Jedna z byłych szefowych departamentu w Narodowym Banku Polskim, związana wcześniej z Prawem i Sprawiedliwością, miała w ciągu pół roku pracy zarobić ponad 273 tysiące złotych. Wynika z tego, że jej średnie zarobki w tym czasie wynosiły ponad 45 tysięcy złotych miesięcznie - podaje portal OKO.press.
Pod koniec grudnia "Gazeta Wyborcza" napisała o dwóch współpracowniczkach prezesa Narodowego Banku Polskiego Adama Glapińskiego - szefowej departamentu komunikacji i promocji Martynie Wojciechowskiej oraz dyrektor gabinetu prezesa NBP Kamili Sukiennik. Ujawniono wówczas, że zarobki Martyny Wojciechowskiej (w przeszłości radnej sejmiku mazowieckiego z ramienia PiS - red.) wynoszą około 65 tysięcy złotych wraz z premiami, dodatkowymi dochodami i dodatkami. To wzbudziło zainteresowanie medialne i rozpoczęło dyskusję na temat jawności zarobków w Narodowym Banku Polskim.
W środę zastępca dyrektora Departamentu Kadr NBP Ewa Raczko poinformowała, że "żaden z dyrektorów w Narodowym Banku Polskim nie otrzymuje wynagrodzenia w wysokości około 65 tysięcy złotych bądź wyższej". Dodała, że "przeciętne wynagrodzenie brutto na stanowisku dyrektora w NBP ustalone w oparciu o PIT wyniosło w 2014 roku 38 098 zł. W 2015 roku - 37 110 zł, w 2016 roku - 37 381 zł, w 2017 roku - 37 069 zł, w 2018 roku - 36 308 zł".
Jednak Martyna Wojciechowska to niejedyny kontrowersyjny przykład kariery osoby wywodzącej się z zaplecza politycznego Prawa i Sprawiedliwości.
Praca w NBP
Jak ustalił OKO.press, kolejną była Sylwia Matusiak, która w NBP pełniła funkcję szefowej Departamentu Edukacji i Wydawnictw (DEiW).
W NBP została zatrudniona na stanowisku kierowniczym 1 lipca 2016 roku, niedługo po tym, jak prezesem banku został Adam Glapiński. Dyrektorką była do 1 października 2017 roku, a potem pracowała trzy miesiące jako doradca w gabinecie prezesa NBP.
Jak wskazuje portal, na podstawie jej oświadczenia majątkowego za 2016 rok wynika, że zarobiła wówczas w sumie 336 188 złotych - z czego 273 188 złotych otrzymała za pół roku pracy na stanowisku dyrektorskim w NBP. Oznacza to, że jej średnie zarobki w tym czasie wynosiły 45 531 złotych miesięcznie.
Od stycznia do września 2017 roku - a więc w czasie, kiedy pełniła jeszcze funkcję dyrektora departamentu w NBP - otrzymała łącznie 201 670 złotych netto, czyli średnio 22 408 złotych miesięcznie. Tak wynika z wyliczenia, które przesłała redakcji OKO.press.
Sylwia Matusiak nie ujawniła, ile zarobiła przez kolejne trzy miesiące pracy, jako doradczyni prezesa NBP.
Związki z PiS
Jak relacjonuje portal, dla pracowników instytucji kierowanej przez Adama Glapińskiego "oczywiste było, że Matusiak trafiła do NBP z "politycznego klucza".
W latach 2003-2005 pracowała w biurze prasowym klubu parlamentarnego PiS. Za prezydentury Lecha Kaczyńskiego, w latach 2008-2010 była wicedyrektorem biura prasowego Kancelarii Prezydenta RP. Później kierowała także biurem poselskim Jacka Sasina, obecnego szefa Komitetu Stałego Rady Ministrów. Od października 2013 do września 2014 pełniła funkcję wiceburmistrza podwarszawskich Marek. W 2014 roku, startując z ramienia PiS, została radną powiatu wołomińskiego.
Dalsza kariera byłej radnej
Po tym, jak Matusiak przestała być dyrektorem w NBP, od 2 października do 30 grudnia 2017 była doradcą w gabinecie prezesa tej instytucji (podlegała dyrektorce gabinetu – opisywanej przez „Gazetę Wyborczą” Kamili Sukiennik). Na stanowisku dyrektorki Departamentu Edukacji i Wydawnictw NBP zastąpiła ją wówczas Anna Kasprzyszak – była żona obecnego koordynatora służb specjalnych Mariusza Kamińskiego.
Po zakończeniu pracy w NBP Matusiak od początku 2018 roku objęła funkcję dyrektor Centrum Informacyjnego Rządu (CIR). Zrezygnowała z mandatu radnej, ponieważ nie można łączyć tej funkcji z funkcją w administracji państwowej.
Brak oświadczenia majątkowego. "Przeoczenie wynikające z natłoku obowiązków"
Podobnie jak Martyna Wojciechowska, kiedy składała mandat, Sylwia Matusiak nie przedstawiła wymaganego prawnie oświadczenia majątkowego na koniec sprawowania funkcji radnej – w którym powinna ujawnić, ile zarobiła w 2017 roku w instytucji zarządzanej przez Adama Glapińskiego.
OKO.press publikuje odpowiedź, jaką Matusiak przesłała na wcześniejsze pytania portalu o to, dlaczego nie złożyła oświadczenia majątkowego.
Jak przytacza portal, było to "przeoczenie wynikające z braku wiedzy o takim obowiązku oraz natłoku obowiązków związanych z podjęciem nowej pracy (w CIR – przyp. OKO.press). Matusiak miała poinformować dziennikarzy portalu, że "z opóźnieniem złoży stosowne oświadczenie, gdyż nie ma nic do ukrycia".
Kolejne miejsca pracy, zarobki mniejsze
Stanowisko szefa CIR Matusiak zajmowała do przełomu lutego i marca 2018 roku. Następnie zaczęła pracę na Giełdzie Papierów Wartościowych.
OKO.press przytacza wypowiedź rzecznika prasowego GPW Pawła Lasiuka, który informuje, że "od kwietnia do czerwca 2018 roku (Matusiak - red.) pełniła funkcję doradcy zarządu GPW, a od lipca 2018 roku jest dyrektorką Działu Komunikacji i Marketingu". Jak mówi rzecznik GPW, jej wykształcenie i doświadczenie "są zgodne z zakresem zadań powierzonych przez pracodawcę". Matusiak informuje również o obecnych zarobkach i podaje kwotę 10 193 zł netto miesięcznie. Dodaje przy tym, że od kiedy pracuje na GPW, nie dostała żadnej dodatkowej premii oraz nagrody.
Autor: mjz/adso / Źródło: OKO. Press
Źródło zdjęcia głównego: mat. prasowe