- Przez kilka lat w kancelarii premiera mógł działać niemiecki szpieg - informuje "Wprost". Jak ustalił tygodnik, oficer BOR prawdopodobnie przez lata współpracował z niemieckim wywiadem. ABW od kilku miesięcy bada sprawę. To najpoważniejsze od 20 lat postępowanie dotyczące bezpieczeństwa państwa.
W połowie 2007 roku Agencja Wywiadu dotarła do tajemniczego filmu. Jak dowiaduje się "Wprost", są na nim zarejestrowane wszystkie najważniejsze pomieszczenia kancelarii premiera: cały gabinet szefa rządu, zbliżenia na zawieszone w nim obrazy, ciąg klimatyzacyjny, ukryte podłączenia komputerowe. Na filmie widać, że na biurku premiera leżą dokumenty z klauzulą „tajne". Kamera nagrała także przejścia do poszczególnych pomieszczeń i wyjścia z gabinetu premiera. Autor sfilmował też magazyn broni - wnętrze i kolejno każdą jednostkę, razem z numerami seryjnymi pistoletów maszynowych Uzi.
Kancelaria premiera i sejmowa speckomisja nic nie wiedzą Sekretarz stanu w Kancelarii Premiera Rafał Grupiński powiedział w niedzielę wieczorem w TVN24, że nie ma wiedzy o tej sprawie. Jak dodał, nie wyklucza, że "osoby, które w otoczeniu premiera zajmują się tymi kwestiami tę wiedzę już posiadają i być może w tej sprawie są już jakieś czynności".
Inny gość magazynu "24 Godziny", szef sejmowej Komisji ds Służb Specjalnych Janusz Zemke (LiD) także przyznał, że jego komisja nie ma w tym momencie żadnej wiedzy na ten temat. Zapowiedział, że komisja poprosi kierownictwo ABW o informacje.
"Chciał założyć podsłuch" Informator "Wprost" twierdzi, że szczegóły, jakie zostały sfilmowane - krawędzie obrazów, ramy, sieć klimatyzacyjna czy podłączenia komputerowe rozpoznaje się w celu założenia podsłuchu. - Ktoś, kto chce to zrobić, zwykle ma na to niewiele czasu. Dlatego sama pluskwa musi być starannie przygotowana - powiedział. Według niego, film nagrał funkcjonariusz Biura Ochrony Rządu.
Krawędzie obrazów, ramy, sieć klimatyzacyjna czy podłączenia komputerowe rozpoznaje się w celu założenia podsłuchu... BOR Wprost
Według ustaleń tygodnika, funkcjonariusz BOR nagrał film podczas zaplanowanego wcześniej alarmu przeciwpożarowego. Tę wersję potwierdza jeden z rozmówców "Wprost". – Podczas alarmu kancelaria premiera opustoszała. Został tylko on. Miał kilkanaście minut na dokonanie nagrania. Wiedział też, co ma się znaleźć na filmie i czego chcą jego mocodawcy – mówi informator.
Zaraz po odkryciu taśmy agenci ABW weszli do gabinetu premiera. Był nim wówczas Jarosław Kaczyński. Zarządzili remont. Szefa rządu przeniesiono do innego skrzydła budynku kancelarii. – Przeszukaliśmy cały gabinet premiera. Sprawdziliśmy przewody klimatyzacyjne, obrazy i podłogę. Ale podsłuchu nie znaleźliśmy – opowiada rozmówca "Wprost". Remont odbył się na przełomie lipca i sierpnia 2007 r.
Funkcjonariusze Agencji Wywiadu ustalili, że nagranie trafiło do niemieckiego wywiadu. Sprawę szybko przekazano do Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Natychmiast wszczęto śledztwo i objęto je klauzulą „ściśle tajne".
"Różne rzeczy mogły się dziać, zanim Polska weszła do NATO" Janusz Zemke podkreślił w TVN24, że mowa jest o 1997 r. - Polska jeszcze wtedy ani nie była w NATO, ani nie była w UE. Powiedziałbym, że wówczas jeszcze mogły dziać się sytuacje różne i nasz wywiad miał różne kierunki zainteresowania - powiedział poseł.
- Dobrze wiemy, że takie rzeczy się nie powinny dziać, ale służby państw, które jeszcze w jakimś momencie nie są zaprzyjaźnione tak do końca - ani te państwa, ani do końca służby - mogły robić różne rzeczy - dodał. Zastrzegł jednak, że celowo mówi, że "mogły", ponieważ nie ma na ten temat szerszej wiedzy.
- Do skandalu doszłoby wtedy, gdyby to się działo w czasach kiedy Polska już była w NATO, czy w Unii Europejskiej. Sytuacji takiej sobie nie wyobrażam - dodał Zemke.
Źródło: Wprost, PAP, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24.pl/sxc.hu