Oficjalne ekspertyzy wykluczały dotąd możliwość eksplozji podczas lotu

Miejsce katastrofy w Smoleńsku
Miejsce katastrofy w Smoleńsku
Źródło: tvn24
Na wraku Tu-154 znaleziono trotyl - napisała wtorkowa "Rzeczpospolita". Z informacji oficjalnych zawartych w raporcie komisji Jerzego Millera oraz przekazywanych przez Naczelną Prokuraturę Wojskową wynika, że dotąd nie stwierdzono obecności materiałów wybuchowych we wraku samolotu. Wykluczono tym samym możliwość eksplozji w samolocie podczas lotu. Po południu prokuratura zdementowała doniesienia "Rz".

Wtorkowa "Rzeczpospolita" donosi o znalezieniu we wraku Tu-154 śladów trotylu.

Do tej pory prokurator generalny Andrzej Seremet wielokrotnie podkreślał, że biegli badali wrak już wcześniej i do tej pory nie odnaleziono żadnych śladów potwierdzających hipotezę, iż doszło do eksplozji w samolocie lub w jego okolicy.

Archiwalne wypowiedzi Andrzeja Seremeta na temat ew. wybuchu w Tu-154M

Archiwalne wypowiedzi Andrzeja Seremeta na temat ew. wybuchu w Tu-154M

TU ZNAJDZIESZ WSZYSTKIE DOKUMENTY, JAKIE ŚLEDCZY DOTĄD OPUBLIKOWALI W SPRAWIE KATASTROFY SMOLEŃSKIEJ

Raport Millera

Raport Millera

Prokuratura wojskowa zdementowała dzisiejsze doniesienia "Rzeczpospolitej" ws. znalezienia śladów trotylu na Tu-154M. Nie wykluczyła jednak całkowicie ich istnienia i zaleciła czekać na wyniki badań laboratoryjnych.

Oficjalnie: Eksplozji nie było

Rosyjski MAK - komisja zajmująca się badaniem przyczyn wypadków lotniczych na terytorium Wspólnoty Niepodległych Państw - w opublikowanym 12 stycznia 2011 r. raporcie końcowym nt. katastrofy smoleńskiej wykluczył eksplozję jako jej przyczynę.

Zamach wykluczają także dotychczasowe ustalenia polskiej prokuratury, która prowadzi śledztwo w sprawie katastrofy. W kwietniu 2012 r. rzecznicy prasowi prokuratur - generalnej i wojskowej - we wspólnym oświadczeniu przypomnieli, że według ustaleń śledztwa nic nie wskazuje, aby katastrofa smoleńska była wynikiem zamachu.

W dokumentach dot. katastrofy smoleńskiej znaleźć można informacje zaprzeczające tezie o wybuchu.

Wykluczył to także opublikowany 29 lipca 2011 r. raport Komisji Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego, której pracami kierował ówczesny szef MSWiA Jerzy Miller.

Archiwalna wypowiedź Jerzego Millera o ew. zamachu

Archiwalna wypowiedź Jerzego Millera o ew. zamachu

We wnioskach końcowych raportu Millera czytamy, że przyczyną zdarzenia na lotnisku w Smoleńsku było "zejście poniżej minimalnej wysokości zniżania, przy nadmiernej prędkości opadania, w warunkach atmosferycznych uniemożliwiających wzrokowy kontakt z ziemią i spóźnione rozpoczęcie procedury odejścia na drugi krąg. Doprowadziło to do zderzenia z przeszkodą terenową, oderwania fragmentu lewego skrzydła wraz z lotką, a w konsekwencji do utraty sterowności samolotu i zderzenia z ziemią".

Archiwalna wypowiedź Macieja Laska o wykluczeniu zamachu

Archiwalna wypowiedź Macieja Laska o wykluczeniu zamachu

Miller podsumowuje: "To nie byli samobójcy"

Miller podsumowuje: "To nie byli samobójcy"

W raporcie wyszczególniono też sześć głównych czynników mających wpływ na to, że doszło do katastrofy:

1. Niekontrolowanie wysokości za pomocą wysokościomierza barometrycznego podczas wykonywania podejścia nieprecyzyjnego.2. Brak reakcji załogi na komunikaty PULL UP generowane przez TAWS.3. Próba odejścia na drugi krąg przy wykorzystaniu zakresu pracy ABSU – automatyczne "odejście".4. Przekazywanie przez KSL załodze informacji o prawidłowym położeniu samolotu względem progu DS, ścieżki schodzenia i kursu, co mogło utwierdzać załogę w przekonaniu o prawidłowym wykonywaniu podejścia, gdy w rzeczywistości samolot znajdował się poza strefą dopuszczalnych odchyleń.5. Niepoinformowanie załogi przez KSL o zejściu poniżej ścieżki schodzenia i zbyt późne wydanie komendy do przejścia do lotu poziomego.6. Nieprawidłowe szkolenie lotnicze załóg w 36 splt na samolotach Tu-154M.

CZYTAJ CAŁY RAPORT MILLERA

CZYTAJ ZAŁĄCZNIK DO RAPORTU MILLERA

Macierewicz: Eksperci są zgodni - to był wybuch

Macierewicz: Eksperci są zgodni - to był wybuch

Naukowcy: Był wybuch

23 października w Warszawie odbyto szereg spotkań, podczas których naukowcy z uczelni technicznych z całego świata dyskutowali nad możliwymi sposobami zniszczenia prezydenckiego samolotu w kwietniu 2010 roku.

Wykluczyli oni tezę, jakoby brzoza, o którą zahaczył prezydencki samolot, mogła spowodować odłamanie się części jego skrzydła, a w efekcie doprowadzić do katastrofy. Dr inż. Jan Błaszczyk, który analizował wytrzymałość skrzydła tupolewa, doszedł do podobnych wniosków co prof. Wiesław Binienda, który też współpracuje z zespołem Macierewicza. Ich zdaniem brzoza nie mogłaby złamać skrzydła.

Wnioski prof. Wiesława Biniendy

Wnioski prof. Wiesława Biniendy

- Gdyby nie było wybuchu, większość pasażerów w tylnej i środkowej części samolotu powinna przeżyć - stwierdził prof. Wiesław Binienda podczas konferencji. Jego zdanie podzielali też inni naukowcy.

Prof. Piotr Witakowski z Akademii Górniczo Hutniczej wskazywał, że ustalenia rosyjskiego Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego (MAK) i komisji kierowanej przez b. ministra rządu Tuska - Jerzego Millera - są niewiarygodne.

CZYTAJ WIĘCEJ O "KONFERENCJI SMOLEŃSKIEJ".

Autor: zś//kdj/k / Źródło: tvn24.P.pl

Czytaj także: