- Bronisław Komorowski organizując marsz 11 listopada miał dobre intencje, ale lepiej by było, gdyby nie składał kwiatów pod pomnikiem Romana Dmowskiego - powiedział w "Faktach po faktach" Janusz Palikot.
- Prezydent to uczciwy i rzetelny człowiek, ale w kontekście tego, co wydarzyło się na Marszu Niepodległości, postawił (idąc pod pomnik Dmowskiego - red.) "kropkę nad i" - nad przesunięciem sceny politycznej na prawo. To u mnie i Leszka Millera wywołało taką reakcję, że postanowiliśmy się spotkać - tłumaczył Palikot.
Do spotkania polityków ma dojść w najbliższą sobotę. Według Palikota, ważne jest, by lewica wysłała do opinii publicznej sygnał. - Jestem za tym, by budować większe porozumienie. Gdyby udało się do tego doprowadzić, to wstrząsnęłoby to polską polityką. Nie chodzi tu od razu o tworzenie wspólnej partii czy list do parlamentu, ale o szukanie elementów wspólnych. Pokażmy ludziom, że jest alternatywa - powiedział. Dodał, że nie oczekuje zbyt wiele po spotkaniu, ale "dobrze, że jest jakieś wspólne przedsięwzięcie".
"Niech komisja Millera się reaktywuje" Pytany o sprawę artykułu "Rzeczpospolitej" o trotylu i pomysł reaktywacji komisji Millera, Palikot podtrzymał swoje wcześniejsze wypowiedzi. - Obecna polityka informacyjna, w tym także defensywna polityka komisji Millera w starciu z agresywnymi wystąpieniami Antoniego Macierewicza doprowadziła do sytuacji, w której część opinii publicznej nie wierzy w ustalenia prokuratury. Nie przekonamy tej części ludzi w dotychczasowy sposób. Niech komisja się reaktywuje i polemizuje z tymi tezami - uznał polityk.
- Nie możemy tego tak zostawić, że jedna strona będzie bombardować informacjami, a druga milczeć - zaznaczył.
Autor: jk//bgr / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24