Obrońca Stefana W., podejrzanego o zabójstwo prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza, nie złoży zażalenia na decyzję sądu, który przed tygodniem aresztował tymczasowo na trzy miesiące 27-letniego mężczyznę.
14 stycznia gdański sąd przychylił się do wniosku prokuratury i zdecydował o tymczasowym aresztowaniu Stefana W., który dzień wcześniej zaatakował nożem Pawła Adamowicza. W wyniku zamachu prezydent Gdańska zmarł.
Prokuratura uzasadniała wniosek o areszt wysoką karą grożącą Stefanowi W. oraz obawą matactwa z jego strony. Obawy śledczych wynikały między innymi z tego, że 27-latek nie przyznał się do popełnienia czynu, którego przebieg zarejestrowano na licznych nagraniach filmowych.
"Nie chcę komentować, kto tutaj jakie decyzje podejmuje"
Obrona Stefana W. miała siedem dni na wniesienie zażalenia na decyzję sądu. W poniedziałek reprezentujący podejrzanego mec. Artur Kotulski poinformował, że takiego wniosku nie będzie.
- Decyzja została podjęta po zapoznaniu się z materiałami, które otrzymałem w piątek z prokuratury – powiedział Kotulski. Dodał, że chodzi o materiały, które "stanowiły podstawę do złożenia przez prokuraturę wniosku o tymczasowe aresztowanie, czyli te dokumenty, na których opierał się sąd". Adwokat otrzymał także treść postanowienia i uzasadnienie decyzji sądu.
Kotulski odmówił odpowiedzi na pytanie o to, czy sam podejrzany przychylał się do rezygnacji ze złożenia zażalenia. - Nie chcę komentować, kto tutaj jakie decyzje podejmuje – powiedział.
Pytany, czy w najbliższym czasie obrona złoży w prokuraturze jakieś wnioski, prawnik przypomniał, że "na obecnym etapie śledztwa jego dysponentem jest prokurator i to on podejmuje szereg czynności".
Kotulski mówił, że w tej chwili może spotykać się ze swoim klientem tylko w obecności funkcjonariusza policji. Dodał, że tak będzie jeszcze przez tydzień, dopiero później będzie mógł swobodnie porozmawiać z podejrzanym.
Stefanowi W. grozi dożywocie
13 stycznia wieczorem 27-letni Stefan W. podczas finału WOŚP w Gdańsku wtargnął na scenę i zaatakował nożem prezydenta Pawła Adamowicza. Napastnika zatrzymano jeszcze na scenie i przekazano policji. Samorządowiec przeszedł pięciogodzinną operację. Dzień po zamachu zmarł. Wstępne wyniki sekcji zwłok wskazały jako przyczynę śmierci wstrząs krwotoczny. Na ciele prezydenta Gdańska znaleziono trzy głębokie rany - jedną w okolicy serca i dwie jamy brzusznej. Na lewej dłoni stwierdzono też dwie rany obronne na przestrzał.
14 stycznia prokuratura postawiła 27-letniemu Stefanowi W. zarzut zabójstwa z motywacji zasługującej na szczególne potępienie. Czyn ten zagrożony jest karą co najmniej 12 lat więzienia, 25 lat pozbawienia wolności, a nawet dożywocia.
Stefan W. był wcześniej karany za napady z bronią w ręku na placówki bankowe. W tej sprawie zatrzymano go w czerwcu 2013 roku, a rok później sąd orzekł wobec niego karę 5 lat i 6 miesięcy więzienia. 8 grudnia ubiegłego roku Stefan W. zakończył odbywanie kary. Grażyna Wawryniuk, rzeczniczka prasowa Prokuratury Okręgowej w Gdańsku informowała, że po zatrzymaniu w 2013 r. Stefan W. przeszedł badanie psychiatryczne. Nie wykazało ono zaburzeń natury psychicznej. Z zebranej przez prokuraturę dokumentacji medycznej wynika, iż w czasie pobytu w więzieniu, w 2016 roku, u Stefana W. wystąpiło "zaburzenie psychiczne" (media informowały, że chodzi o schizofrenię).
W komunikacie wydanym w środę Służba Więzienna informowała, że "podczas odbywania kary Stefan W. był konsultowany przez lekarzy psychiatrów ponad 20 razy oraz leczony w Oddziale Psychiatrii Sądowej w Szczecinie". - Do chwili zakończenia wykonywania kary nie było sygnałów z ich strony co do skierowania skazanego do odbywania kary w systemie terapeutycznym, to znaczy nie rozpoznali u niego zaburzeń kwalifikujących się do zastosowania tego nadzwyczajnego trybu - wyjaśniła Służba Więzienna. Zaznaczyła, że "mężczyzna nie był uzależniony od alkoholu, środków odurzających czy psychotropowych".
Autor: mjz//rzw//kwoj / Źródło: PAP