Uznanie orzeczenia Sądu Najwyższego oznaczałoby, że w Polsce nie ma już demokracji, tylko jest sędziokracja - mówił w "Kawie na ławę" europoseł Prawa i Sprawiedliwości Patryk Jaki, odnosząc się do czwartkowego orzeczenia Sądu Najwyższego dotyczącego wyroku TSUE. Magdalena Biejat z klubu Lewicy zauważyła, że "w tej chwili, jeżeli będą dobre podstawy, to każdy może właściwie zaskarżyć wyrok, jaki został wydany w danej sprawie". - Powinna powstać ustawa, która likwiduje Izbę Dyscyplinarną - przekonywała była szefowa Nowoczesnej Katarzyna Lubnauer.
W czwartek Izba Pracy Sądu Najwyższego uchyliła uchwałę nowej Krajowej Rady Sądownictwa w sprawie z odwołania sędziego Naczelnego Sądu Administracyjnego i oddaliła wniosek prezesa Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego o przekazanie tej sprawy do tej Izby. Było to rozstrzygnięcie w pierwszej ze spraw, w których Sąd Najwyższy wystosował w końcu sierpnia 2018 roku pytania prejudycjalne, na które Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej udzielił odpowiedzi 19 listopada 2019 roku.
SN w uzasadnieniu wyroku wskazał, że nowa KRS nie daje wystarczających gwarancji niezależności od organów władzy ustawodawczej i wykonawczej i jest to punkt wyjścia do oceny, czy Izba Dyscyplinarna SN jest niezawisła.
"W Polsce nie ma już demokracji, tylko jest sędziokracja"
O wyroku Sądu Najwyższego rozmawiali politycy w "Kawie na ławę" w TVN24.
Europoseł PiS Patryk Jaki mówił, że "problem z sądownictwem jest szerszy". - W mojej ocenie było tak, że władze komunistyczne kombinowały, jak już w systemie kapitalistycznym zachować władzę, wiedząc, że w demokratycznych wyborach mają (na to - red.) niewielkie szanse. Jednym z kluczowych elementów tego planu było to, żeby zachować tak zwane "swoje sądownictwo". Doszło do tego, że w większości krajów, gdzie dokonywana była transformacja, cały wymiar sprawiedliwości pogoniono, a w Polsce oni przeszli bez żadnego problemu do III RP. Powstały dwie grupy w Polsce, gdzie jedna chce zachować ten stary system, a druga chce go zmienić - mówił.
- Uważam, że ta decyzja sędziów Sądu Najwyższego jest de facto tym samym, co było w 1989 roku, to znaczy - Platforma Obywatelska i opozycja zauważyły, moim zdaniem, że nie są w stanie w wyborach demokratycznych przejąć władzy, dlatego kombinują, jak sprawić, aby w sposób niedemokratyczny zachować jak najwięcej władzy w Polsce, przyznając sobie poprzez to orzeczenie (...) uprawnienia władzy ustawodawczej i władzy wykonawczej, czego nie ma w tradycyjnym trójpodziale władzy - powiedział Jaki.
Mówił też, że "jeżeliby uznać to orzeczenie Sądu Najwyższego, to to by oznaczało, że w Polsce nie ma już demokracji, tylko jest sędziokracja".
"Każdy może właściwie zaskarżyć wyrok, jaki został wydany w danej sprawie"
Do tych słów odniosła się posłanka klubu Lewicy Magdalena Biejat. - Jestem zafascynowana po raz kolejny tym odwoływaniem się do czasów PZPR-u. Mamy 2019 rok i mamy naprawdę realne problemy. Zgadzam się z tym, że do tej pory sadownictwo nie funkcjonowało najlepiej, ale problem jest taki, że państwo (Zjednoczona Prawica - red.) wprowadziliście jeszcze większy chaos i jeszcze większe problemy - mówiła.
Wskazywała, że "trzeba coraz dłużej czekać na wyroki sądu", a "w tej chwili każdy sąd może w zasadzie podważyć wyroki wydawane przez sędziów nominowanych przez obecną KRS". - To jest tak naprawdę trzon wyroku TSUE i Sądu Najwyższego. W tej chwili, jeżeli będą dobre podstawy, to każdy może właściwie zaskarżyć wyrok, jaki został wydany w danej sprawie - zwracała uwagę.
