Dramat pacjentów trwa. Choć resort zdrowia wycofał rozporządzenie ograniczające możliwość stosowania tzw. chemioterapii niestandardowej, onkolodzy nie mogą prowadzić dalej leczenia. Powód? - Nie mamy rozporządzeń na piśmie, uprawniających do zaoferowania takiej terapii - tłumaczy w TVN24 prof. Cezary Szczylik z kliniki Onkologii Wojskowego Instytutu Medycznego w Warszawie.
Zgodnie z rozporządzeniem, od 1 stycznia chemioterapia niestandardowa w szpitalach, w którym nie pracują wojewódzcy konsultanci ds. onkologii, miała być zakazana - poinformowały w środę "Fakty" TVN. Oznacza to pozbawienie z dnia na dzień możliwości leczenia tysięcy osób.
A jednak weszło w życie
Nagle nasz ośrodek i inne podobne zostały uznane za niegodne kompetentnego leczenia najtrudniejszych przypadków prof. Cezary Szczylik,
Resort zdrowia zapewnia, że feralne rozporządzenie zostało cofnięte już 1 stycznia i w ogóle nie powinno wejść w życie. Lekarze jednak twierdzą, że nie dostali w tej sprawie żadnych dokumentów. Pacjenci nadal nie są przyjmowani.
- Nie mogę przyjąć pacjentów, bo nie mamy rozporządzeń na piśmie, a one uprawniają do zaoferowania takiej opieki - tłumaczył w TVN24 prof. Cezary Szczylik. Podkreślił, że do jego szpitala nie trafiły żadne dokumenty świadczące o wycofaniu rozporządzenia. - To jest przyczyną zamieszania - dodał.
Lekarz ujawnił, że od początku stycznia w jego klinice lekarze są zmuszeni codziennie odmawiać pomocy. - Codziennie kilkanaście telefonów, kilkanaście osób pod drzwiami, którym odmawiamy - opowiadał prof. Szczylik. Jak przyznał, w sumie musiał odmówić terapii już kilkudziesięciu pacjentom.
Codziennie kilkanaście telefonów, kilkanaście osób pod drzwiami, którym odmawiamy prof. Cezary Szczylik
Poszukiwanie winnego
W jego opinii, obecna sytuacja jest próbą znalezienia winnego. - A winny jest - dodał, nie wyjaśniając jednak kogo ma na myśli. - Myślę, że będą próby rozmycia odpowiedzialności - zaznaczył.
- Za coś takiego ktoś powinien odpowiedzieć. Prawdę mówiąc to jest czyn karalny - ocenił znany onkolog.
Jak stwierdził prof. Szczylik, zamieszanie z rozporządzeniem dotknęło tysiące osób w Polsce. Tylko w jego klinice za pomocą chemioterapii niestandardowej leczonych jest kilkadziesiąt osób.
"Nowotwór nie czeka"
Lekarz przypomniał, że leczenie chorych na raka jest procesem długotrwałym, a tymczasem "papiery wędrują tygodniami". – Nowotwór nie jest papierem, nie czeka. Ci chorzy wiedzą, że przerywamy proces terapeutyczny. Zanim trafią do innego ośrodka, zostaną ustawieni w kolejce, zanim nadejdzie decyzja, to najprawdopodobniej dojdzie do potrojenia masy guza i ci chorzy nie będą już spełniali kryteriów włączenia do programu terapeutycznego lub leczenia chemioterapią niestandardową. Już będą zbyt chorzy - tłumaczył lekarz.
Prof. Cezary Szczylik podkreślił, że warszawska klinika, w której pracuje, jest czołowym ośrodkiem w Europie w leczeniu jednego z nowotworów. - Nagle nasz ośrodek i inne podobne zostały uznane za niegodne kompetentnego leczenia najtrudniejszych przypadków, jakie do nas trafiają - mówił.
"Jesteśmy zdruzgotani bezbronnością wobec systemu"
W opinii lekarza, wypowiedzi urzędników Ministerstwa Zdrowia dotyczące leczenia raka cechuje "totalny brak empatii". - Jesteśmy wszyscy zdruzgotani naszą bezbronnością wobec systemu. Z dnia na dzień jesteśmy stawiani w takiej sytuacji - skarżył się lekarz.
Podkreślił, że to co rzecznik resortu zdrowia nazywa oszczędnościami, lekarze nazywają "skazywaniem chorych na progresję nowotworu i na niemożliwość leczenia tej najbardziej dramatycznej choroby". - Jest mi ogromnie przykro z tego powodu - dodał.
Onkolog przypomniał, że pod względem opieki nad chorymi na nowotwory Polska jest na ostatnim miejscu w Europie.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24