"Któregoś dnia, jak umrę, kruca bomba, przysięgam! Będę straszyć!" - pisała na swoim blogu Joanna Sałyga, znana internautom jako "Chustka". Krótkometrażowy dokument "Joanna" o jej zmaganiu się z rakiem ma szansę na Oscara.
"Joanna" Anety Kopacz opowiada o Joannie Sałydze, zmarłej dwa lata temu na raka blogerce, twarzy fundacji Rak'n'Roll.
Na blogu "Do czego przyda się chustka" opisywała swoją codzienność w cieniu choroby, przede wszystkim czas spędzony z synem Jasiem.
Blog zdobył ogromną popularność. Traktował o normalnym życiu, wzruszał i przerażał. Czytali go m.in. ci, którzy szukali pocieszenia.
"Choroba to tabu"
Joanna w kwietniu 2010 r. dowiedziała się, że umrze w ciągu pół roku. 5-letniemu wówczas synowi obiecała, że zrobi wszystko, by żyć jak najdłużej. Potem zaczęła go przygotowywać na swoją śmierć.
- Dla mnie powiedzenie Janowi o chorobie było też kwestią elementarnej uczciwości wobec niego - mówiła w jednym z wywiadów.
Na blogu zaś pisała: "Jutro zaczynam chemioterapię. Dziś po raz kolejny obcięłam włosy, tym razem już na bardzo, bardzo krótko. Niemąż powiedział, że jak na chłopczyka - narkomana, to ślicznie wyglądam. Muszę robić sobie oko. Tak. Muszę pilnować robienia tapety".
Podkreślała: "Któregoś dnia, jak umrę, kruca bomba, przysięgam! Będę straszyć! Zepsuję krany, żeby wiecznie ciurkały po kropelce, spalę twarde dyski komputerów i zgubię telefony komórkowe, powydłubuję misiom i lalkom oczka, a samochodzikom - koła".
O swojej chorobie mówiła: - To tabu, tak jak i erotyka osób niepełnosprawnych. W ogóle tabu jest to, jak żyją osoby z nowotworem. Ja, chodząc z łysą głową po Mikołajkach, wzbudzałam spore zainteresowanie. Ludzie przypatrywali mi się jak dziwakowi. I wtedy mój syn powiedział: "ja nie chcę, żeby oni na Ciebie tak patrzyli, załóż czapkę, bo mnie to denerwuje". To jest brak akceptacji dla inności, a ta inność ma prawo być, istnieć, tym bardziej że ta inność, która teraz jest moim udziałem, może dotknąć każdego "zwyczajnego", "normalnego człowieka".
Joanna zmarła w październiku 2012 roku.
Przed śmiercią pisała: - Nie żal mi siebie, że umrę. Żal mi, że zniknę, ja klamerka, łącząca Syna, Niemęża, mieszkanie. Żal mi, że znikniemy jako rodzina. Żal mi, że nie wychowamy razem mojego mądrego i dobrego Syna tak, jak bym marzyła: żeby stał się prawym i nieustraszonym mężczyzną, żeby był taki jak Niemąż - człowiekiem wielkiego formatu, niepospolitą osobowością.
"Czuła, że ma coś do przekazania"
Reżyserka Aneta Kopacz mówiła w TVN24, że Joanna cały czas żyła normalnym, fantastycznym życiem, mimo choroby.
- Miała świadomość wielu rzeczy. Czuła, że ma coś do przekazania szerszej grupie ludzi. Czuła, że ja to w niej widzę i że z niej to wydobywam - mówiła Kopacz, która spędziła z Joanną kilka miesięcy.
Podkreśliła, że sukces filmu, jakim jest nominacja do Oscara, sprawi, że jeszcze więcej ludzi pozna Joannę.
- Podróżuję z tym filmem już półtora roku i wiem, co daje ludziom na całym świecie - powiedziała Kopacz, podkreślając, że historia Joanny jest uniwersalna, podobnie jak jej postawa w obliczu choroby.
- Bardzo się cieszę na myśl, że jest teraz szansa, by jeszcze więcej ludzi poznało tę historię i mogło z niej czerpać coś wyjątkowego. To wielkie osiągnięcie wszystkich tych, którzy robili ten film, i samej Joanny - podkreśliła reżyserka.
Pięć nominacji
Listę nominowanych do złotych statuetek amerykańska Akademia Filmowa ogłosiła w czwartek. Polacy otrzymali w sumie pięć nominacji. W kategoriach: obraz nieanglojęzyczny oraz zdjęcia nominacje zdobyła "Ida" Pawła Pawlikowskiego (autorami zdjęć do "Idy" są Łukasz Żal i Ryszard Lenczewski).
Dwa filmy - "Joanna" Anety Kopacz i "Nasza klątwa" Tomasza Śliwińskiego - zostały nominowane w kategorii krótkometrażowy dokument.
W kategorii kostiumy Akademia nominowała Annę Biedrzycką-Sheppard, która odpowiadała za kostiumy do "Czarownicy" z Angeliną Jolie w roli głównej.
Autor: MAC//rzw / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: Wajda Studio