Na świecie nosi ją kilkaset tysięcy skazanych i oczekujących na wyroki. Wszystko wskazuje, że do tego grona dołączy wkrótce Roman Polański. Ale obroża elektronicznego dozoru to nie tylko szansa na połowiczną wolność więźnia. To przede wszystkim szansa na uwolnienie podatników od balastu gigantycznych kosztów utrzymania więźniów.
Bransoletka - czy jak kto woli obroża - monitorująca obecność skazanego w "zasądzonym" obszarze (np. we własnym mieszkaniu) przypomina wyglądem duży zegarek. Umieszczony w niej nadajnik wysyła fale radiowe i komunikuje się z urządzeniem w domu osadzonego, które z kolei przekazuje sygnał do centrali. Jej uszkodzenie lub oddalenie się skazanego z miejsca pobytu, w którym powinien przebywać w określonych godzinach, powoduje powiadomienie centrum. Później do akcji przystępuje już policja.
- Ta bransoletka ma ograniczyć wolność tylko wtedy, kiedy jest to istotne. Tu nie chodzi o chęć podglądania, ale o danie skazanym możliwości normalnego funkcjonowania, pracy i na przykład opieki nad rodziną - tłumaczy Rafał Garszczyński z firmy Comp Safe Support, która obsługuje system dozoru elektronicznego działający od niedawna w Polsce.
Tańsza nadzieja
Ale elektroniczne bransoletki nie pojawiły się tylko po to by dać szansę skazanym. Wiele krajów zmaga się z przeludnieniem więzień i to właśnie obroże mają być najskuteczniejszym sposobem walki z nim.
System dozoru elektronicznego stosuje się dzisiaj (oprócz Polski) między innymi w USA, Japonii, Wielkiej Brytanii, Szwecji, Holandii, Belgii, Włoszech, Hiszpanii, Portugalii, Niemczech i Szwajcarii. W większości stanów USA dozór elektroniczny jest powszechnie stosowanym sposobem wykonywania kary pozbawienia wolności. W naszym kraju uruchomienie systemu według planów ma kosztować około 225 milionów złotych (taka jest wartość kontraktu).
W miesiąc po wprowadzeniu systemu okazało się jednak, że koszty okazały się dziesięciokrotnie wyższe niż przewidywano i wyniosły aż 23 mln zł. Skazanym założono wówczas tylko dwie obroże.
Minister sprawiedliwości Krzysztof Kwiatkowski zapewnia jednak, że system będzie się opłacał, ale dopiero gdy obejmie kilkutysięczną rzeszę skazanych, tj. w 2014 r. Twierdzi, że miesięczne utrzymanie więźnia odbywającego karę w SDE ma docelowo kosztować ok. 100 zł. Więzień odbywający karę w celi kosztuje państwo około 2300 zł.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24