- Nie ma żadnej wojny ani wewnętrznych podziałów w Platformie - zapewniała w "Rozmowie Rymanowskiego" Julia Pitera (PO) odnosząc się do wypowiedzi marszałka Schetyny, który powiedział w zeszłym tygodniu, że "reakcja premiera na raport MAK była spóźniona". - Oczywiste jest, że są wojny w PO - odpowiadał jej Marek Migalski, europoseł PJN dodając: "pani minister jest lojalną funkcjonariuszką partyjną i musi mówić to, co mówi".
Julia Pitera mówiła też, że nie podobały się jej słowa Jarosława Gowina, który w środę w "Rozmowie Rymanowskiego" stwierdził, że marszałek powiedział to, czego oczekiwały miliony Polaków. - Ja nie wiem skąd Gowin wie o milionach Polaków, ma jakiś kontakt z milionem Polaków? Reakcja Tuska była dobra - mówiła.
"PO kompletnie się gubi"
Marek Migalski powiedział natomiast, że wypowiedź Schetyny "ujawniła to, co od dłuższego czasu trapiło PO, ale to ukrywano". - Te wojny były obecne. A gdy Tusk popełnił błąd, to parę osób uznało, że to dobry pomysł by zbudować własną pozycję w Platformie. Oczywiste jest, że są wojny w PO, tak jak są w innych ugrupowaniach, oprócz PJN oczywiście - żartował europoseł PJN. Dodał, że ma wrażenie, że "jak zaczyna źle iść to PO się kompletnie gubi".
"To zapowiada poważne problemy Platformy"
Marek Migalski stwierdził także, komentując wypowiedź Schetyny, że "premier zrobił marszałkowi dużo gorszą rzecz". - Przesunął go po aferze hazardowej na drugorzędne stanowisko. Wtedy Schetyna zrozumiał, że jego pozycja w PO słabnie i słabnąć będzie - komentował europoseł. Dodał, że to zapowiada poważne problemy Platformy. - Być może Tusk miał rację, że Platforma może walczyć tylko sama ze sobą. Być może powtórzy ona los partii postkomunistycznej, która rozpadła się przez walki wewnętrzne - zastanawiał się członek stowarzyszenia PJN.
"Wewnętrznych podziałów nie ma"
Odpierając te zarzuty Julia Pitera zapewniała, że wewnętrznych podziałów nie ma. - To, że ludzie wyrażają swoją opinie jest normalne. Byłabym zaniepokojona gdyby wszyscy mówili to samo, znamy czasy kiedy wszyscy mówili to samo - mówiła.
- Dyskusja, która się toczy, jest dowodem na to, że należy unikać komentarzy publicznych, bo wytwarzają one burze. Opozycja łaknie jak ziemia dżdżu, by coś się działo w Platformie - stwierdziła Pitera.
Migalski odpowiedział, mówiąc, że "pani minister jest lojalną funkcjonariuszką partyjną i musi mówić to co mówi". - Ale każdy obserwator sceny politycznej widzi, że w PO zaczęła się wojna - stwierdził.
"Gra polityczna Ziobry"
Goście "Rozmowy Rymanowskiego" rozmawiali też o "grze politycznej Zbigniewa Ziobry". Wiceprzewodniczący PiS mailowo negocjował z Michałem Kamińskim, Markiem Migalskim, a potem całą frakcją Europejskich Konserwatystów i Reformatorów usunięcie Kamińskiego i Adama Bielana z funkcji przewodniczącego i wiceprzewodniczącego tego ugrupowania w Parlamencie Europejskim.
"To jest równanie z jedną niewiadomą"
Europoseł PJN powiedział, że ujawnienie tej korespondencji jest żenujące. - Mógł to zrobić Ziobro albo ja. Ja tego nie ujawniłem, więc to jest równanie z jedną niewiadomą - powiedział Migalski. Dodał, że całą tę aferę zaczęła frakcja PiS-u w Parlamencie i zauważył, że jest to szkodliwe dla Polski bo Kamiński "nie zostanie zastąpiony posłem z Polski tylko Brytyjczykiem albo Czechem".
Pitera żartowała natomiast, że niedługo "będzie można wydać listy zebrane między politykami opozycji". Dodała, że porównując spór pomiędzy opozycją i wypowiedź marszałka "najlepiej widać, jaka jest różnica pomiędzy wagą tych dwóch zdarzeń".
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24