Premier Mateusz Morawiecki chce, aby Trybunał Konstytucyjny zbadał konstytucyjność artykułu 417 Kodeksu cywilnego o odpowiedzialności odszkodowawczej Skarbu Państwa za szkodę wyrządzoną przez niezgodne z prawem działanie lub zaniechanie organu władzy publicznej. W opinii kancelarii premiera o tej odpowiedzialności nie powinien decydować sąd powszechny, nim decyzji o "niezgodności rozporządzenia z Konstytucją" nie wyda TK. Jak pisze "Dziennik Gazeta Prawna", uwzględnienie wniosku może doprowadzić do "braku możliwości dochodzenia roszczeń" przez przedsiębiorców poszkodowanych w wyniku zamknięcia gospodarki.
Premier Mateusz Morawiecki w datowanym na 28 sierpnia wniosku do Trybunału Konstytucyjnego dostępnym na stronie TK domaga się stwierdzenia niekonstytucyjności artykułu 417 paragraf 1 kodeksu cywilnego w zakresie, w jakim pozwala on sądom orzekającym o odszkodowaniu samodzielnie zdecydować, czy rozporządzenie było zgodne z konstytucją.
§ 1. Za szkodę wyrządzoną przez niezgodne z prawem działanie lub zaniechanie przy wykonywaniu władzy publicznej ponosi odpowiedzialność Skarb Państwa lub jednostka samorządu terytorialnego lub inna osoba prawna wykonująca tę władzę z mocy prawa.
Zasada ta, określona w Kodeksie cywilnym, stanowi realizację art. 77 ust. 1 konstytucji, który mówi o prawie do wynagrodzenia szkody.
1. Każdy ma prawo do wynagrodzenia szkody, jaka została mu wyrządzona przez niezgodne z prawem działanie organu władzy publicznej. 2. Ustawa nie może nikomu zamykać drogi sądowej dochodzenia naruszonych wolności lub praw.
W opinii KPRM jednak "rozstrzygnięcie Trybunału Konstytucyjnego powinno być koniecznym warunkiem wstępnym, dającym możliwość rozważenia zasadności przypisania Skarbowi Państwa odpowiedzialności odszkodowawczej".
"Niebezpieczeństwo niespójnych czy nawet sprzecznych rozstrzygnięć"
Zdaniem wnioskodawcy "sąd odszkodowawczy nie może więc samodzielnie stwierdzić wadliwości aktu normatywnego lub niezgodności z prawem prawomocnego orzeczenia sądowego lub ostatecznej decyzji, ale musi oprzeć swe rozstrzygnięcie w tym zakresie na uprzednim ustaleniu tego faktu w odpowiednich postępowaniach". W przeciwnym razie "dochodziłoby nie tylko do dublowania w ramach postępowania odszkodowawczego szczególnych postępowań nakierowanych na ustalenie niezgodności z prawem działań władzy publicznej, ale także do niebezpieczeństwa niespójnych czy nawet sprzecznych rozstrzygnięć przyjmujących (...) odmienne oceny prawne".
Jak utrzymuje w swoim wniosku KPRM, "wymóg uzyskania prejudykatu w postaci orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego o niezgodności aktu normatywnego z Konstytucją wynika z domniemania konstytucyjności każdego powszechnie obowiązującego przepisu".
Jednocześnie kancelaria premiera zwraca uwagę na art. 178 ust. l Konstytucji RP, w którym "przypisuje się sądowi możliwość pominięcia rozporządzenia, które wydaje mu się niezgodne z Konstytucją". Zdaniem KPRM jednak, "taka możliwość nie powinna być dopuszczalna w przypadku objętym niniejszym wnioskiem, a więc w orzekaniu o odpowiedzialności odszkodowawczej Skarbu Państwa za bezprawie legislacyjne".
