Bzdura – w taki sposób były już szef gabinetu politycznego premiera Sławomir Nowak kwituje sugestie, że pożegnał się z posadą z powodu „długiego języka”. W wywiadzie dla "Polski The Times" zarzeka się, że nie został zwolniony za przeciek o planowanej dymisji Grzegorza Schetyny.
"Afera hazardowa" przyniosła ze sobą serię dymisji w najbliższym otoczeniu Donalda Tuska. Z kancelarii odeszli rzecznik Paweł Graś, Rafał Grupiński oraz Sławomir Nowak. Premier tłumaczył, że ci politycy - najbardziej doświadczeni ludzie - zajmą się teraz w Sejmie "walką o prawdę".
To bzdura, że zostałem zwolniony za przeciek o planowanej dymisji Grzegorza Schetyny. Sławomir Nowak
Uważam za bolesne i krzywdzące zestawianie mnie z tą aferą. Boję się takiego sklejenia, że jak odchodzę, to znaczy, że mógłbym mieć coś na sumieniu. Nowak
Niekomfortowo
W przypadku Nowaka, byłego już szefa gabinetu politycznego, media sugerowały, że decyzja o jego odejściu była efektem przecieku, którego ponoć miał być autorem. - To bzdura, że zostałem zwolniony za przeciek o planowanej dymisji Grzegorza Schetyny – zarzeka się.
Posady stracili również Zbigniew Chlebowski i Mirosław Drzewiecki. Obaj są zamieszani w aferę. Zestawienie razem z nimi wprawia Nowaka w zakłopotanie. - Uważam za bolesne i krzywdzące zestawianie mnie z tą aferą. Boję się takiego sklejenia, że jak odchodzę, to znaczy, że mógłbym mieć coś na sumieniu – nie ukrywa.
Z czystymi rękami
Przekonuje, że w "aferze hazardowej" ma czyste ręce. - Ta zbitka jest dla mnie rzeczywiście kłopotliwa. Nie czuje się z tym komfortowo. I przyznaję, że czuję się niezręcznie, jak czytam i słyszę, że odchodzą wszyscy zamieszani – przyznaje.
Sam dodaje, że odszedł, by stoczyć osławioną już "walkę o prawdę". - Musimy odciążyć rząd od tej batalii, która będzie się toczyła w Sejmie – twierdzi Nowak.
Do hazardu go nie ciągnie. Brzydzi się go, bo jest "mroczny i tajemniczy", ale zapowiada, że PO wytoczy przeciwko hazardowi najcięższe działa. - Mogę zapewnić, że porządnie się weźmiemy do branży hazardowej i dopiero tam będzie bieda - przekonuje.
Na razie jednak musi poradzić sobie z rozczarowaniem, jakie go ogarnęło, gdy światło dzienne ujrzały powiązania ze światem hazardu byłego już szefa klubu PO Zbigniewa Chlebowskiego. - Nagle jakby zobaczyliśmy kolegę nagranego z ukrytej kamery. Takie spisane rozmowy są porażające. Zimne i dosłowne - mówi o stenogramach, które zdemaskowały - jak twierdzi - "brak asertywności" kolegi.
Źródło: "Polska The Times"