Nigdy się nie bałam, nie wycofywałam przed komentowaniem czegoś, wypowiadaniem tego, co myślę, ale nie chciałabym zmienić roli. Pisanie jest czymś niesamowicie introwertycznym i samotnym. Nie chciałabym, żeby ta energia gdzieś zniknęła i rozproszyła się w zewnętrznym świecie - mówiła w rozmowie z Katarzyną Kolendą-Zaleską laureatka Literackiej Nagrody Nobla za rok 2018 Olga Tokarczuk. - Mam nadzieję, że uda mi się ochronić przed byciem wyrocznią - dodała.
Polska pisarka Olga Tokarczuk została laureatką literackiego Nobla za rok 2018. To pierwszy literacki Nobel dla Polaka od 23 lat. W 1996 roku nagrodę otrzymała Wisława Szymborska.
"Mam nadzieję, że uda mi się ochronić przed byciem wyrocznią"
W rozmowie z Katarzyną Kolendą-Zaleską w "Faktach po Faktach" Tokarczuk mówiła o tym, jak czuje się jako noblistka. - Mam takie wrażenie, że jak pojawia się słowo "noblistka", to przychodzi mi do głowy Wisława Szymborska. I pewnie będzie to jeszcze trwało, zanim będę umiała skojarzyć to słowo z innym nazwiskiem - przyznała. - Myślę, że tak naprawdę poczuję co się stało, jak wrócę do Polski - dodała pisarka, która promuje obecnie w Niemczech swoją najnowszą książkę.
Na uwagę, że teraz jej głos będzie jeszcze bardziej słyszalny w publicznej debacie, odpowiedziała: - Zdaję sobie sprawę z dużego zainteresowania, z potrzeby odpowiadania na pytania, do włączenia się w jakieś rzeczy, że to będzie inaczej niż było, ale jeszcze nie wiem jak.
- Nigdy się nie bałam, nie wycofywałam przed komentowaniem czegoś, przed wypowiadaniem tego, co myślę, ale nie chciałabym zmienić roli. Pisanie jest czymś niesamowicie introwertycznym i samotnym w gruncie rzeczy i nie chciałabym, żeby ta energia, którą mam, na przykład do rozgrzebanej książki, jakoś gdzieś zniknęła i rozproszyła się w zewnętrznym świecie - oceniła.
- Mam nadzieję, że uda mi się ochronić przed byciem wyrocznią - dodała.
"To nie są wyniki wyborów, które by mnie uszczęśliwiały"
Olga Tokarczuk odniosła się również do wyników niedzielnych wyborów parlamentarnych w Polsce.
- To nie są wyniki wyborów, które by mnie uszczęśliwiały, ale z drugiej strony, jako optymistka, uważam też, że stało się wiele dobrego w tych przegranych dla opozycji wyborach. Uważam, że w Sejmie pojawili się bardzo ciekawi, mądrzy, młodzi ludzie, którzy mają inną wizję naszej wspólnoty, przyszłości Polski i uprawiania polityki. Bardzo się z tego cieszę (…) Dla mnie osobiście jest to jakiś promyk nadziei - wskazała.
- Bardzo się cieszę z tego, że dostało się tak dużo młodych ludzi z lewicy. Bardzo dla mnie podnoszące na duchu są te wszystkie elementy związane z ekologią, z klimatem. To jest coś, co jest według mnie najważniejszym zadaniem i wyzwaniem (stojącym - red.) przed naszymi politykami. Bez tego nie da się nic zrobić. Tym się trzeba zająć najpierw - przekonywała.
"Ludzie będą się kiedyś wstydzić, że ich przodkowie jedli mięso"
Pisarka była również pytana o kierunki polityki, na jakich powinien skupić się przyszły rząd.
Wskazała, że "niezwykle ważna" jest dla niej kwestia wykluczania i praw kobiet. Jak stwierdziła, "żadne społeczeństwo, które w jakiś sposób represjonuje kobiety, nie pozwalając im na wolny wybór swojego życia, jest społeczeństwem chorym".
Dodała, że to, co jest dla niej osobiście "strasznie poruszające to jest kwestia praw zwierząt".
