- Deklaracja wiary to odpowiedź na oczekiwania pacjentów, z których większość stanowią katolicy - mówił w TVN24 prof. Bogdan Chazan, dyrektor Szpitala imienia św. Rodziny w Warszawie. Przeciw deklaracji jest m.in. Federacja na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny. Według niej, jest to powód do wstydu, a nie dumy. Wiceminister zdrowia zapowiada zaś, że "jeśli komuś wiara nie pozwala być lekarzem, to nim nie będzie".
Deklaracja wiary to sześciopunktowy dokument, który głosi m.in. pierwszeństwo prawa bożego nad prawem ludzkim oraz potrzebę "przeciwstawiania się narzuconym antyhumanitarnym ideologiom współczesnej cywilizacji". Podpisując deklarację, lekarze i studenci medycyny zobowiązują się do wierności Bogu i chrześcijańskiemu sumieniu.
Prof. Bogdan Chazan został zapytany, co się stanie, gdy lekarz, który podpisze deklarację będzie chciał działać zgodnie z własnym sumieniem, ale nie będzie to zgodne z dobrem pacjenta. - Takich sytuacji nie ma, a, jeżeli występują, to bardzo rzadko - mówił lekarz. - Nie sądzę, żeby deklaracja wiary w jakikolwiek sposób i kiedykolwiek stała w sprzeczności z prawami pacjenta - dodał.
Prof. Chazan przypomniał, że istnieje już klauzula sumienia, która mówi o tym, że lekarz i pracownik medyczny ma prawo odmówić uczestniczenia w procedurze medycznej, jeżeli jest ona sprzeczna z jego systemem wartości.
Odpowiedź na oczekiwania pacjentów?
Przeciwnicy deklaracji podnoszą, że lekarze, którzy podpiszą dokument, nie będą chcieli przepisywać pacjentkom środków antykoncepcyjnych czy wykonywać badań prenatalnych.
Prof. Chazan przekonywał, że taki przypadek jak zapisanie środka antykoncepcyjnego nie jest decyzją, która ochroni życie pacjentki, a przeciwnie, może zagrozić jej zdrowiu. Dodał, że badania prenatalne, które służą dobru kobiety i dziecka, "są czymś wskazanym i lekarz katolicki się pod nimi podpisze". - Inaczej jest, gdy badanie jest wykonywane wtedy, gdy w przypadku nieprawidłowego wyniku dziecko będzie skazane na śmierć - zaznaczył. - Może Narodowy Fundusz Zdrowia zacząłby podpisywać umowy na wykonywanie aborcji z niektórymi szpitalami, tam, gdzie lekarze nie mają nic przeciwko temu i z chęcią będą te zabiegi wykonywali. Z mojego punktu widzenia jest to sytuacja trudna i nawet dziwna, kiedy lekarz na jednym piętrze asystuje do porodu, po czym na innym piętrze pozbawia dziecko życia. To jest sprzeczne z powołaniem zawodu, z jego kulturą, sensem - podkreślił Chazan.
Profesor tłumaczył, że deklaracja wiary to odpowiedź na oczekiwania pacjentów, z których - jak mówił - według statystyk 70-80 proc. stanowią katolicy.
Federacja na rzecz Kobiet przeciw deklaracji
Przeciwko podpisywaniu przez lekarzy deklaracji wiary zaprotestowała Federacja na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny. Według niej, deklaracja jest "kontynuacją negatywnych trendów dotyczących klauzuli sumienia" i kolejnym krokiem w kierunku naruszania prawa do zdrowia, szczególnie kobiet. "Jej treść już nawet wyraźnie wskazuje, o co w klauzuli sumienia naprawdę chodzi i jakich świadczeń dotyczy. Bez ogródek stwierdza, że chodzi nie tylko o aborcję, ale także o antykoncepcję i niektóre aspekty leczenia niepłodności, nazywane sztucznym zapłodnieniem" - napisała Federacja w przesłanym PAP stanowisku.
"Kpina z obowiązującego prawa"
"Nie wahamy się nazwać tego kpiną z obowiązującego prawa, z samych lekarzy, ale przede wszystkim z pacjentek, których to będzie najbardziej dotyczyć. Już teraz bowiem istnieje szereg problemów z dostępem do antykoncepcji, badań prenatalnych i legalnej aborcji, które nie są rozwiązywane i istnieje wielkie ryzyko, że będą się pogłębiać" - podkreśliła Federacja. Według organizacji, deklaracja "wychodzi poza indywidualne, konkretne przypadki dylematów moralnych lekarzy, które przecież się zdarzają, ponieważ z góry narzuca ich rozwiązanie poprzez deklaracje prymatu prawa Bożego nad ludzkim".
