Afera hazardowa miała "zatopić" rząd Donalda Tuska i skompromitować polityków z najwyższych władz PO. Tymczasem po niemal dwóch latach od jej wybuchu okazuje się, że afery nie było, a jedynymi winnymi są były minister sportu Mirosław Drzewiecki i były szef klubu parlamentarnego PO Zbigniew Chlebowski. Ten ostatni właśnie odszedł z partii. Drzewiecki też już raczej na polityczne salony nie wróci.
Wszystko zaczyna się 30 września 2009 o godz. 14.00. To wtedy CBA – w odpowiedzi na pytania dziennikarzy - CBA wysyła lakoniczny komunikat: „Centralne Biuro Antykorupcyjne potwierdza fakt wysłania przez Szefa CBA informacji do naczelnych organów państwa (…), dotyczących zagrożenia interesu ekonomicznego Państwa w związku z przygotowywaniem projektu ustawy o zmianie ustawy o grach i zakładach wzajemnych”.
Nieformalne spotkania i dymisje
Już 1 października „Rzeczpospolita” publikuje szczegóły dotyczące afery, w tym stenogramy z rozmów polityków z biznesmenami. Rozpętuje się polityczna burze. Stanowisko traci Chlebowski. Potem z rządu odchodzi Drzewiecki. Premier odwołuje także z funkcji szefa MSWiA Grzegorza Schetynę. Z materiałów tych wynikało, że ówczesny szef klubu PO Zbigniew Chlebowski i ówczesny minister sportu Mirosław Drzewiecki podczas prac nad zmianami w tzw. ustawie hazardowej spotykali się i rozmawiali z biznesmenami z tej branży - Ryszardem Sobiesiakiem i nieżyjącym już Janem Koskiem.
Na 90 procent Rysiu, że załatwię. Tam walczę, nie jest łatwo, tak ci powiem. chlebek
Chlebowski w rozmowach telefonicznych podsłuchanych w sierpniu 2008 r. przez CBA mówił m.in. do Sobiesiaka: Na 90 procent Rysiu, że załatwię. Tam walczę, nie jest łatwo, tak ci powiem. - Ja ci powiem szczerze. Ja już nie mam siły sam walczyć z tym wszystkim. Jakby Grzegorz (Schetyna - ówczesny minister spraw wewnętrznych red.) i Mirek (Drzewiecki -red.) trochę pomogli. Przecież wiesz, biegam z tym sam. Blokuję tę sprawę dopłat od roku. To wyłącznie moja zasługa - miał narzekać siedem miesięcy później Chlebowski.
Poszło o dopłaty
Nad nowelizacją ustawy o grach i zakładach wzajemnych resort sportu pracował przez kilka miesięcy. Zgodnie z projektowanym nowelizacja wprowadzała do 31 grudnia 2015 r. m.in. 10 proc. dopłaty dla kasyn, salonów gier i automatów o niskich wygranych. Pieniądze z tych dopłat miały zostać przeznaczone na budowę drugiego etapu Narodowego Centrum Sportu. Przez wiele miesięcy resort sportu zabiegał, żeby dopłaty dotyczyły także innych podmiotów zajmujących się hazardem. Dzięki temu do budżetu miało trafić kilkaset milionów zł.
Jednak 30 czerwca 2008 roku minister sporu Mirosław Drzewiecki wysłał pismo do Jacka Kapicy. Poprosił w nim o wykreślenia dopłat z projektu ustawy, bowiem w związku ze zmianą planów inwestycji przed Euro 2012, pieniądze z dopłat nie będą już potrzebne. W liście z 2 września 2008 roku Drzewiecki zmienił zdanie. Poprosił, aby dopłaty jednak zostawić i przeznaczyć je na Fundusz Rozwoju Kultury Fizycznej. Co ważne przeciwko dopłatom od początku protestowali przedstawiciele branży hazardowej. Ich zdaniem miała być ona niekorzystna dla budżetu państwa.