"Należy podkreślić, że z punktu widzenia spójności systemu prawa niepożądana jest sytuacja, do której doprowadza obecna redakcja art. 417 1 § l k.c., a w której jest możliwe, iż jeden z sądów orzeknie o bezprawiu legislacyjnym, inny sąd oddali powództwo, uznając, że dane rozporządzenie nie jest niezgodne z ustawą zasadniczą. Taka sytuacja stanowiłaby rażące naruszenie zasady demokratycznego państwa prawnego. (...) Redakcja art. 4171 § l k.c. swoją nieprecyzyjnością powoduje niezgodność z Konstytucją, umożliwiając przyjmowanie wykładni niezgodnej z uregulowaniami ustawy zasadniczej" - czytamy dalej.
"Niedopuszczalna" sytuacja i "niezgodność aktu z Konstytucją"
Wnioskodawca twierdzi, że "wątpliwe już samo w sobie wydaje się bezdyskusyjne zwalnianie sądów z obowiązku kierowania do Trybunału Konstytucyjnego pytań prawnych dotyczących aktów podustawowych w tych przypadkach, w których przekonany jest on o niezgodności danego aktu normatywnego lub jego części z ustawą, ratyfikowaną umową międzynarodową lub Konstytucją". Uznaje też za "niedopuszczalną" sytuację, w której "w obrocie prawnym obowiązuje akt normatywny (rozporządzenie), w stosunku do którego zastosowanie ma zasada domniemania konstytucyjności, a jednocześnie w postępowaniu sądowym orzeczona zostanie odpowiedzialność odszkodowawcza Skarbu Państwa z uwagi na niezgodność tego aktu z Konstytucją, ratyfikowaną umową międzynarodową lub ustawą".
Jak czytamy dalej, "z perspektywy wzorców konstytucyjnych powołanych w petitum niepokojąca jest kształtująca się tendencja dopuszczająca rozproszoną kontrolę konstytucyjności".
"W przekonaniu wnioskodawcy, jeżeli istnieje tak realne ryzyko przypisania sobie przez sądy, niezgodnie z Konstytucją, właściwości do oceny konstytucyjności przepisów ustawowych, to tym bardziej takie ryzyko istnieje w stosunku do rozporządzeń" - czytamy w opinii wyrażonej we wniosku.
Według "Dziennika Gazety Prawnej" działania premiera mogą być swojego rodzaju zabezpieczeniem rządu przed roszczeniami przedsiębiorców, którzy doznali szkody z powodu rozporządzeń wprowadzonych w celu walki z pandemią COVID-19.
W związku z rozprzestrzeniającym się koronawirusem rząd w marcu wprowadził stan epidemii. Tej wiosny na okres wielu tygodni tysiące przedsiębiorstw zostało zamkniętych lub w znacznym stopniu musiało ograniczyć działalność. Przyniosło to ogromne straty, niejednokrotnie powodując upadek firm.
"To pokazuje, jak instrumentalnie traktowani są przedsiębiorcy"
Dziennik w komentarzu przytacza opinię mecenasa Jacka Dubois. "Wniosek jest wyłącznie reakcją na skierowane przez przedsiębiorców wezwania do zapłaty za wprowadzenie bezprawnych rozporządzeń, które w czasie epidemii zakazywały lub ograniczały prowadzenie działalności gospodarczej" - ocenia Dubois, który w imieniu 160 przedsiębiorców szykuje pozew zbiorowy przeciwko państwu. Jak podaje "DGP", roszczenia tylko tej grupy opiewają na około 181 milionów złotych.
"To pokazuje, jak instrumentalnie traktowani są przedsiębiorcy. Rada Ministrów, zamiast usiąść do stołu z tymi, którzy znaleźli się w naprawdę dramatycznej sytuacji, próbuje innymi drogami uchronić się przed wypłatą odszkodowań" - wskazuje mecenas. Ekspert z Pracodawców RP Piotr Wołejko zauważa również na łamach "DGP", że "uwzględnienie wniosku premiera mogłoby utrudnić dochodzenie roszczeń przede wszystkim rodzimym firmom, które w odróżnieniu od firm zagranicznych nie mogą odwoływać się choćby do międzynarodowych sądów arbitrażowych".
Źródło: tvn24.pl, "Dziennik Gazeta Prawna"