Do wykonania części bramownic drogowej sieci poboru opłat viaTOLL wykorzystano materiały niespełniające norm, dopuszczone do obrotu na podstawie sfałszowanych świadectw odbioru - ustaliła Najwyższa Izba Kontroli. - To może stanowić bezpośrednie zagrożenie dla zdrowia i życia kierowców - powiedział na antenie TVN24 prezes NIK Krzysztof Kwiatkowski. Do raportu NIK odniósł się operator systemu - Kapsch Telematic Services.
Najwyższa Izba Kontroli oceniła przygotowanie i funkcjonowanie sieci viaTOLL, która umożliwia elektroniczny pobór opłat za przejazdy samochodów ciężarowych po drogach publicznych.
Sieć zastąpiła system winiet, uznawany za nieefektywny. Krajowy System Poboru Opłat (KSPO) został uruchomiony 1 lipca 2011 roku. Sieć viaTOLL uruchomiono niespełna osiem miesięcy później. Założono, że do końca 2018 r. system ma wygenerować 12 mld zł przychodu budżetu państwa.
Kontrolerzy NIK ustalili, że do wykonania około stu bramownic systemu, na których zamontowano bezprzewodowe urządzenia elektronicznego poboru opłat, wykorzystano materiały niespełniające norm. "Dopuszczono je do obrotu na podstawie sfałszowanych świadectw odbioru. Stwarza to ryzyko dla życia, zdrowia i mienia uczestników ruchu drogowego" - czytamy w raporcie.
Dodatkowo, jak wyjaśnił na antenie TVN24 prezes NIK, po przeprowadzeniu wizji lokalnej obramowań bramownic okazało się, że są na nich pęknięcia. - To wszystko w połączeniu z informacją, że zostały wykonane z materiałów, z których nie powinny, zaniepokoiło nas, bo może stanowić bezpośrednie zagrożenie dla życia i zdrowia uczestników ruchu drogowego - powiedział Krzysztof Kwiatkowski.
Wyjaśnił, że ze względu na zagrożenie, jeszcze w trakcie kontroli poinformowano o nieprawidłowościach Generalną Dyrekcję Dróg Krajowych i Autostrad oraz Głównego Inspektora Nadzoru Budowlanego.
- Aby podjęli kroki: wykonali niezbędne ekspertyzy i zabezpieczyli bramownice - powiedział szef NIK.
Poinformował jednocześnie, że bramownice niespełniające norm były najczęściej montowane na terenie województw: śląskiego i małopolskiego.
Kwiatkowski zapowiedział, że jeśli Główny Inspektor Nadzoru Budowlanego nie skieruje zawiadomienia ws. bramownic do prokuratury, uczyni to NIK.
Wątpliwości wokół opłat
Według NIK, wielokrotnie nakładano niesłuszne kary pieniężne na kierowców z powodu nieuiszczenia opłaty elektronicznej.
"Kierowców, którzy nie uiścili opłaty elektronicznej, karano w sposób niezgodny z przepisami ustawy. Wysokość kar za przejazd bez opłaty po tej samej drodze krajowej była bowiem uzależniona od liczby bramownic, przez które przejechał pojazd. Prowadziło to do niedozwolonej kumulacji kar za nieuiszczenie opłaty za jednorazowy przejazd tą samą drogą krajową" - zauważa Izba i wnosi o zmianę prawa. Za mankament viaTOLL uznano też - jak powiedział Kwiatkowski - brak metrologicznej kontroli całego układu pomiarowego, przez co trudno zweryfikować, czy pojazdowi naliczono opłatę za właściwy dystans przejechany po autostradzie oraz wyłączenie z jednolitej sieci elektronicznego poboru opłat autostrad koncesyjnych, gdzie należności pobiera się w punktach obsługiwanych przez pracowników.
- Kolejna rzecz, która wywołała zaniepokojenie kontrolerów, to to, że system viaTOLL nie funkcjonuje na autostradach koncesyjnych, gdzie opłaty są pobierane w sposób manualny, czyli przez system bramek i wpłaty gotówki przez kierowców - powiedział prezes NIK.
Dodał, że system elektronicznego poboru powinien funkcjonować na terenie całego kraju, niezależnie od tego, kto administruje daną drogą.
Bez pozwolenia na budowę
Jak ustaliła NIK, użytkowanie viaTOLL rozpoczęto, mimo że na drogach nie ustawiono znaków, które informują kierowców, że przejazd określoną drogą publiczną jest płatny.
"Pierwsze tego rodzaju znaki pojawiły się na drogach dopiero w październiku 2011 r., czyli po trzech miesiącach od uruchomienia sieci" - wskazano w raporcie. Co więcej, jak ustalono, sieć viaTOLL uruchomiono, choć nie była zakończona budowa wszystkich planowanych punktów elektronicznego poboru opłaty (uruchomiono ok. 100 z ponad 400 bramownic).
"Tym samym do września 2011 r. elektroniczny system poboru opłat był nieszczelny" - wskazano. NIK przyznała przy tym, że GDDKiA zadbała o interes publiczny i potrąciła wykonawcy z powodu opóźnień blisko 48 mln zł (na ile oszacowano wielkość utraconych przychodów). Według NIK bramownice viaTOLL nieprawidłowo zakwalifikowano do kategorii urządzeń bezpieczeństwa ruchu drogowego (BRD).
"W konsekwencji ponad 500 bramownic wzniesiono na drogach bez uzyskania pozwolenia na budowę, bo urządzenia z kategorii BRD takich pozwoleń nie wymagają" - napisano w raporcie.
- Wykonanie systemu uzyskało od NIK ocenę pozytywną, mimo stwierdzonych nieprawidłowości - poinformował rzecznik NIK Paweł Biedziak.
Bez odchyleń
Do raportu NIK na temat systemu e-myta odniósł się Krzysztof Gorzkowski z Kapsch Telematic Services. W oświadczeniu napisał: "Operator viaTOLL nie zna wyników badań lub ekspertyz, które wskazywałyby, że bramownice naliczające opłaty za przejazd są niebezpieczne dla użytkowników".
"Nie możemy się zgodzić z opinią Najwyższej Izby Kontroli, jakoby część bramownic była wykonana z materiałów, niespełniających norm, a tym samym, aby stwarzały one ryzyko dla życia, zdrowia i mienia uczestników ruchu drogowego" - czytamy w oświadczeniu. "Należy podkreślić, że od 2011 roku system viaTOLL podlegał szeregowi kontroli, w tym także ze strony Głównego Urzędu Nadzoru Budowlanego, które także nie wykazały żadnych nieprawidłowości" - napisał Gorzkowski. Jak poinformował, w związku z informacją o możliwości sfałszowania dokumentacji określonych części bramownic, Kapsch Telematic Services zlecił weryfikację dokumentów importowych oraz badanie tych części. "Badania (...) nie wykazały jakichkolwiek odchyleń od właściwości mechanicznych oraz jakości wykonania kształtowników od obowiązujących w Polsce norm" - czytamy w oświadczeniu.
Autor: MAC,mn/tr,gak / Źródło: PAP, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24 | Mikołaj Zacharow/Reporter