Radosław Sikorski zaproponował kancelarii prezydenta współpracę przy powoływaniu ambasadorów. - Jeśli te deklaracje potwierdzi praktyka, to oznacza powrót do normalności - ocenił jej szef Władysław Stasiak. Nie oznacza to jednak, że odpowiedzią na ten gest będzie automatyczne podpisanie przez prezydenta zaległych ambasadorskich nominacji.
List dotarł do kancelarii prezydenta w tym tygodniu. Sikorski miał w nim napisać, że kandydaci na ambasadorów będą przedstawiani Lechowi Kaczyńskiemu przed zaprezentowaniem ich w krajach przyjmujących i przed wystąpieniem o tzw. agreement, czyli zgodę państwa na objęcie przez daną osobę funkcji ambasadora. Szef dyplomacji miał też w liście zadeklarować otwartość co do prezentowania przez Lecha Kaczyńskiego swoich kandydatów na ambasadorów.
Powrót do normalności?
- Jeśli potwierdzi to praktyka, to oznacza powrót do normalności. Pan minister deklaruje to, czego oczekiwaliśmy, czyli wraca do praktyki stosowanej dawniej, czyli wstępnego ustalania kandydatów na ambasadorów, gotowość pana ministra do złożenia wszelkich dodatkowych wyjaśnień i dodatkowych konsultacji - ocenił w TVN24 Stasiak.
Szef kancelarii docenia gest Sikorskiego, jednak przestrzega, że za listem musi iść działanie ze strony MSZ. Także w temacie zaległych ambasadorskich nominacji, których prezydent od miesięcy nie podpisał. - Najpierw zastosujmy te procedury uzgadniania i omawiania kandydatur - stwierdził.
Spór o ambasadorów
MSZ oficjalnie nie chciało ani potwierdzić, ani zaprzeczyć, ze Sikorski wysłał list. Do sporu dotyczącego procedury nominacji ambasadorów doszło na linii Pałac Prezydencki-MSZ w pierwszej połowie lipca po tym, jak Sikorski podał, że pod różnymi dokumentami dotyczącymi powoływania i odwoływania ambasadorów brakuje prawie 100 podpisów prezydenta. Niedługo potem prezydent podpisał ponad połowę z tych dokumentów.
Prezydent zadeklarował wówczas, że jest gotów do kompromisu z rządem w sprawie powoływania ambasadorów, jeśli będzie brał w tym procesie "aktywny udział". Jego zdaniem, w warunkach kohabitacji kompromis jest najlepszym rozwiązaniem - pewną część ambasadorów proponowałby prezydent, a część premier.
Źródło: PAP, lex.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24