Jak obiecał na twitterze, tak zrobił w Gdańsku - Sławomir Nowak (PO) opowiedział dziennikarzom, co znalazł na pendrivie otrzymanym od swojej wyborczej rywalki Anny Fotygi (PiS). Dokument na dysku ma być dowodem rzekomych nadużyć przy projektowaniu Stadionu Narodowego. Nowak odbija piłeczkę i pyta Fotygę czy "pan XXX", którego nazwisko wykreślono z dokumentu, to jej mąż. Opublikowane w sieci dokumenty wskazują, że jest to Ryszard Fotyga.
"Dzisiaj ujawnię porażającą zawartość pendrive'a od p. Anny Fotygi. Tego polska polityka nie przetrzyma" - ironizował przed południem na twitterze poseł PO, Sławomir Nowak. Była minister spraw zagranicznych w rządzie PiS wręczyła mu tajemniczy przenośny dysk podczas sobotniej debaty w Gdańsku.
Jak relacjonował Nowak, na 4-gigowym dysku znalazł się jeden dokument, który "mieści się na jednej kartce A4". "Dowód zbrodni rządu Donalda Tuska", jak nazwał dokument prezydencki minister, dotyczy koncepcji zmian na Stadionie Narodowym. Już przed briefingiem o zawartości pendrive'a opowiadał "Gazecie Wyborczej": - To jest donos osoby, która uważa, że jej zdaniem można by inaczej rozwiązać system dystrybucji ciepła na Stadionie (Narodowym - red.). Autor donosu jest anonimowy, jego nazwisko wykreślono iksami. To przypomina sytuację, w której ktoś twierdziłby, że nie należy w Warszawie budować metra, lecz kolejkę linową - mówił.
Nowak pyta o męża Fotygi
Na spotkaniu z dziennikarzami w Gdańsku Nowak odniósł się do wykreślonego z "donosu" nazwiska w ten sposób, że zażądał od Fotygi odpowiedzi na pytanie czy to jej mąż był podwykonawcą architektów na Stadionie Narodowym i czy to on jest rzekomym "panem XXX". Dziennikarzom tłumaczył, że kontaktował się z prezesem Narodowego Centrum Sportu, które odpowiada za budowę stadionu w stolicy i wyjaśniono mu, że dokument jest znany w NCS i dotyczy konkretnej osoby.
Mąż Anny Fotygi Ryszard jest inżynierem, prowadzi własną firmę projektowo-budowlaną.
Jednocześnie Nowak pytał, czy b. szefowa dyplomacji w rządzie Jarosława Kaczyńskiego uważa za moralne, by "publicznie lobbować za koncepcją własnego męża", jeśli fakt jego podwykonawstwa okazałby się prawdą.
Minister poinformował też dziennikarzy, że zwróci przenośny dysk Annie Fotydze. - Szkoda, żeby te cztery gigabajty się zmarnowały, dlatego pozwoliłem sobie zapakować na ten dysk prezentację dotyczącą Stadionu Narodowego, informację jak ci "Niemcy" budują Stadion Narodowy przez polskich architektów, dwoma tysiącami polskich pracowników, którzy stawiając się rano w pracy nie śpiewają hymnu niemieckiego, tylko budują biało-czerwony stadion w centrum Warszawy. Warto, żeby pani minister Fotyga to obejrzała - powiedział minister i pokazał jeszcze, że do dysku dodał "smycz" Platformy Obywatelskiej (żeby się nie zgubił).
Dokumenty same odpowiadają Nowakowi?
Po konferencji Nowaka radio RMF FM na swojej stronie opublikowało dokumenty, które sugerują, że rzeczywiście chodzi o Ryszarda Fotygę.
"Nawet bardzo nieuważny obserwator bez trudu stwierdzi, że donos na 'przewymiarowanie stadionu', którym według Anny Fotygi interesowała się prokuratura, to niemal dokładnie ten sam dokument, jaki w formie oferty kierował do projektantów i inwestora Ryszard Fotyga" - informuje stacja i pokazuje oba dokumenty: ten z "XXX" zamiast nazwiska i ten podpisany nazwiskiem Ryszarda Fotygi.
Pomijając lekko przeredagowane pierwsze zdanie, oba są niemal identyczne.
Firma Ryszarda Fotygi była podwykonawcą projektującej Stadion Narodowy spółki JSK Architekci. W marcu ub. r. Fotyga złożył im oraz inwestorowi – Narodowemu Centrum Sportu - propozycję wybudowania w miejsce jednego węzła cieplnego na stadionie dziewięciu mniejszych węzłów wokół obiektu. Propozycja została odrzucona - argumentowano, że trzeba by było wstrzymać budowę na kilka miesięcy, a także m.in. zmiany pozwolenia na budowę i uzgodnień ze SPEC. Jak twierdzi w rozmowie z dziennikarzami radia Mariusz Rutz, jeden ze wspólników JSK Architekci, do rozmowy doszło ponadto w chwili, kiedy instalacja była już częściowo gotowa.
