- Jego reakcja będzie niezwykle honorowa - zapowiadali koledzy Sławomira Nowaka, który w czwartek został uznany przez sąd za winnego i skazany na grzywnę ws. niewpisania drogiego zegarka do oświadczeń majątkowych. Po około dwóch godzinach od wyroku sądu Nowak poinformował, że zrzekł się mandatu posła i zrezygnował z członkostwa w klubie PO.
Sąd Rejonowy Warszawa-Śródmieście skazał w czwartek posła Sławomira Nowaka za złożenie pięciu fałszywych oświadczeń majątkowych, w których nie ujawnił drogiego zegarka. Sąd wymierzył mu łączną karę 20 tys. zł grzywny.
"Kłamca i oszust"
Posłanka PiS Beata Szydło oceniła, że wyrok sądu jest słuszny. Następny krok, jak mówiła, powinien należeć do Platformy Obywatelskiej, która powinna usunąć Nowaka z klubu (było to jeszcze przed ogłoszeniem przez Nowaka jego decyzji dot. mandatu poselskiego i członkostwa w klubie PO - red.).
Szydło dodała, że tzw. "afera zegarkowa" to tylko jedna z wielu spraw dot. Sławomira Nowaka. Niewyjaśniona - zaznaczyła - pozostaje kwestia afery podsłuchowej.
Dariusz Joński (SLD) ocenił, że sąd uznał Nowaka za "wielokrotnego kłamcę i oszusta". Joński podobnie jak Szydło uważał, że kolejne kroki powinna podjąć Platforma Obywatelska. - Czy dalej Nowak będzie posłem i celebrytą? - pytał polityk lewicy.
Kolegom żal Nowaka
Ireneusz Raś (PO) stwierdził, że żal mu Nowaka. - Z sympatią zawsze się do niego odnosiłem - powiedział. Przyznał, że liczył na inny werdykt sądu. Dodał, że Nowak najprawdopodobniej będzie się odwoływał od czwartkowej decyzji, a "przy apelacji na pewno podejmie decyzje honorowe". - Znam go - podkreślił Raś. Także dla Pawła Olszewskiego (PO) finał sprawy był "bardzo przykry". - Znam Nowaka bardzo dobrze, wiem, że jest człowiekiem uczciwym. Popełnił błąd, za który ponosi daleko idące konsekwencje - stwierdził Olszewski. Apelował, by poczekać na oświadczenie Nowaka. - Jego reakcja będzie niezwykle honorowa - zapewnił.
Łagodniejszego wyroku spodziewał się również szef klubu Platformy, Rafał Grupiński. - Ale sąd orzekł inaczej, więc to jest decyzja niezawisłego sądu - podkreślił. - Co do Sławomira Nowaka, moim zdaniem on sam w tej sprawie na pewno podejmie decyzję - takim przypuszczeniem Grupiński podzielił się z dziennikarzami. Dopytywany, czy Nowak powinien sam podjąć decyzję o wystąpieniu z klubu, szef tego gremium odparł: "tak, oczekuję tutaj z jego strony jakiegoś ruchu". - Jak znam Sławomira Nowaka, to na pewno w tej sprawie zachowa się w sposób odpowiedzialny i właściwy - podkreślił Rafał Grupiński.
Litości dla Nowaka nie miał natomiast inny polityk Platformy, Stefan Niesiołowski, który powiedział wprost, że powinien on zostać wyrzucony z klubu.
Niedługo potem Sławomir Nowak zrzekł się mandatu i wystąpił z klubu. Poinformował o tym w oświadczeniu, które zamieścił w czwartek na Twitterze.
Oświadczenie. pic.twitter.com/iyRk2QPe28
— Sławomir Nowak (@SlawomirNowak) listopad 27, 2014
"Afera zegarkowa"
Nowak, poseł wybrany z list PO i b. minister transportu w rządzie Donalda Tuska, został oskarżony przez prokuraturę o złożenie w latach 2011-13 w sumie pięciu nieprawdziwych oświadczeń majątkowych (poselskich i ministerialnych), w których nie ujawnił, że posiada zegarek wart więcej niż 10 tys. zł. Prokurator wniósł o uznanie winy Nowaka i skazanie go na łączną karę 20 tys. zł grzywny. Dla oskarżyciela śledztwo i proces udowodniły, że co najmniej od marca 2011 r. Sławomir Nowak posiadał zegarek o wartości powyżej 10 tys. zł i wiedział, że powinien był go wpisać go do oświadczenia. Jak mówił, zegarek to jedyne mienie ruchome, jakie Nowak miał do wykazania w oświadczeniu - wpisał zatem stu procent swych wartościowych ruchomości. Za motyw działania oskarżonego prokurator uznał zamiar S. Nowaka, by nie chwalić się drogim zegarkiem, w obliczu fali kryzysu i potencjalnych ataków tabloidów. - Ja tego nie wymyśliłem, to wynika z jego zachowania: sam zegarka nie kupił, prosił naczelnego tabloidu, by nie publikować tekstu o zegarku - wyliczał oskarżyciel. Adwokaci oskarżonego i sam Nowak wnosili o wyrok uniewinniający. - Proszę, by wysoki sąd osądził mnie jako człowieka, a nie jako polityka, pewnie jakoś odpowiedzialnego za stosowanie tego prawa. Dziś, bez immunitetu, stoję przed moim państwem jako człowiek, który ma prawo popełniać błędy i się po nich podnosi, ale przede wszystkim jako człowiek, który ma przekonanie, że nie jest przestępcą - mówił w ostatnim słowie przed sądem sam Nowak.
Autor: db//rzw / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: Fot. Maciej Śmiarowski/KPRM