- Ja bym oczywiście odmówił, gdyby mnie zaproszono do zagrania - tak Daniel Olbrychski skomentował odrzucenie przez Mariana Opanię roli Lecha Kaczyńskiego w planowanym filmie o katastrofie smoleńskiej. Dodał, że film Antoniego Krauzego "ma być o tym podobno, że to był mord i zamach". - Kogo ja mógłbym tam grać, bo ja wiem, może Macierewicza? - zastanawiał się głośno aktor w "Kropce nad i".
Komentując odrzucenie roli byłego prezydenta przez Opanię, stwierdził, że najwidoczniej aktor ten nie zgadzał się z treścią i ideą filmu. - Oczywiście, każdy uczciwy aktor, odrobinkę myślący powinien odmówić - dodał.
Olbrychski odniósł się też do słów rzecznika PiS Adama Hofmana, który - po tym jak Opania odmówił wcielenia sie w rolę Kaczyńskiego - nazwał go "słabym kabareciarzem". - Współczuję najsilniejszej partii opozycyjnej rzecznika. Niech go sobie zmienią, bo ich ośmiesza - dodał Olbrychski.
- Panie Hofman, niech mnie pan posłucha, bo ja się na tym znam, a pan nie - mówił dalej aktor. - Miś Opania, mój przyjaciel, jest jednym z najwybitniejszych aktorów polskich i europejskich - od kabaretu do Szespira. (...) Jeśli wybitny aktor odmawia, to wie, co robi. Bo mu się ta sprawa źle kojarzy i brzydko pachnie - podsumował.
Jego zdaniem, Opania nie chce brać udziału "w czymś, co będzie demoralizowało polskie społeczeństwo, a ośmieszało Polskę na całym świecie".
Nie zagrałby w filmie propagandowym
Olbrychski powiedział, że sam odmówiłby zagrania w filmie politycznym, propagandowym i "wielokrotnie to robił". Aktor przypomniał w tym kontekście filmy o Feliksie Dzierżyńskim. Zaznaczył, że - decydując się na zagranie roli w filmie - "trzeba patrzeć z kim, na jaki temat i w jakiej sprawie".
- Zagrałbym w każdym filmie, który by się zgadzał z moim światopoglądem - powiedział. - Mogę grać najbardziej podłą postać, z Makbetem włącznie, ale idea Szekspira jest daleka od idei wtłaczania bzdur do głowy widowni - dodał.
Zapewnił jednak, że gdyby film Krauzego był nie o zamachu smoleńskim, ale o katastrofie, a także, jeśli koncepcja granej postaci byłaby zgodna z jego światopoglądem - "z przyjemnością" zagrałby np. Antoniego Macierewicza.
O "Pokłosiu": wstrząsająca, chrześcijańska historia
Pytany o opinię na temat filmu Władysława Pasikowskiego "Pokłosie", Olbrychski ocenił, że to "jeden z najbardziej znaczących fimów polskich ostatnich lat". - To jest film, w którym ja prostowałem plecy jako Polak, że dołączyliśmy do niewielkiego grona narodów, które potrafią opowiadać o swojej historii bez kompleksów - mówił, dodając, że taki stosunek do swojej historii mają np. Amerykanie.
- To wstrząsająca, chrześcijańska historia o pewnym wstydzie i obowiązku pochowania ludzi - powiedział. - Wierzę, że film "Pokłosie" zaowocuje pięknymi i zdrowymi kłosami, a nie karłowatością ludzkiej natury - dodał.
Zaznaczył, że w jego opinii, atak na grającego w tym filmie Macieja Stuhra "jest czymś zupełnie zdumiewającym", gdyż "zagrał szlachetnego Polaka". Olbrychski zauważył, że podobny los może spotkać Roberta Więckiewicza, który w najnowszym filmie Wajdy zagrał Lecha Wałęsę. - Znowu będzie na odstrzał - dodał.
Po premierze "Pokłosia" - opowiadającego o pogromie Żydów przez mieszkańców polskiej wsi - Stuhr, grający jedną z głównych ról, przyznał, że z powodu tego filmu stał się obiektem ataków - głównie w internecie - osób, które uważają, iż swoim występem szkaluje dobre imię Polski.
Autor: mon//kdj / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24