"W obozie Zjednoczonej Prawicy panuje bardzo nerwowa atmosfera"
Wicemarszałek Sejmu Piotr Zgorzelski z PSL ocenił, że "w obozie Zjednoczonej Prawicy panuje bardzo nerwowa atmosfera zarówno po wyroku Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, jak i Sadu Najwyższego". Wskazywał, że orzeczenie SN ma dwa aspekty - polityczny i prawny.
- Polityczny - mówił Zgorzelski - gdzie całkowicie została obnażona porażka prezydenta Andrzeja Dudy i Prawa i Sprawiedliwości, bo przecież to prezydent Duda był współautorem projektu (ustawy - red.) o Izbie Dyscyplinarnej i o systemie dyscyplinowania sędziów.
Mówiąc o prawnym wymiarze tego orzeczenia, wicemarszałek zauważył, że "mamy coraz bardziej do czynienia z dychotomicznym wymiarem sprawiedliwości". Tłumaczył, że z jednej strony jest system "konstytucyjny, który odnosi się do wartości osadzonych w europejskiej myśli prawnej już od XVI wieku i któremu sprzyja opozycja". Z drugiej strony wymienił "PiS-owski porządek prawny, oparty na wymiarze sprawiedliwości, gdzie sędziowie orzekają zgodnie z oczekiwaniami władzy".
"Powinna powstać ustawa, która likwiduje Izbę Dyscyplinarną"
Była szefowa Nowoczesnej Katarzyna Lubnauer przekonywała, że "wyrok Sądu Najwyższego jest całkowicie jasny". - Mówi dość jednoznacznie, że praktycznie nie mamy w tej chwili KRS i Izby Dyscyplinarnej - wskazywała.
Zwracała uwagę, że "właściwie nie wiadomo, za co tym ludziom w Izbie Dyscyplinarnej będzie się płacić, bo ich wyroki, decyzje nie będą respektowane przez pozostałe sądy". - W związku z tym dość oczywiste wydaje się, że powinna powstać ustawa, która likwiduje Izbę Dyscyplinarną, jeżeli ta Izba Dyscyplinarna nie ma w tej chwili żadnego umocowania prawnego - podkreślała.
- Pogrążyliście cały system sprawiedliwości w chaosie - zwróciła się do przedstawicieli obozu rządzącego.
"Jeżeli na fatalny system nałożymy fatalna reformę, to będziemy mieli fatalizm do kwadratu"
Jakub Kulesza z Konfederacji zauważył, że konflikt wokół reformy wymiaru sprawiedliwości "narósł już być może do rozmiaru problemu nierozwiązywalnego". Ocenił, że jest to "konflikt dwóch stron, w którym jedna ma rację co do tego, że wymiar sprawiedliwości jest fatalny, że brakuje tam sprawiedliwości, czego Platforma Obywatelska do końca nie rozumie".
- Rację ma też druga strona, że ta reforma przeprowadzona w ciągu ostatnich czterech lat też jest fatalna, bo sprowadza się do kwestii personalnych. Jeżeli na fatalny system nałożymy fatalną reformę, to będziemy mieli fatalizm do kwadratu - wskazywał.
Mucha: sędziowie niech się nie zajmują polityką
Minister Paweł Mucha z Kancelarii Prezydenta mówił, że "elementem reformy wymiaru sprawiedliwości w ramach zmiany ustawy o Sądzie Najwyższym jest kwestia wprowadzenia tam Izby Dyscyplinarnej". - Izba Dyscyplinarna w Sądzie Najwyższym to jest taka bardzo czytelna reguła, że jest zero tolerancji dla przewinień dyscyplinarnych sędziów - stwierdził.
- Nie ulega wątpliwości, że mieliśmy wiele (...) przypadków rażąco niesprawiedliwych, niesłusznych wyroków, jeżeli chodzi o kwestie dyscyplinarne, kiedy mieliśmy ewidentnie do czynienia z popełnieniem czynu zabronionego (a - red.), nie było sankcji, nie było odpowiedzialności - przekonywał.
- Państwo chcecie dzisiaj być obrońcami tego, żeby nie było rzetelnego sądownictwa dyscyplinarnego w Polsce, chcecie być obrońcami tego, żeby sędziowie się angażowali w politykę - mówił do przedstawicieli opozycji.
- Sędziowie niech się nie zajmują polityką. Niech się zajmują orzekaniem w sprawach cywilnych, karnych, sądownictwa administracyjnego - dodał Mucha.
Autor: mjz/adso / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24