Wiceminister aktywów państwowych i opolski poseł na Sejm Janusz Kowalski (Solidarna Polska) domaga się usunięcia niemieckich nazw miejscowości na stacjach PKP w województwie opolskim. W sobotę zamieścił na Twitterze wpis, w którym wymienia stacje w Chrząstowicach i Dębskiej Kuźni.
"Tu jest Polska! 6 lat temu na skutek nacisków PO i Mniejszości Niemieckiej zamontowano niemieckie nazwy stacji kolejowych w Chrząstowicach i Dębskiej Kuźni w Opolskiem. To niebezpieczny i bezprawny precedens w Polsce!" – napisał Kowalski.
OGLĄDAJ TVN24 W INTERNECIE NA TVN24 GO
W jego ocenie umieszczenie obok polskich także niemieckich nazw miejscowości na dworcach kolejowych w województwie opolskim jest niezgodne z polskim prawem, a "stan faktyczny wywołuje liczne wyrazy niezadowolenia mieszkańców oraz prowadzi do dezorientacji podróżnych".
Zdaniem wiceministra w przypadku stacji kolejowych nie można stosować przepisów dających prawo do dwujęzycznych nazw miejscowości, które zamieszkują skupiska mniejszości narodowych, bo nazwa stacji nie jest tożsama z nazwą miejscowości.
Poseł Kowalski powołał się przy tym na stanowisko prezesa Urzędu Transportu Kolejowego z 27 czerwca 2014 roku, w którym napisano:
Prezes Urzędu Transportu Kolejowego przeprowadził analizę przepisów regulujących kwestię używania dodatkowych tradycyjnych nazw w języku mniejszości. W oparciu o wyniki analizy, Prezes UTK uznał wstępnie, że nie widzi podstaw prawnych dla ustalania nazw stacji i przystanków kolejowych w języku mniejszości.
"Do dzisiaj stan faktyczny pozostaje bez zmian, rodząc niebezpieczny precedens dodawania nazw stacji kolejowych w języku mniejszości np. Warschau Innenstadt czy Oppeln Western" – argumentował poseł Solidarnej Polski.
Argumentacja Kowalskiego "nie jest niczym nowym"
Do wniosku wiceministra odniósł się przewodniczący Towarzystwa Społeczno-Kulturalnego Niemców na Śląsku Opolskim, a zarazem przewodniczący Sejmiku Województwa Opolskiego Rafał Bartek.
"Poseł i Minister w jednej osobie podjął temat tablic dwujęzycznych na stacjach kolejowych w Chrząstowicach i Dębskiej Kuźni. Argumentacja Pana Ministra wbrew pozorom nie jest niczym nowym. Te same argumenty pojawiły się już w korespondencji pomiędzy PKP a ówczesnym Ministerstwem Administracji i Cyfryzacji w maju 2014 r. Ostatecznie PKP uznało argumentację Ministerstwa i tablice 11.12.2015r. wróciły na stacje" – napisał Bartek na swoim profilu społecznościowym.
W jego ocenie, jeżeli dojdzie do usunięcia nazw niemieckich z dworców kolejowych w Dębskiej Kuźni i Chrząstowicach, dojdzie do tego z powodów politycznych, a nie ze względu na uregulowania prawne.
Autorka/Autor: akw/b
Źródło: PAP, tvn24.pl