Problemy techniczne z fragmentem ropociągu, z którego do Wisły wydostało się ok. 40 tys. litrów oleju powoduje, że do Wisły nadal sączy się olej opałowy. Straż pożarna postawiła kolejną zaporę na rzece - w Nieszawie.
Jak poinformował TVN24 rzecznik straży pożarnej Paweł Frątczak, nie można mówić o wycieku, lecz o wydostawaniu się resztek oleju z rurociągu. - Pojawiły się problemy techniczne z uszczelnieniem tego miejsca. Kłopoty sprawia ponadto zawór, który "odcina" to miejsce - wyjaśnia Frątczak. Jak dodaje, w czwartek powinno udać się naprawić miejsce wycieku.
Rzecznik uspokaja jednak, że wydostawanie się paliwa nie doprowadzi do większych zanieczyszczeń. - Strażacy ustawili już zaporę na Wiśle k. Nieszawy. Używają specjalnych urządzeń, które oddzielą olej od wody - zapewnia. Jak dodaje, w związku z faktem, że większa część wycieku zgromadziła się wzdłuż brzegu, strażacy nie powinni mieć problemów z jego zebraniem.
15 proc. zebrane Na Wiśle w rejonie Torunia i Bydgoszczy w środę widoczne były już tylko nieduże plamy i strużki oleju który wyciekł w poniedziałek w okolicach Włocławka. W Chełmnie, leżącym 118 km od miejsca awarii w kierunku ujścia rzeki, nie było śladów paliwa. Olej widoczny jest głównie w zakolach i szuwarach. Nadal ustawione są zapory w Toruniu i Bydgoszczy-Fordonie, częściowo przegradzające Wisłę. Dyżurujący przy nich strażacy zbierają niewielkie ilości oleju z powierzchni rzeki.
Według szacunków Przedsiębiorstwa Eksploatacji Rurociągów Naftowych (PERN), do którego należy rurociąg, do środy udało się zebrać ok. 15 proc. wycieku.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24