Ciało 18-letniego turysty z Warszawy znaleźli pod Kościelcem w Tatrach ratownicy TOPR. Od wtorku trwają tam poszukiwania 21-letniego Wrocławianina. - Wiadomo, że dotarł pod Giewont, później ślad po nim zaginął - powiedział dyżurny ratownik TOPR, Tomasz Wojciechowski.
Na ciało 18-letniego turysty z Warszawy, który samotnie wędrował po Tatrach, przypadkowo natrafili toprowcy penetrujący Dolinę Gąsienicową.
Początkowo nikt nie zgłaszał jego zaginięcia. - Dopiero później ratowników zaalarmowali jego zaniepokojeni koledzy. Mówili, że jeszcze o godz. 10 kontaktował się z nimi, a myśmy go znaleźli o 11.20 - powiedział na antenie TVN24 Wojciechowski.
Ratownicy TOPR przypuszczają, że spadł z dużej wysokości, kiedy schodził ze szczytu Kościelec, choć - jak zastrzegają - trudno mówić o szczegółach wypadku, gdyż nie było jego świadków.
Ratownicy pieszo transportują ciało młodego turysty do Zakopanego, ponieważ niski pułap chmur nie pozwolił na użycie śmigłowca.
Szukają już pięć dni
W Tatrach nadal trwają poszukiwania 21-letniego turysty z Wrocławia, który również samotnie wybrał się w Tatry. Ostatni raz widziano go 28 grudnia, inny turysta spotkał go na Świnicy.
O zaginięciu 21-latka poinformowała w sobotę ratowników jego rodzina. Telefon wrocławianina jest wyłączony, ale loguje się w Tatrach. W górskich schroniskach nie ma żadnej informacji o nim.
Kilkunastu ratowników przy wsparciu śmigłowca koncentruje poszukiwania w rejonie Orlej Perci i Giewontu, choć jak podkreślają toprowcy rejon poszukiwań jest rozległy, gdyż nie ma precyzyjnych informacji, gdzie mógł się udać turysta.
Uwaga na zaspy i twardy śnieg
W Tatrach obowiązuje pierwszy, najniższy stopień zagrożenia lawinowego. W wyższych partiach gór warunki turystyczne są trudne, szlaki są pozawiewane śniegiem, miejscami utworzyły się duże zaspy. W wielu miejscach śnieg jest zmrożony i bardzo twardy. Szlaki w większości są nieprzetarte.
Źródło: PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24