Spór o Stadion Narodowy
Była minister spraw zagranicznych Anna Fotyga i prezydencki minister Sławomir Nowak są "jedynkami" na listach wyborczych swoich partii w Gdańsku. To tam podczas sobotniej debaty przekonywali do siebie wyborców.
Pod koniec spotkania Fotyga zwróciła prezydenckiemu ministrowi uwagę, że "w katastrofie samolotowej zginął wybitny polski architekt Stefan Kuryłowicz, który całe życie marzył, by zaprojektować Stadion Narodowy." Zarzuciła, że zamiast niego Platforma wybrała niemieckiego architekta. Dodała, że chciałaby, aby rządzący "bardziej wspierali polską przedsiębiorczość".
Na zakończenie z kieszeni marynarki wyciągnęła pendrive'a i wręczyła go zaskoczonemu Nowakowi. - Mam dla pana prezent. Jest na nim omówienie przewymiarowania w jednym z aspektów Stadionu Narodowego. Wiemy, że prokurator też już tym się zajmował - stwierdziła. (Przewymiarowanie, to dobór zbyt wysokich parametrów do rzeczywistych potrzeb, jeszcze na etapie projektu - red.)
Nie chce tłumaczyć, że nie jest Niemcem
Pracownia JSK Architekci, która zaprojektowała Stadion Narodowy, rzeczywiście ma siedzibę w Niemczech, ale założona została przez polskich emigrantów. - Jestem Polakiem, zachowałem polskość mimo wielu lat spędzonych na emigracji - powiedział "Gazecie Wyborczej" generalny projektant pracowni, Zbigniew Pszczulny.
Uznał, że słowa Anny Fotygi są dla niego dość przykre, ale nie będzie jej za nie pozywać, ani tłumaczyć się, że nie jest Niemcem. Pszczulny wyjechał do Niemiec w 1981 r. na stypendium i został tam, gdyż w Polsce zaczął się stan wojenny. Wspólnie z Mariuszem Rutzem, innym polskim architektem żyjącym w Niemczech, założyli tam firmę inżynieryjno - projektową JSK. W drugiej połowie lat 90. postanowili rozszerzyć działalność firmy na Polskę, a oddział założyli w Warszawie i do dziś nim kierują. Obecnie mają także drugą pracownię we Wrocławiu i jak się okazuje, tamtejszy stadion na Euro 2012 projektuje JSK.
Za projektantami ujął się również Sławomir Nowak, który podczas konferencji stwierdził, że nazywać architektów JSK za Niemców, "to tak jakby Marię Skłodowską - Curie nazwać Francuzką, Fryderyka Chopina nazwać Francuzem i nie pamiętać o tym, jak ważnymi postaciami dla polskiej kultury, a w tym wypadku dla polskiej nauki i osiągnięć myśli architektonicznej, są obaj panowie".
Przewymiarowanie? "Bzdury"
Szansa na zaistnienie na polskim rynku architektonicznym dla firmy JSK Architekci pojawiła się w 2007 roku, kiedy Elżbieta Jakubiak (ówczesna minister sportu w rządzie PiS) wybrała firmę do finałowej trójki biur architektonicznych, walczących o zlecenie na zaprojektowanie Stadionu Narodowego. Już wówczas Pszczulny uczulał, by nie pisać o jego pracowni, że jest niemiecka. Pozostałe dwie pracownie, które startowały w konkursie, to pracownia Stefana Kuryłowicza i międzynarodowa HOK Sport.
Rozwiązanie konkursu przypadło na urzędowanie następcy Jakubiak, Mirosława Drzewieckiego z PO. Wygrało JSK. - Drugi raz też tak bym wybrał - powiedział w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" Michał Borowski, powołany za rządów PiS na stanowisko prezesa Narodowego Centrum Sportu zarządzającego budową Stadionu Narodowego. - JSK miało po prostu dużo szersze doświadczenie w projektowaniu stadionów, niż Kuryłowicz. - Przewymiarowanie systemu ogrzewania? Matko święta! To kompletne bzdury - dodał Borowski, odnosząc się do zarzutów Fotygi.
- Chętnie zapoznam się z danymi technicznymi świadczącymi o rzekomym przewymiarowaniu. Ale wnętrza stadionu są ogrzewane w sposób statyczny, za pomocą kaloryferów. To, ile ich potrzeba, ustala się za pomocą dość prostych obliczeń. W zasadzie nie widzę możliwości zawyżenia zapotrzebowania - tłumaczy Zbigniew Pszczulny "Gazecie".
Nie udało nam się skontaktować z Anną Fotygą. Jej mąż nie chce komentować sprawy.
Źródło: tvn24.pl, "Gazeta Wyborcza", RMF FM
Źródło zdjęcia głównego: TVN24