- To jest bardzo smutne, że urzędujący prezydent nie wykazuje wrażliwości i myślenia w kategoriach potrzeb Polski w tak trudnej sytuacji międzynarodowej, w której się znajdujemy - mówił prezes Konferencji Ambasadorów RP Piotr Ogrodziński, odnosząc się do orędzia prezydenta Andrzeja Dudy i sporu wokół ambasadorów.
Prezydent Andrzej Duda wygłosił w środę w Sejmie orędzie z okazji rocznicy wyborów parlamentarnych. Mówił między innymi o polityce zagranicznej. Stwierdził, że w sprawie obsady polskich placówek dyplomatycznych "nie ma dobrej woli ze strony rządu".
Prezydent wspomniał w orędziu, że polskich ambasadorów nagle wezwano do Warszawy i uniemożliwiono im reprezentowanie Polski. - Mówię o sytuacji, kiedy w 25-lecie wejścia Polski do NATO, po spotkaniu w Białym Domu, gdzie razem z premierem (Donaldem Tuskiem) mieliśmy pokazać jedność w sprawach najważniejszych, w szczególności międzynarodowych, premier ogłosił nagle, że ponad 50 ambasadorów ma zostać odwołanych. Tymczasem Konstytucja RP wyraźnie mówi o współdziałaniu rządu i prezydenta w sprawach polityki zagranicznej - powiedział Duda.
Dodał, że chodzi o "współdziałanie polegające między innymi na uzgadnianiu kandydatów na ambasadorów, którzy są z mocy konstytucji powoływani przez prezydenta RP".
Prezes Konferencji Ambasadorów RP: widzę niekonsekwencję w postawie prezydenta
Wypowiedź prezydenta na temat polityki zagranicznej komentował prezes Konferencji Ambasadorów RP Piotr Ogrodziński. - Konstytucja stanowi, że polityka zagraniczna Polski prowadzona jest przez Radę Ministrów, prezydent reprezentuje tę politykę. W związku z czym jest oczywiste, że przy istotnych zmianach politycznych nowa Rada Ministrów, nowy pan minister chciał mieć ambasadorów - szczególnie w ważnych miejscach - do których może mieć zaufanie - powiedział Ogrodziński.
- W postawie pana prezydenta widzę niekonsekwencję, ponieważ są placówki, które nie były obsadzane. Pan prezydent protestuje, że się odwołuje przedwcześnie ambasadorów. To jest jakieś nieporozumienie. Ambasador nie wyjeżdża na kontrakt. Nigdzie nie jest powiedziane, czy ambasador ma służyć trzy, cztery czy pięć lat. (...) Długość jego służby zależy od potrzeb kraju wysyłającego - tłumaczył.
Dodał, że "w tym nie ma niczego złego, że się odwołuje" ambasadorów. - Prezydent odmawia podpisania nominacji nawet tam, gdzie ambasadorowie czy szefowie misji są wysyłani do kraju, który był przez dłuższy czas nieobsadzony. Na przykład Wiedeń - dwa lata, Izrael - bardzo ważna placówka. Wydaje się, że jest to działanie niezgodne z polską racją stanu. To jest bardzo smutne, że prezydent nie wykazuje wrażliwości i myślenia w kategoriach potrzeb Polski w tak trudnej sytuacji międzynarodowej, w której się znajdujemy - dodał prezes Konferencji Ambasadorów RP.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: PAP/Marcin Obara