Skrzyknęli się w grupę i organizowali wyjazd. Wynajęli dwudziestoosobowego busa. Na początku lutego zapłacili 30 procent zadatku. Pięćdziesięcio-, sześćdziesięciolatkowie, czyli grupa ryzyka w przypadku kontaktu z koronawirusem. Obawiając się o zdrowie, z wyjazdu zrezygnowali. Czy mają szansę na zwrot pieniędzy?
"Wskutek pogarszającej się sytuacji z epidemią postanowiliśmy zrezygnować z wyjazdu, nie narażając naszego zdrowia (wszyscy pow. 50 - 60 roku życia) i jeszcze w lutym zwróciliśmy się do usługodawcy o zwrot wpłaconego zadatku. Niestety usługodawca upiera się, że nie zwróci nam zadatku" - pisze Ewa do Kontaktu 24.
OGLĄDAJ TVN24 W INTERNECIE NA TVN24 GO >>>
NAJWAŻNIEJSZE INFORMACJE O KORONAWIRUSIE. RAPORT TVN24.PL >>>
Zadatek a zaliczka
Na początek rozróżnijmy - mowa tu o zadatku, a nie zaliczce. Zaliczkę, gdy umowa nie dochodzi do skutku, zamawiający może odzyskać.
Z zadatkiem jest inaczej. W sytuacji, gdy zamawiający rezygnuje z usługi, usługodawca zwykle nie musi go zwracać. "Zwykle", bo od tej zasady są wyjątki. Wyjątkiem tym są "okoliczności, za które żadna ze stron nie ponosi odpowiedzialności", czyli tak zwana siła wyższa. Mówi o tym artykuł 394 paragraf 3 Kodeksu cywilnego. Zadatek powinien być zwrócony, "gdy niewykonanie umowy nastąpiło wskutek okoliczności, za które żadna ze stron nie ponosi odpowiedzialności".
"Rezygnacja nastąpiła z przyczyn szczególnych" - pisze czytelniczka Kontaktu 24. Pytamy więc adwokata Mariusza Paplaczyka, jak te "szczególne" przyczyny mają się do przepisów.
- Ani jedna, ani druga strona nie ponosi winy za to, że nie może świadczyć wzajemnie. W przypadku firmy transportowej ta usługa może nie dojść do skutku z uwagi na stan zagrożenia epidemicznego, a w przypadku osób wpłacających, z uwagi na obawę o życie lub zdrowie. Przepisy stanowią, że w takiej sytuacji zadatek powinien być zwrócony, dlatego że jest to okoliczność, która wskazuje, że winy nie ponosi żadna ze stron - wyjaśnia Paplaczyk.
Jaki dowód zadatku?
Jak więc zwrotu zadatku się domagać? Na jakiej podstawie? Tu pojawia się jeszcze jeden problem, który sygnalizuje czytelniczka.
"Sprzedawca usługi do tej pory nie wystawił nam żadnego dokumentu potwierdzającego zapłatę, czyli faktury zaliczkowej (chociaż miał obowiązek wystawienia najpóźniej do 15.03.2020). Obawiam się, że mamy do czynienia z nieuczciwym przedsiębiorcą" - alarmuje czytelniczka Kontaktu 24.
- Każdy przedsiębiorca, który przyjmuje zadatek, powinien wystawić pokwitowanie - odpowiada mecenas Mariusz Paplaczyk.
- Jeśli takiego pokwitowania nie ma, a państwo wpłacający dysponują dowodem przelewu, to wystarczy, żeby pokazać, że ta kwota została wpłacona. Być może mają też korespondencję sms-ową, mailową czy rozmowy telefoniczne. To zawsze będzie dowód na wypadek, gdyby firma transportowa chciała zachować się w sposób nieuczciwy - tłumaczy adwokat.
Apel: nie wycofujmy pieniędzy, przekładajmy terminy
Jest też druga strona medalu. Dla przedsiębiorców - właścicieli firm transportowych czy hoteli - odwołane wyjazdy, rezerwacje pokoi, nierozwiązane kwestie zaliczek czy zadatków to teraz codzienność. Prawnicy ostrzegają: takich spraw już jest dużo i będzie tylko więcej. Dlatego w mediach społecznościowych pojawiają się apele, by - o ile to możliwe - pieniędzy nie wycofywać. A już zamówione i częściowo opłacone usługi przekładać na inny termin. Tak, by pomóc - czy to właścicielowi busa, czy hotelu - przetrwać te trudne czasy.
- Ja sam miałem być za parę dni w Londynie - mówi mecenas Paplaczyk. - Nie pojadę, ale szczęśliwie hotel, w którym dokonywałem rezerwacji zaproponował mi możliwość wykorzystania tej wpłaconej kwoty na przyszłość, jako vouchera w ciągu roku. A zatem można znaleźć pewne rozwiązania, które nie spowodują utraty płynności finansowej u tych firm, u których wpłaciliśmy zaliczki czy zadatki, a z drugiej strony nam pozwolą na wykorzystanie tej kwoty w terminie późniejszym. Możemy mieć mały udział, my jako konsumenci, w pomocy dla przedsiębiorców - mówi adwokat.
Sami przedsiębiorcy, w normalnych czasach, gdy nie wywiązują się z umów, muszą zwracać zamawiającym dwa razy tyle, ile wynosił zadatek. Teraz, w sytuacji epidemii koronawirusa, jest inaczej. Ich też dotyczy przepis artykuł 394 paragraf 3 Kodeksu cywilnego o "okolicznościach, za które żadna ze stron nie ponosi odpowiedzialności". Jeśli nie wywiązują się z umów, to nie z ich winy. Nie muszą więc zwracać zadatków w podwójnej wysokości.
Autorka/Autor: Maja Wójcikowska, Czarno na Białym
Źródło: tvn24.pl