- Myślę, że ludzie będą się kiedyś wstydzić, że ich przodkowie jedli mięso - stwierdziła. - Wyobrażam sobie takie społeczeństwo, gdzie mięso obłożone jest akcyzą, co może teraz wywoływać śmiech, ale zawsze tak jest, że najpierw się śmiejemy z nowych idei, potem - zaczynamy się z nimi liczyć lub walczyć z nimi, a na końcu okazuje się, że to jest coś oczywistego - zwróciła uwagę.
Mówiąc o najważniejszych problemach, z jakimi jej zdaniem powinni zmierzyć się rządzący, wymieniła także kwestię energii odnawialnej. - Nie wyobrażam sobie tej całej polityki opartej na węglu. Jestem z Dolnego Śląska, znam te pokopalniane miasta i wiem, jaki smog wisi nad tymi miastami w górach, w Sudetach i bardzo mnie to boli - wyjaśniła.
Tokarczuk w rozmowie z TVN24 przyznała, że "z pewnością jej wizja polityki jest pisarska, bywa utopijna, ale z jakimś dystansem". - Wydaje mi się, że w jakimś sensie rolą artystów, ludzi piszących, wymyślających, jest poszerzanie ram tego, co mogłoby być. My (artyści - red.) mówimy: 'co by było gdyby, jak by świat wyglądał gdyby..." - tłumaczyła.
"Wydaje mi się, że żyjemy w czasach przełomu"
Pisarka mówiła również o tym, jak jej zdaniem wygląda dziś stosunek części społeczeństwa do różnego rodzaju mniejszości w Polsce.
- Wydaje mi się, że polityka kulturalna prowadzona przez rządzących, zamykająca nas w bardzo wąskich ramach rozumienia wspólnoty narodowej, że to się bardzo ukrzepiło przez media narodowe - oceniła. Jednocześnie wskazywała, że to "nie jest tak, że my mamy jakąś ksenofobię wyssaną z mlekiem matki". Dodała, że "to, co się stało przez ostatnie lata, jest efektem bardzo sprawnej propagandy i polityki".
Mówiła, że dopiero teraz uświadomiła sobie, "jak ważna jest propaganda w prowadzeniu polityki".
- Teraz sobie uświadomiłam, że taka propaganda, której teraz byłam świadkiem, jest w ogóle możliwa we współczesnych czasach, w sytuacji, kiedy ludzie mają bardzo szeroki dostęp do informacji (…) Bo przecież w jakimś sensie spełnia się sen tych wszystkich encyklopedystów z początku oświecenia, którzy wierzyli, że jak ludzie będą mieli dostęp do informacji, to staną się ludźmi mądrymi, dobrymi, będą mieli możliwość refleksji (...), że mając dostęp do wiedzy, staniemy się lepsi. Okazało się, że to nie jest takie proste - stwierdziła.
- Wydaje mi się, że żyjemy w czasach przełomu, tak jak bohaterowie moich "Ksiąg Jakubowych". Pewne stare opisy świata się wyczerpały, już nie wystarczają, żeby wytłumaczyć nimi świat, a nie ma jeszcze nowych. To jest czas zmiany paradygmatu, przyjścia czegoś nowego. Żyjemy w takim momencie, że większość z nas, radząc sobie z tym lękiem w zupełnie płynnej rzeczywistości, po prostu usiłuje kurczowo uchwycić się jakichś stałych punktów. Kiedy się nie ma wyobraźni, to się chwyta tego, co się już zna, nawet jeżeli to już nie pasuje do "tu i teraz" - tłumaczyła.
Jak oceniła, to stąd pochodzi "nostalgia do przeszłości (…) kiedy świat był podzielony wobec bardzo jasnych kategorii, w takim świecie czuliśmy się bezpiecznie".
- PiS pokazał, że kiedyś był taki bezpieczny czas. Nie nazwał tego czasu, natomiast wielu z nas rozpoznaje ten dawny czas idealny jako PRL, bo widzieliśmy niesamowite podobieństwa, zwłaszcza w mediach rządowych, które używają takiej propagandy, która jest jak z PRL-u - stwierdziła.
- Wydaje mi się, że ta wizja przeszłości z mojego dzieciństwa albo z młodości starszych ode mnie ludzi, gdzie wszystko było poukładane "po bożemu", może być dla wielu ludzi czymś pociągającym - dodała.
"Tożsamość niekoniecznie musi być związana z jakimś krajem"
Pisarka była również pytana o to, co rozumie pod pojęciem "polskiej tożsamości".