Komisja śledcza i tłumaczenia
Zarówno Chlebowski, jak i Drzewiecki od początku utrzymują, że nic złego nie zrobili. Na specjalnie zorganizowanej konferencji prasowej były szef klubu PO pocąc się tłumaczy dziennikarzom: - Jestem uczciwym człowiekiem, miałem i mam czyste sumienie - deklarował Chlebowski 1 października 2009 roku. I zapewnił, że przy pracy nad ustawą o grach losowych "nie było żadnych nieprawidłowości". Zadeklarował też, że nigdy nie lobbował i nie wymuszał decyzji w związku z projektem nowelizacji tzw. ustawy hazardowej. Wyraził także "zdumienie i zaskoczenie", że "prywatne rozmowy są podstawą formułowania najcięższych zarzutów".
5 października dymisję ze stanowiska ministra sportu składa Mirosław Drzewiecki. - Dzisiaj zdecydowałem się złożyć na ręce pana premiera Donalda Tuska moją dymisję ze skutkiem natychmiastowym. Żegnam się z wami z podniesionym czołem i z pewnością tego, że jeśli ta sprawa zostanie wyjaśniona, to spotkamy się ponownie - mówił wówczas.
Sejm pracuje szybko i już na początku listopada posłowie powołują komisję śledczą, która ma zbadać aferę. Za przyjęciem uchwały w tej sprawie głosowało 423 posłów. Po blisko 9 miesiącach pracy komisja i przewsłuchaniu wielu osób - w tym Chlebowskiego, drzewieckiego i Schetyny orzeka: Źródłem "przecieku" informacji o działaniach CBA ws. afery hazardowej było CBA. Zarówno premier, jak i jego otoczenie nie ponosi odpowiedzialności za nieprawidłowości. Wątpliwe były jedynie kontakty Chlebowskiego z lobby hazardowym.
Dziki kraj, umorzenie i wybory
Obok komisji śledczej sprawą zajmuje się prokuratura. W tym czasie Mirosław Drzewiecki przebywając na Florydzie udziela wywiadu (Zobacz film). Wielu traktuje go jak spowiedź byłego ministra. - Jestem dowodem na to, że Polska jest dzikim krajem. Zabito mi matkę. Nie mam odrobiny dobrych emocji wobec ludzi, którzy mi to zrobili. Całe szczęście, że wiem, bo wierzę w Boga, iż jest piekło. Ci ludzie trafią do piekła - mówił wówczas Drzewiecki. I zapewniał: - Gardzę polityką, nie chcę być jej zakładnikiem. Nikt nie ma prawa deptać mojego honoru, moich marzeń, bo ja jestem Mirek Drzewiecki i będę robił, co będę chciał.
Jestem dowodem na to, że Polska jest dzikim krajem. Zabito mi matkę. Nie mam odrobiny dobrych emocji wobec ludzi, którzy mi to zrobili. Gardzę polityką, nie chcę być jej zakładnikiem. Jestem Mirek Drzewiecki i będę robił co będę chciał drzewsko
W kwietniu 2011 roku Prokuratura Okręgowa w Warszawie umorzyła śledztwo w sprawie tzw. afery hazardowej. Prokuratorzy nie potrafili udowodnić, że w pracach nad ustawą hazardową doszło do złamania prawa. Śledczy badali m.in. kwestię niedopełnienia obowiązków przez funkcjonariuszy publicznych w czasie prac nad ustawą o grach, korupcję przy załatwieniu zapisów korzystnych dla właścicieli sieci automatów o niskich wygranych oraz próbę wprowadzenia córki Sobiesiaka do Totalizatora Sportowego m.in. przez szefa gabinetu politycznego Drzewieckiego - Marcina Rosoła.
Po wybuchu afery Sejm dość rygorystycznie znowelizował tzw. ustawę hazardową.
Zbigniew Chlebowski zapowiada, że w nadchodzących wyborach zamierza kandydować do Senatu. O powrocie - po całkowitym oczyszczeniu z zarzutów - mówił też Mirosław Drzewiecki. Wyborcy zdecydują.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: fotorzepa