Przeciwko deklaracji wiary protestowały też m.in. SLD i Twój Ruch. Politycy TR wnioskowali m.in. o zwołanie nadzwyczajnego posiedzenia sejmowej komisji zdrowia w tej sprawie. SLD zaapelował do ministra zdrowia, by zapewnił pacjentów, że lekarze, którzy będą odmawiali ich przyjęcia, powołując się na deklarację wiary, stracą kontrakty w ramach NFZ.
"Ograniczy prawa kobiet"
Zdaniem Federacji, lekarze podpisujący deklarację wyraźnie wskazują, że obowiązujące ich regulacje prawne "w zasadzie ich nie dotyczą, jeśli stoją w sprzeczności z wiarą". "Co więcej – zapowiadają ich łamanie. Jest to nie tylko wysoce niepokojące, ale wręcz niedopuszczalne" - oświadczyła Federacja. "Kobiety już teraz w kwestiach swojego zdrowia reprodukcyjnego są traktowane przedmiotowo. Deklaracja wiary sprawia, że ich prawa mogą być jeszcze bardziej ograniczone, co może oznaczać, że wyegzekwowanie świadczeń będzie graniczyło z cudem. Takiej sytuacji nie można nazwać inaczej niż instytucjonalną przemocą i systemowym nierównym traktowaniem ze względu na płeć. System przemocy został otwarcie wsparty przez sygnatariuszy deklaracji, co w opinii Federacji jest sprzeniewierzeniem się zasadom wykonywania zawodu lekarza i powodem do wstydu, a nie dumy" - napisano w stanowisku.
3 tys. podpisów
Deklarację wiary podpisało dotąd ok. 3 tys. osób związanych ze służbą zdrowia. Podpisy były zbierane przez internet, jak również w czasie jasnogórskiego spotkania pracowników służby zdrowia. Inicjatorką powstania deklaracji wiary - mającej być wotum wdzięczności za niedawną kanonizację Jana Pawła II - jest dr Wanda Półtawska. Tablice z Deklaracją Wiary Lekarzy złożono w niedzielę na Jasnej Górze. Na tablicach napisano m.in., że ludzkie ciało i życie, będące darem Boga, są święte i nietykalne od poczęcia do naturalnej śmierci, a "moment poczęcia człowieka i zejścia z tego świata zależy wyłącznie od decyzji Boga". "Jeżeli decyzję taką podejmuje człowiek, to gwałci nie tylko podstawowe przykazania Dekalogu, popełniając czyny takie, jak aborcja, antykoncepcja, sztuczne zapłodnienie, eutanazja, ale poprzez zapłodnienie in vitro odrzuca samego Stwórcę" - napisano w deklaracji.
Sumienie i nauka Kościoła
Podpisujący dokument deklarują też, że "płeć człowieka dana przez Boga jest zdeterminowana biologicznie", "jest nobilitacją, przywilejem", a narządów płciowych "mają prawo używać" osoby związane "świętym sakramentem małżeństwa". Według deklaracji "podstawą godności i wolności lekarza katolika jest wyłącznie jego sumienie oświecone Duchem Świętym i nauką Kościoła i ma on prawo działania zgodnie ze swoim sumieniem i etyką lekarską, która uwzględnia prawo sprzeciwu wobec działań niezgodnych z sumieniem".
"Nie należy demonizować"
Wiceminister zdrowia Sławomir Neumann, pytany w czwartek o deklarację wiary odpowiedział, że "nie należy demonizować, bo poza sprawami religijnymi i ideowymi lekarze podlegają prawu". - Lekarze mogą sobie wpisywać w deklarację, że prawa boskie ich obowiązują, a prawa ludzkie nie, ale to jest dość naiwna myśl, bo jeżeli ktoś prawo łamie, odpowiada nie przed Bogiem, a przed sądem - powiedział Neumann. Zaznaczył, że pacjenci mają swoje prawa i "mogą złożyć skargę lub zmienić lekarza". - A my będziemy wyciągać konsekwencje i jeśli komuś wiara nie pozwala być lekarzem, to nim nie będzie - zapowiedział wiceminister zdrowia.
Autor: db//rzw/kwoj / Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock