym komunikatem".
Świerczyński przypomniał, że tweet szefa MON Mariusza Błaszczaka był poprzedzony wypowiedzią prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, która - w jego ocenie - "zawierała skrótową doktrynę, plan operacyjny użycia tych systemów (Patriot - red.), dotyczący zachodniej Ukrainy".
- Pytanie, czy było to w jakikolwiek sposób konsultowane ze stroną niemiecką, amerykańską i w końcu ukraińską. Na te wszystkie pytania nie znamy dziś odpowiedzi - skwitował gość TVN24.
Pełnomocnik szefa MON: przekazanie Patriotów Ukrainie zapewniłoby bezpieczeństwo Polsce
O propozycję szefa MON został zapytany w rozmowie z PAP Pełnomocnik Ministra Obrony Narodowej ds. budowy Systemu Zintegrowanej Obrony Przeciwlotniczej i Przeciwrakietowej płk Michał Marciniak. Powiedział, że każda broń przeciwlotnicza i przeciwrakietowa przekazana Ukrainie to cenny zasób dla ukraińskich sił zbrojnych. - Natomiast z naszego punktu widzenia przekazanie stronie ukraińskiej niemieckich zestawów Patriot i rozmieszczenie ich przy zachodniej granicy Ukrainy zapewniłoby również bezpieczeństwo Polsce. Z operacyjnego punktu widzenia umożliwiłoby to zwalczanie rakiet lecących w stronę Polski, zarówno wystrzelonych przez wojska rosyjskie, jak i ukraińskie - stwierdził.
Jak tłumaczył, chodzi o to, żeby zwalczanie rakiet stanowiących potencjalne zagrożenie dla Polski odbywało się nad Ukrainą, za pomocą pocisków przeciwrakietowych wystrzelonych z jej terytorium. - Sytuacja, w której nastąpiłoby wystrzelenie pocisku przeciwrakietowego z Polski na cel nad Ukrainą, bez stuprocentowej pewności, że nadlatująca rakieta spadnie na terytorium Polski, mogłaby być odebrana jako zaangażowanie jednego z państw NATO w wojnę z Federacją Rosyjską - podkreślił Marciniak. Dodał, że Ukraina ma pełne prawo do zwalczania pocisków nad swoim terytorium, co w żaden sposób nie łamie prawa międzynarodowego.
- My możemy działać nad terytorium naszego kraju. Postawienie baterii przeciwrakietowych na terenie Ukrainy i operowanie nimi przez siły ukraińskie zapewni nam to, że z terytorium ukraińskiego zwalczany jest cel nad Ukrainą, co nie mogłoby być odebrane jako zaangażowanie państwa NATO w ochronę nieba Ukrainy - mówił. Przyznał, że takie rozwiązanie pozwoliłoby na ochronę miejsc takich jak nieodległy od granicy Przewodów, gdzie rakieta może upaść po kilkunastu sekundach od pojawienia się w polskiej przestrzeni powietrznej, co nie daje szans na reakcję.
Płk Marciniak podkreślił, że w przypadku, gdyby taka rakieta została uznana za zagrożenie dla polskiej infrastruktury krytycznej czy dużego skupiska ludności jak np. Rzeszów, byłaby zwalczana już po polskiej stronie granicy. - Wracając do przykładu Przewodowa - gdyby na zachodniej granicy Ukrainy stały systemu przeciwrakietowe, to ta rakieta by prawdopodobnie przez taką zasłonę nie przeleciała - ocenił.
Pełnomocnik ministra obrony zaznaczył także, że bateria Patriotów na Ukrainie nie tylko zabezpieczałaby granicę Polski i NATO, ale także wsparłaby obronę powietrzną, nękaną zmasowanymi atakami rakietowymi ze strony Rosji. Ocenił, że realne jest takie ustawienie Patriotów na Ukrainie, by mogły jednocześnie chronić infrastrukturę po obu stronach granicy.
Płk Marciniak został również spytany o podnoszone wątpliwości, jak szybko żołnierze ukraińscy mogliby nauczyć się obsługi takiego sprzętu. W odpowiedzi przyznał, że szkolenie w obsłudze tak zaawansowanego sprzętu zajmuje miesiące, zauważył natomiast, że armia Ukrainy z powodzeniem wykorzystuje równie zaawansowane i skomplikowane systemy otrzymane niedawno od państw zachodnich, jak systemy obrony powietrznej krótkiego zasięgu NASAMS czy wyrzutnie rakiet HIMARS. Dodał, że ewentualne przekazanie Patriotów Ukrainie wymagałoby zorganizowania dla tamtejszych żołnierzy odpowiedniego programu szkoleniowego.
- Obecnie zestaw Patriot jest najlepszym zestawem przeciwrakietowym i przeciwlotniczym na świecie, w swojej klasie zasięgowej. Podobny jest izraelski system David's Sling, ale Patrioty są najbardziej rozpowszechnione w całych strukturach NATO - podkreślił płk Marciniak. Dodał, że wdrażane obecnie w Polsce Patrioty to przeskok o dwie generacje względem obecnie znajdującego się na wyposażeniu polskiego wojska, poradzieckiego sprzętu. - Tutaj zaawansowanie techniczne jest znacznie, znacznie większe. Ten proces - szkolenia, zgrywania pododdziałów i koncepcji operacyjnej jest dość długi - wyjaśnił.
Oficer dodał, że sprzętu przeciwrakietowego i przeciwlotniczego "nigdy dość", a każdy dodatkowy zestaw, który wsparłby ochronę polskiego nieba jest mile widziany.
Zmiana zdania w sprawie Patriotów
Niemcy zaoferowali Polsce systemy obrony przeciwrakietowej Patriot, by wzmocnić bezpieczeństwo polskiej przestrzeni powietrznej. Ogłosiła to w niedzielę szefowa niemieckiego ministerstwa obrony Christine Lambrecht. Wicepremier, szef resortu obrony Mariusz Błaszczak oświadczył w poniedziałek, że "z satysfakcją przyjął propozycję". Po rozmowie z minister obrony Niemiec, poinformował, że "potwierdziła chęć" rozmieszczenia wyrzutni przy granicy z Ukrainą. "Do ustalenia pozostaje wersja systemu, jak szybko do nas dotrą i jak długo będą stacjonować" - dodał.
W środę po południu Polska Agencja Prasowa opublikowała wywiad z prezesem PiS Jarosławem Kaczyńskim. Mówił między innymi o Patriotach. - Propozycja z całą pewnością jest interesująca. Zaznaczam, że wyrażam tu mój własny, osobisty pogląd, ale uważam, że dla bezpieczeństwa Polski najlepiej byłoby gdyby Niemcy przekazali ten sprzęt Ukraińcom, przeszkolili ukraińskie załogi, z zastrzeżeniem, że baterie miałyby być rozlokowane na zachodzie Ukrainy - powiedział.
Kilka godzin później minister obrony Mariusz Błaszczak zamieścił wpis na Twitterze, w którym poinformował, że "zwrócił się do strony niemieckiej, aby proponowane Polsce baterie Patriot zostały przekazane na Ukrainę i rozstawione przy zachodniej granicy".
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Lance Cpl. Alyssa Chuluda/dvidshub.net