Radomska prokuratura zbada, czy doszło do nieprawidłowości w finansowaniu kampanii wyborczej posła PO Janusza Palikota w 2005 r. Poseł Platformy uważa, że jest to próba zdyskredytowania go.
Z zebranego materiału wynika, że jeden z działaczy PO w Lublinie miał w 2005 r. wręczyć kilku studentom po 12 tys. zł, które to pieniądze wpłacili na swoje konta, a następnie przelewami przekazali na konto komitetu wyborczego Palikota. Pieniądze te miały pochodzić od samego Palikota.
Policja przesłuchała w tej sprawie kilka osób wskazanych przez osobę, która poinformowała o nieprawidłowościach policję. - Mogło dojść do przestępstwa poświadczenia nieprawdy i złamania przepisów o finansowaniu kampanii - powiedział rzecznik prasowy komendanta wojewódzkiego policji w Lublinie Janusz Wójtowicz.
Prokuratura Apelacyjna w Lublinie przekazała materiały zebrane w tej sprawie przez policję do prokuratury w Radomiu, aby "uniknąć podejrzeń o stronniczość".
Tymczasem Palikot twierdzi, że nikomu nie dawał pieniędzy na swoją kampanię, a podejrzenia te nazwał oszczerstwami. Podkreślił, że finansowanie kampanii podlega kontroli, a ta nie wykazała żadnych uchybień. Jego zdaniem wysuwanie takich podejrzeń w czasie trwającej kampanii wyborczej ma na celu zdyskredytowanie jego osoby. - Pan minister Ziobro zapowiedział, że na każdego posła znajdą się haki – powiedział Palikot.
W najbliższych wyborach Palikot, szef PO w regionie, ma otwierać listę kandydatów PO do Sejmu w okręgu lubelskim.
Poseł PO uważa, że zarzuty wysuwane wobec niego mają związek z tym, że od wielu miesięcy domaga się zdymisjonowania komendantów policji w Lublinie - wojewódzkiego i miejskiego. Zdaniem posła, ponoszą oni odpowiedzialność za brak nadzoru i dopuszczenie m.in. do tego, że w policyjnej izbie zatrzymań dochodziło do wykorzystywania seksualnego kobiet.
Palikot zebrał prawie 700 podpisów mieszkańców Lublina popierających odwołanie komendantów i przesłał je do ministra spraw wewnętrznych i administracji Władysława Stasiaka. Przez kilka tygodni w Lublinie wisiały zamówione przez posła billboardy z napisami: "Gwałt w Policyjnej Izbie Zatrzymań. Komendanci Policji muszą odejść!!!".
Na jednej z konferencji prasowych Palikot mówił o potrzebie wyjaśnienia relacji między "wicekomendantem policji R. a prokuratorem B." i nieprawidłowościach dotyczących tych osób. Palikot nie chciał powiedzieć bliżej, o kogo mu chodzi, zaś proszony o sprecyzowanie, o jakich nieprawidłowościach myśli, powiedział, że "jest szereg bardzo poważnych sugestii dotyczących biznesu prostytucyjnego, czerpania zysków z agencji towarzyskich, zaginięcia broni i ukrycia później szczegółów dochodzenia w tej sprawie".
W reakcji na tę wypowiedź zastępca komendanta wojewódzkiego policji w Lublinie Jan Rawski oraz szef Prokuratury Apelacyjnej w Lublinie Robert Bednarczyk złożyli do prokuratury doniesienia o zniesławieniu ich przez Palikota. Poseł uważa, że doniesienia te są próbą zastraszenia go.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24