- Mam kłopot z rozumieniem tożsamości. To jest bardzo ważne pojęcie, psychologicznie rzecz biorąc, które pozwala nam się zakorzenić w jakimś miejscu na świecie. Ale ona (tożsamość - red.) niekoniecznie musi być związana z jakimś krajem. Można się poczuć Polakiem, mieszkając w Stanach Zjednoczonych i tak na przykład robi Polonia amerykańska, która bierze udział w wyborach i właściwie urządza świat w Polsce - zwróciła uwagę.
Jak wskazała, "tożsamość jest czymś zbudowanym na kilku poziomach". - Jak człowiek bardzo dużo podróżuje, to widzi, że ma kilka tożsamości (…) dlaczego nie możemy mieć kilku tożsamości, które się wzajemnie przenikają i dopełniają? Wydaje mi się, że taka jest przyszłość świata - stwierdziła.
- Polska to jest fajny kraj, ale też mnie strasznie wkurza. Mam dużo ambiwalentnych uczuć. Z jednej strony, to są te wszystkie tęsknoty, które mam, kiedy jestem za granicą (…) Jakoś wewnętrznie jestem związana z tą energią, z tym sposobem myślenia, z tą historią, której nie znam, którą lubię odkrywać - tłumaczyła.
Dodała, że "historia to są miliony faktów, które się zdarzyły w jakimś uporządkowaniu interpretacyjnym, które nie zawsze odpowiada konfiguracji faktów". Jej zdaniem "każde pokolenie powinno się odnosić do historii w ten sposób, że można ją cały czas reinterpretować".
Dwukrotna laureatka Nagrody Literackiej Nike
Tokarczuk urodziła się w 1962 roku w Sulechowie. Należy do najbardziej cenionych przedstawicielek polskiej literatury najnowszej.
Ukończyła psychologię na Uniwersytecie Warszawskim. Jako powieściopisarka debiutowała w 1993 roku książką "Podróż ludzi Księgi", dwa lata później ukazała się jej kolejna książka - "E.E.".
Ogromny sukces odniosła trzecia powieść Tokarczuk "Prawiek i inne czasy" (1996), za którą pisarka w 1997 roku otrzymała między innymi Paszport Polityki oraz nagrodę Fundacji im. Kościelskich.
Rok później w księgarniach pojawił się "Dom dzienny, dom nocny" - książka zainspirowana historią Sudetów i miasta Nowa Ruda, a więc miejsc, w których mieszkała.
Inne książki Tokarczuk to m.in. "Gra na wielu bębenkach" (2001), esej "Lalka i perła" (2000) i "Ostatnie historie" (2003), "Prowadź swój pług przez kości umarłych" (2009, rok później nominowana do Nagrody Literackiej Nike), "Księgi Jakubowe" (2014). Za książki "Bieguni" oraz "Księgi Jakubowe" pisarka otrzymała nagrodę Nike. Łącznie sześć książek Tokarczuk było nominowanych do Nike, a pięć z nich zdobywało Nike Czytelników.
Pasmo międzynarodowych sukcesów
Tłumaczenia "Biegunów", "Ksiąg Jakubowych" oraz "Prowadź swój pług przez kości umarłych" w ostatnich dwóch latach przyniosły pisarce ogromną popularność i szereg prestiżowych nagród oraz nominacji.
Powieść "Bieguni" w tłumaczeniu Jennifer Croft doceniona została Międzynarodową Nagrodą Bookera w 2018 roku. Był to pierwszy przypadek przekładu polskiej literatury nagrodzony jednym z najważniejszych wyróżnień literackich świata.
Ten sam przekład znalazł się wśród pięciu tytułów finału National Book Awards, będącej jedną z najważniejszych amerykańskich nagród literackich.
Za "Księgi Jakubowe" Tokarczuk jeszcze w styczniu 2017 r. odebrała Międzynarodową Nagrodę Literacką samorządu Sztokholmu. W lipcu 2019 roku doceniono ją najważniejszą francuską nagrodą literacką - Nagrodą Laure-Bataillon dla najlepszej książki przełożonej na język francuski.
Tłumaczenie "Prowadź swój pług przez kości umarłych" - powieści będącej punktem wyjścia dla nagradzanego filmu Agnieszki Holland i Kasi Adamik "Pokot" - było nominowane zarówno do nagrody Bookera, jak i National Book Awards.
Autor: mjz//kg / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24