Sąd skazał na na rok i dwa miesiące więzienia Sergiusza P., który groził w internecie prezydentowi Olsztyna Piotrowi Grzymowiczowi. - Anonimowość nie gwarantuje braku odpowiedzialności. Trzeba brać odpowiedzialność za swoje słowa - mówiła sędzia w uzasadnieniu. Wyrok nie jest prawomocny.
Sergiusz P. groził w internecie prezydentowi Olsztyna Piotrowi Grzymowiczowi dzień po zabójstwie prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza. Zrobił to na forum internetowym lokalnej gazety. Napisał między innymi, że Grzymowiczowi "trzeba podciąć gardło".
"Anonimowość nie gwarantuje braku odpowiedzialności"
Sędzia Joanna Sienicka, uzasadniając wyrok, tłumaczyła, że P. zasługuje na bezwzględne więzienie, ponieważ jego zachowanie poruszyło internautów, którzy zwracali uwagę, że posługuje się mową nienawiści. - W Piotrze Grzymowiczu groźby te wzbudziły realne obawy. Trudno się temu dziwić, zwłaszcza że działo się to po zabójstwie Pawła Adamowicza - przypomniała sędzia Sienicka. W uzasadnieniu wyroku sędzia podkreśliła, że mimo iż internet daje poczucie anonimowości, to w sieci nie jest się anonimowym, w związku z tym należy ponosić konsekwencje swoich słów. - Groźby muszą spotkać się z reakcją. Anonimowość nie gwarantuje braku odpowiedzialności. Trzeba brać odpowiedzialność za swoje słowa - mówiła sędzia Sienicka. Sąd skazał Sergiusza P. na rok i dwa miesiące więzienia i nałożył na niego pięcioletni zakaz zbliżania się do Piotra Grzymowicza na odległość mniejszą niż 100 metrów. Skazany ma także zapłacić koszty sądowe w wysokości ponad 300 złotych.
Sergiusz P. został skazany także za posiadanie blisko 400 gramów narkotyków.
Przyznał się do winy, przepraszał prezydenta
Proces Sergiusza P. rozpoczął się wiosną. Mężczyzna przyznał się do winy. Swoje zachowanie tłumaczył impulsem i brakiem namysłu, kilka razy przeprosił Grzymowicza w jego obecności. Ponieważ sąd zdecydował o mediacjach, Sergiusz P. uzgodnił z pełnomocnikiem prezydenta Olsztyna, że wpłaci na cel charytatywny dwa tysiące złotych. Pierwotnie P. miał także zamieścić ogłoszenie prasowe z przeprosinami, ale ich cena okazała się dla P. zbyt wysoka i z tego gestu Grzymowicz zrezygnował. P. odpowiadał z wolnej stopy, wcześniej w związku z tą sprawą ponad dwa miesiące spędził w areszcie. Jego adwokat zapowiedział złożenie apelacji.
Autor: ads / Źródło: PAP