Parlament Europejski uchylił we wtorek immunitet Januszowi Korwin-Mikkemu, przychylając się do wniosku Prokuratury Okręgowej w Warszawie, która chce pociągnąć europosła do odpowiedzialności karnej za spoliczkowanie Michała Boniego. Korwin-Mikke sam także głosował za uchyleniem immunitetu.
- Ja mam przepraszać tego sukinsyna? To on ma mnie przepraszać. Człowiek, który został spoliczkowany jest w tym momencie pozbawiony pewnych praw publicznych i on powinien coś zrobić np. pozwać mnie pod sąd honorowy albo pojedynek. Nie rozumiem czemu w ogóle jeszcze się z panem Bonim rozmawia - powiedział w PE Korwin-Mikke, który sam głosował za uchyleniem własnego immunitetu. Jak stwierdził, jest ciekaw co w tej sprawie zrobi teraz polski sąd.
Michał Boni powiedział, że decyzja PE daje mu wewnętrzną satysfakcję. - Zachowanie Korwin-Mikkego nie może mnie w żaden sposób urazić - podkreślił.
Prokuratura Okręgowa w Warszawie wystąpiła z wnioskiem o uchylenie immunitetu europosłowi Januszowi Korwin-Mikkemu w grudniu 2014 roku. Chodzi o incydent z 11 lipca ubiegłego roku. Podczas zorganizowanego przez MSZ spotkania polskich europarlamentarzystów Korwin-Mikke spoliczkował Michała Boniego.
Zawiadomienie w tej sprawie jeszcze tego samego dnia MSZ złożyło w Prokuraturze Generalnej. Następnie trafiło ono do Prokuratury Okręgowej w Warszawie. Prokuratura wszczęła dochodzenie "w sprawie naruszenia nietykalności cielesnej eurodeputowanego PO Michała Boniego poprzez uderzenie go otwartą dłonią w policzek".
Parlament Europejski zwykle bez większych oporów przychyla się do próśb prokuratur krajowych o zawieszenie immunitetu posłów.
Według art. 222 par. 1 Kodeksu karnego, "kto narusza nietykalność cielesną funkcjonariusza publicznego lub osoby do pomocy mu przybranej podczas lub w związku z pełnieniem obowiązków służbowych, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 3".
"Od początku miałem rację"
Korwin-Mikke mówił po incydencie, że spoliczkował Boniego, bo tak mu obiecał. - Kiedy w czasie debaty ws. ustawy lustracyjnej (w 1992 r.) Boni wypierał się, że był agentem SB i wyzywał mnie od idiotów, dałem mu słowo i go dotrzymałem. Przyznał się potem, że był agentem, od początku miałem rację - mówił Korwin-Mikke.
31 października 2007 r. Michał Boni, który otrzymał propozycję wejścia do rządu Donalda Tuska, poinformował, że podpisał pod wpływem szantażu w 1985 r. deklarację współpracy z SB, choć samej współpracy nigdy nie podjął.
Po incydencie na spotkaniu Boni napisał na Twitterze: "Powiedziałem dzień dobry posłowi Korwin-Mikkemu, uderzył mnie w twarz. To nie jest normalne!!". Zaznaczył też, że za różne rzeczy już przepraszał. "Z pokorą przyjmuję ataki! Ale jest granica!" - podkreślił.
Autor: kło//rzw / Źródło: PAP