Polityka w sieci to temat nienowy. Nawet Jarosław Kaczyński postanowił przekonać się jaką siłę ma internet. Jednak jak przekonują politycy, którzy już od długiego czasu są w nim aktywni, nie wystarczy tylko wrzucić czasem jakiejś notki na bloga.
Prezes PiS, publikując pierwszy tekst na swoim blogu, dołączył do już dość licznego grona politycznych blogerów, a należą do niego m.in: Ryszard Czarnecki, Joanna Senyszyn, Marek Migalski, Janusz Palikot i Janusz Korwin-Mikke.
Napisać o karmie dla kota
Strona tego ostatniego polityka odnotowuje nawet 40 milionów wejść. Żeby osiągnąć taki wynik nie wystarczy jednak ograniczyć się do publikacji od czasu do czasu nowych wpisów.
- Co pewien czas warto napisać co się czyta, gdzie się jest, co się gotuje czy jaką karmę podaje się kotu, jak w przypadku Jarosława Kaczyńskiego - przekonuje Janusz Palikot, jeden z najpopularniejszych blogerów.
- Nie jeden wpis czyni blogera, ale trzeba jeszcze trochę powpisywać i poodpowiadać tym, którzy dyskutują z PiS - przekonuje z kolei Paweł Kowal (PJN).
"Każdy polityk musi wejść do internetu"
Regularne i ciekawe wpisy mogą nie tylko pozytywnie wpłynąć na popularność danej osoby. Blog to też bardzo użyteczna trybuna, z której można przemówić do swoich zwolenników i przeciwników.
- Oczywistą oczywistością jest to, że do internetu każdy polityk musi wejść i musi się w nim jak najlepiej i jak najaktywniej zaprezentować - stwierdza Marek Mazur, specjalista ds. marketingu politycznego z Uniwersytetu Śląskiego.
- Jeśli dziennikarz nie zapyta mnie o wszystkie moje słuszne poglądy na cały świat, to ja mogę to zrobić na swoim blogu. Można tam się obronić, zaatakować, wytłumaczyć, zaprezentować się - wymienia Marek Migalski. Polityk PJN sam miał okazję przekonać się, jak silnie internet wpływa na rzeczywistość. Rozstanie z PiS zawdzięcza właśnie listowi do Jarosława Kaczyńskiego opublikowanemu właśnie na blogu.
Lider SLD stwierdza natomiast, że blog, to już odrobinę przestarzała forma komunikacji z internautami. - Ja już odchodzę od bloga. Przenoszę się na Facebooka, Twittera, Blipa, czy nawet Naszą Klasę - mówi Grzegorz Napieralski.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24