Poseł Solidarnej Polski Janusz Kowalski domaga się usunięcia niemieckich nazw ze stacji kolejowych na Opolszczyźnie. Jego zdaniem taki stan "wywołuje liczne wyrazy niezadowolenia mieszkańców oraz prowadzi do dezorientacji podróżnych". Kowalski nazwał go także "niebezpiecznym i bezprawnym precedensem". Zdaniem lidera opolskiej mniejszości niemieckiej Rafała Bartka do takiego działania nie ma podstaw prawnych.
Wiceminister aktywów państwowych i opolski poseł na Sejm Janusz Kowalski (Solidarna Polska) domaga się usunięcia niemieckich nazw miejscowości na stacjach PKP w województwie opolskim. W sobotę zamieścił na Twitterze wpis, w którym wymienia stacje w Chrząstowicach i Dębskiej Kuźni.
"Tu jest Polska! 6 lat temu na skutek nacisków PO i Mniejszości Niemieckiej zamontowano niemieckie nazwy stacji kolejowych w Chrząstowicach i Dębskiej Kuźni w Opolskiem. To niebezpieczny i bezprawny precedens w Polsce!" – napisał Kowalski.
W jego ocenie umieszczenie obok polskich także niemieckich nazw miejscowości na dworcach kolejowych w województwie opolskim jest niezgodne z polskim prawem, a "stan faktyczny wywołuje liczne wyrazy niezadowolenia mieszkańców oraz prowadzi do dezorientacji podróżnych".
Zdaniem wiceministra w przypadku stacji kolejowych nie można stosować przepisów dających prawo do dwujęzycznych nazw miejscowości, które zamieszkują skupiska mniejszości narodowych, bo nazwa stacji nie jest tożsama z nazwą miejscowości.
Poseł Kowalski powołał się przy tym na stanowisko prezesa Urzędu Transportu Kolejowego z 27 czerwca 2014 roku, w którym napisano:
Prezes Urzędu Transportu Kolejowego przeprowadził analizę przepisów regulujących kwestię używania dodatkowych tradycyjnych nazw w języku mniejszości. W oparciu o wyniki analizy, Prezes UTK uznał wstępnie, że nie widzi podstaw prawnych dla ustalania nazw stacji i przystanków kolejowych w języku mniejszości.
"Do dzisiaj stan faktyczny pozostaje bez zmian, rodząc niebezpieczny precedens dodawania nazw stacji kolejowych w języku mniejszości np. Warschau Innenstadt czy Oppeln Western" – argumentował poseł Solidarnej Polski.
Argumentacja Kowalskiego "nie jest niczym nowym"
Do wniosku wiceministra odniósł się przewodniczący Towarzystwa Społeczno-Kulturalnego Niemców na Śląsku Opolskim, a zarazem przewodniczący Sejmiku Województwa Opolskiego Rafał Bartek.
"Poseł i Minister w jednej osobie podjął temat tablic dwujęzycznych na stacjach kolejowych w Chrząstowicach i Dębskiej Kuźni. Argumentacja Pana Ministra wbrew pozorom nie jest niczym nowym. Te same argumenty pojawiły się już w korespondencji pomiędzy PKP a ówczesnym Ministerstwem Administracji i Cyfryzacji w maju 2014 r. Ostatecznie PKP uznało argumentację Ministerstwa i tablice 11.12.2015r. wróciły na stacje" – napisał Bartek na swoim profilu społecznościowym.
W jego ocenie, jeżeli dojdzie do usunięcia nazw niemieckich z dworców kolejowych w Dębskiej Kuźni i Chrząstowicach, dojdzie do tego z powodów politycznych, a nie ze względu na uregulowania prawne.
Źródło: PAP, tvn24.pl