Naczelny Sąd Administracyjny uwzględnił we wtorek skargę kasacyjną w sprawie odmowy refundacji leku z suszu marihuany przez ministra zdrowia. Sprawa dotyczyła chorej cierpiącej na rzadką chorobę powodującą ciężkie do uśmierzenia bóle. Podczas wtorkowej rozprawy pełnomocnik skarżącej podkreśliła, że celem chorej jest w godny sposób znosić ból.
Tym samym NSA uchylił wyrok Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego utrzymujący w mocy zaskarżoną decyzję, jak również samą decyzję ministra zdrowia o odmowie refundacji leku. W uzasadnieniu orzeczenia sędzia Krystyna Anna Stec podkreśliła, że kryteria refundacji leków zawarte w ustawie o refundacji leków nie muszą być spełnione łącznie. Argument o wymogu jednoczesnego spełnienia wszystkich przesłanek refundacji był jedną z podstaw wydania decyzji odmownej przez ministra.
- NSA uważa, że są to okoliczności mogące mieć wpływ na decyzję o rekomendacji, ale nie ma konieczności, aby występowały one łącznie, kumulatywnie - zaznaczyła sędzia Stec. Sąd wskazał dodatkowo, że skoro nie ma wymogu łącznego przypisania przesłanek refundacji, to każdą z tych przesłanek należy rozpatrzyć indywidualnie i przypisać jej właściwe znaczenie.
Zaznaczono przy tym, że ustawodawca nie przypisał charakteru priorytetowego żadnemu z kryteriów refundacji leku.
Minister nie zgadza się, wymienia szereg powodów
Według sądu materiał dowodowy w sprawie nie został wystarczająco rozpatrzony, ponieważ w postępowaniu dowodowym nie uwzględniono wszystkich opinii biegłych konsultantów. Jak wskazał NSA, minister przy wydawaniu decyzji odmownej pominął fragmenty opinii konsultantów, według których należy przyznać refundację w przypadku braku innych skutecznych leków. Skargę w tej sprawie do Naczelnego Sądu Administracyjnego złożyła kobieta cierpiąca na algodystrofię, bardzo rzadką chorobę powodującą bóle kończyn uniemożliwiające normalne funkcjonowanie. W 2017 roku skarżąca wystąpiła do Ministra Zdrowia z wnioskiem o zgodę na refundację leku Bediol - suszu z kwiatów konopi w postaci granulatu. Minister nie wydał jednak zgody z powodu niespełnienia przez skarżącą określonych kryteriów refundacji.
Chodziło między innymi o niespełnienie warunku skuteczności klinicznej i praktycznej, bezpieczeństwa stosowania, relacji korzyści zdrowotnych do ryzyka stosowania, konkurencyjności cenowej oraz wpływu na wydatki ze środków publicznych. Skarżąca z kolei wniosła skargę od decyzji ministra do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego. Podkreśliła, że brak zgody na refundację leku przynoszącego jej ulgę, jest odebraniem jej prawa do leczenia bólu. Wskazała też, że leki z kannabinoidami są skuteczne, bezpieczne w stosowaniu i posiadają pozytywne relacje korzyści zdrowotnych do ryzyka.
RPO: WSA w sposób bezrefleksyjny utrzymał wadliwy stan prawny
WSA oddalił skargę kobiety uznając, że decyzja ministra została podjęta prawidłowo. W konsekwencji skarżąca wniosła skargę kasacyjną do NSA.
Wskazano w niej między innymi, że WSA oddalając skargę, nie uwzględnił pominięcia przez ministra potwierdzenia zapotrzebowania na sprowadzenie leku z zagranicy oraz opinii lekarza prowadzącego.
Zauważono także, że szef resortu oparł swoją decyzję na fragmentach opinii konsultantów krajowych i wojewódzkich, które wskazywały ogólne zagrożenia medycznej marihuany nieodniesione do zdrowia skarżącej. Ponadto - według skarżącej - minister błędnie przyjął, że niespełnienie któregokolwiek z kryteriów refundacji zawartych w ustawie ma prowadzić do odmowy refundacji. Do kasacji przyłączył się Rzecznik Praw Obywatelskich. Według niego, "wykładnia przepisów dokonana przez Ministra Zdrowia prowadzi do sprzeczności z podstawowymi wartościami konstytucyjnymi, jak prawo do godności, ochrony zdrowia oraz życia ludzkiego".
Zdaniem Rzecznika, WSA w sposób bezkrytyczny i bezrefleksyjny utrzymał wadliwy stan prawny.
"Celem chorej jest w godny sposób znosić ból"
Podczas wtorkowej rozprawy pełnomocnik skarżącej mecenas Paulina Kieszkowska-Knapik podkreśliła, że celem chorej jest w godny sposób znosić ból, a kwota refundacji, o którą się ubiega wynosi około 600 zł miesięcznie.
Zaznaczyła też, że sądy odchodzą od propacjenckiej linii orzeczniczej, zgodnie z którą decyzje i wyroki powinny odnosić się do indywidualnej sytuacji każdego chorego.
Jak mówiła mecenas, przy wydawaniu decyzji odmownej minister zdrowia wziął pod uwagę tylko te fragmenty opinii biegłych, które były negatywne dla skarżącej, pomijając zawarte w opiniach argumenty przemawiające za przyznaniem refundacji.
Prawniczka podkreśliła, że w tym przypadku żaden inny lek nie działa i należy zastosować susz z marihuany. Dodała także, że lekarz prowadzący zalecił skarżącej przyjmowanie tego leku. Przypomniała jednocześnie, że minister zdrowia zapewniał publicznie, iż "marihuana będzie dostępna dla chorego, jeśli lekarz prowadzący tak zdecyduje".
"Sprawa dotyczy chorej z ultrarzadką chorobą"
Pełnomocniczka skarżącej stwierdziła, że jest zadowolona z orzeczenia, ponieważ "przywraca ono propacjencką interpretację przepisów, które dają chorym możliwość uzyskania wsparcia finansowego z NFZ".
- Sprawa dotyczy chorej z ultrarzadką chorobą. Tym bardziej jest to ważne, że ci ludzie muszą być widziani w masie chorych. Sąd ratuje tutaj prawo do ochrony godności tej chorej, ponieważ walczymy o uśmierzenie bólu. Gdyby ten wyrok się utrzymał, mielibyśmy załamanie w propacjenckiej linii, która jest bardzo ważna dla obywateli - podkreśliła Kieszkowska-Knapik.
Pełnomocnik ministra zdrowia mecenas Jolanta Woźniczka wniosła z kolei o uchylenie skargi. Wskazała, że minister oparł swoją decyzję na fachowych i wiarygodnych opiniach konsultantów, które potwierdzają kolejne opinie opracowane już po wydaniu decyzji odmownej. Zaznaczyła, że badania kliniczne nie wskazują na skuteczność leku o refundację, którego ubiega się skarżąca.
- Chodzi o to, aby refundowane były leki, których skuteczność została potwierdzona - wyjaśniła.
Autor: akw/adso / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock