Rząd postanowił przeczekać ten protest. Obawia się, żeby nie otworzyć drzwi dla innych tego typu wydarzeń - mówił w "Faktach po Faktach" o proteście osób niepełnosprawnych i ich opiekunów w Sejmie były minister spraw zagranicznych i były minister finansów Andrzej Olechowski. - Im dłużej trwa, tym większe jest ryzyko, że zdarzy się coś bardzo przykrego - uznał.
Gość "Faktów po Faktach" stwierdził, że trudno wytłumaczyć "w oparciu o jakie wartości i pryncypia to, że niepełnosprawni i ich rodziny znaleźli się na dole grup potrzebujących wsparcia".
Jego zdaniem "jedynym kluczem", żeby to wyjaśnić jest to, że nie przesądzą o wyniku wyborów.
- Cały ten program socjalny (PiS - red.) jest oportunistyczny, cyniczny, ułożony pod potrzeby wyborcze, a nie według rzeczywistych potrzeb w Polsce - ocenił Olechowski.
Mówił, że jest to "kardynalny błąd, jeśli jakiś system, jakąś politykę układa się z kawałków, które do siebie zupełnie nie pasują". - Na tym polega odpowiedzialność rządu, debata publiczna, że program pomocy socjalnej przygotowuje się w sposób względnie spójny - podkreślił były minister.
Olechowski mówił, że nie widzi "światełka w tunelu" w sprawie protestu. - Im dłużej trwa, tym większe jest ryzyko, że zdarzy się coś bardzo przykrego z powodu jednej lub drugiej strony - zaznaczył.
- Rząd postanowił przeczekać ten protest. Obawia się, żeby nie otworzyć drzwi dla innych tego typu wydarzeń. Jest w tym wielka niesprawiedliwość, bo to rząd doprowadził do tego, że takie rzeczy się zdarzają, przez przyjmowanie roszczeń, oczekiwań i tak dalej - tłumaczył.
Dwa postulaty niepełnosprawnych
Protest osób niepełnosprawnych i ich opiekunów w Sejmie trwa od 18 kwietnia. Zgłaszali oni dwa postulaty - zrównania renty socjalnej z minimalną rentą z tytułu niezdolności do pracy oraz wprowadzenia dodatku "na życie", zwanego też "rehabilitacyjnym", dla osób niepełnosprawnych niezdolnych do samodzielnej egzystencji po ukończeniu 18. roku życia w kwocie 500 złotych miesięcznie.
Przez ostatnich kilka tygodni proponowali, by dodatek był wprowadzany stopniowo: od września 2018 r. 250 zł, od stycznia 2019 roku – dodatkowo 125 zł i od stycznia 2020 r. również 125 zł.
W czwartek 24 maja protestujący zdecydowali się na kolejny kompromis: odsunięcie w czasie swoich propozycji i wprowadzenie ich dopiero od 2019 roku.
Protestujący uważają, że do tej pory zrealizowano jeden postulat - podniesienia renty socjalnej. Zgodnie z już opublikowaną ustawą renta socjalna wzrośnie z 865,03 zł do 1029,80 zł.
Tymczasem opublikowano stworzoną przez Prawo i Sprawiedliwość ustawę wprowadzającą szczególne uprawnienia w dostępie do świadczeń opieki zdrowotnej, usług farmaceutycznych i wyrobów medycznych dla osób ze znacznym stopniem niepełnosprawności.
Zdaniem jej autorów, spełnia ona drugi postulat i przyniesie gospodarstwom z osobą niepełnosprawną miesięcznie około 520 zł oszczędności. Protestujący uważają jednak, że ta ustawa to "wydmuszka" i nie realizuje ich żądań w sprawie dodatku.
"To są rzeczy które wymagają praktyki"
Młodzieżówka Polskiego Stronnictwa Ludowego - Forum Młodych Ludowców - od kilku dni rozpowszechnia w internecie nazwiska samorządowców Prawa i Sprawiedliwości (głównie radnych różnych szczebli), którzy po objęciu władzy przez PiS zostali prezesami lub dyrektorami w spółkach bezpośrednio lub pośrednio zależnych do skarbu państwa.
Forum Młodych Ludowców podaje nazwiska i zbiorcze kwoty, jakie samorządowcy PiS zarobili w państwowych firmach przez dwa lata. Portal tvn24.pl przyjrzał się bliżej kilkunastu postaciom. Porównaliśmy, ile zarabiali wcześniej i jak pomnożyła ich dochody nominacja na stanowisko w spółkach związanych ze skarbem państwa.
Olechowski w "Faktach po Faktach" mówił, że jest zdumiony, "że tego typu wynagrodzenia istnieją w spółkach skarbu państwa.
- To powinno być ograniczone. Te informacje, które dzisiaj dostajemy, wymagałyby reakcji premiera i solidnego przeglądu tego, co dzieje się z wynagrodzeniami w spółkach skarbu państwa - podkreślił.
Zdaniem byłego ministra, politycy PiS twierdzą, że "wyzwolili ojczyznę" i "tych, którzy zajmowali te stanowiska wcześniej, traktują jak okupantów".
Dodał też, że obsadzanie takich stanowisk przez ludzi bez kwalifikacji jest "niemoralne, szkodliwe dla kasy państwowej". - Nie wierzę, że ktoś kto całą karierę spędził jako działacz samorządowy na pozycji wójta nagle jest dobrym prezesem, czy wiceprezesem dużej firmy. To są rzeczy. które wymagają specjalistycznego przygotowania, studiów, praktyki - tłumaczył.
"Chciałbym mieć większe menu niż tylko koalicja"
- Cienko jest z Nowoczesną, przeżywa głęboki kryzys - mówił Olechowski pytany o słabe wyniki tej partii w sondażach po odejściu z partii Ryszarda Petru, Joanny Scheuring-Wielgus i Joanny Schmidt.
Ocenił, że "jedyną ścieżką dla niej jest dzisiaj dobra współpraca z Platformą Obywatelską w wyborach samorządowych".
- Wybory samorządowe to prawybory przed wyborami parlamentarnymi. Ludzie zobaczą swoją rzeczywistą wagę, część zrezygnuje, część będzie parła do przodu - stwierdził były minister.
Mówił też, że "bardziej by widział opozycję zjednoczoną w wyborach samorządowych, a mniej w parlamentarnych".
- Chciałbym mieć większe menu niż tylko koalicja. Wolałbym żeby były różne programy (Platformy i Nowoczesnej - red.) - podkreślił.
- Póki opozycja nie zaangażuje ludzi wokół programu, celów, żebyśmy byli tym podnieceni, to będzie bardzo trudno (pokonać PiS - red.) - ocenił Olechowski.
Autor: ads/adso / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24