"Nie chcę iść do taty! Wolę umrzeć!", "Dajcie nam jeszcze jedną szansę!" - krzyczał 9-letni Olek tuż przed kolejną próbą odebrania go matce i przekazania ojcu. Matka - zdaniem sądu - ma patologiczny wpływ na dziecko. Innego zdania są sąsiedzi kobiety, którzy już toczą walkę o przywrócenie jej opieki nad synem. Kontrowersje wywołał też sposób "odbicia" dziecka.
O sprawie z Kobylej Góry pisaliśmy w ubiegłym tygodniu.Pokazaliśmy też wtedy trzyminutowy film z wyprowadzenia chłopca, a raczej bitwy o niego z udziałem kuratora, pracowników socjalnych, matki, jej rodziny i sąsiadów.
Wstrząsająca rozmowa
Teraz dziennikarze TVN24 dotarli także do nagrania tuż sprzed momentu wyprowadzenia chłopca. To dwugodzinna debata między kuratorkami, policjantami, prokuratorem, lekarzem, matką i samym chłopcem. - Z chwilą przekazania, będzie prawdopodobnie musiało dojść siłowego wyrwania - stwierdza kuratorka. Mały Aleksander głośno jednak protestuje przeciwko przeprowadzce. - Nie chcę iść do taty! Wolę umrzeć! - krzyczy.
"Dajcie nam jeszcze jedną szansę!"
To już czwarta próba odebrania dziecka. Trzy pierwsze odbyły się w szkole. Za każdym razem dziecko nie chciało za nic dać się wyrwać ludziom, którzy po niego przyszli. - Wiem, że będzie kopał, wiem, że będzie się wyrywał... - mówi kuratorka tuż przed czwartą próbą. - Przygotowała pani dziecko, byśmy mogły je zabrać? - pyta kobieta matkę chłopca. - Przygotowałam, ale dziecko nie chce iść - odpowiada matka Olka. - W jaki sposób pani przygotowała syna? - dopytuje kuratorka. - Rozmowa... bo jak mam przygotować? - odpowiada kobieta.
Olka cały czas słychać w głębi domu. - Dajcie nam jeszcze jedną szansę! - krzyczy. - Nie puszczę mamy! - dodaje.
Matka ma "patologiczny wpływ na dziecko"
Tym razem udało się wyrwać chłopca i oddać go mieszkającemu w Poznaniu ojcu. Taki był prawomocny wyrok sądu. Po wielu psychologicznych ekspertyzach stwierdzono bowiem, że matka ma patologiczny wpływ na dziecko oraz izoluje je od ojca.
- Pozostawienie tego dziecka tutaj uczyniłoby jeszcze większe szkody niż to traumatyczne przeżycie, jakiego może tutaj doznać na skutek przymusowego odebrania - mówi jedna z kuratorek na nagraniu sprzed "odbicia" dziecka.
Cała sytuacja budzi zastrzeżenia nawet asystującego prokuratora. - Ja rozumiem sytuację, ale to jest trochę przeginka z naszej strony - mówi prokurator, którego słychać na nagraniu. - W którym miejscu? - pyta kuratorka. - W takim, że pani próbuje się zachowywać, nazwijmy to - jak matka - opiekować się dzieckiem - protestował dalej prokurator.
Sprawa wróci do sędziego?
Dziecko trafiło do ojca, ale zdaniem prawników, z którymi rozmawiała TVN24, sprawa powinna zostać ponownie rozpatrzona. Chłopiec jest świadomy i cierpi, dlatego też jego zdanie powinno zostać wzięte pod uwagę - ocenili prawnicy.
Ojciec zapewnia, że zrobił wszystko, aby matka przekazała dziecko bez dodatkowych trudności. Miał zaproponować asystę psychologa, która została odrzucona.
Z kolei mieszkańcy Kobylej Góry założyli stronę internetową i zbierają podpisy pod apelem o przywrócenie matce prawa do opieki na synem.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24