Ten statek to prawdziwe, pływające dzieło sztuki - Dar Młodzieży kończy właśnie 30 lat. Przez ten czas zawinął do portów ponad 600 razy i przepłynął tyle mil morskich, że mógłby aż 23 razy okrążyć Ziemię. Najważniejsze jest jednak to, że jest pływającą szkołą, zarówno żeglowania, jak i życia, bo pływanie nim to ogromne wyróżnienie, ale przede wszystkim ciężka, uczciwa praca.
Jak zapewnia kpt. ż. w. Artur Król, komendant Daru Młodzieży, statków tego typu na świecie zostało bardzo mało. - Przywołuje on wspomnienie z dzieciństwa, gdyż wielu młodych chłopców chciało kiedyś pływać na dużych żaglowach. I oto okazuje się, że nie wszystkie mamuty wyginęły i takie statki pływają, stąd duże zainteresowanie młodzieży - tłumaczy.
Statki żaglowe przeznaczone są głównie do wstępnego szkolenia młodzieży w wieku 19-22 lat, którzy po raz pierwszy "spotykają się tu z żywiołem". - Uczą się morza po to, aby później te swoje doświadczenia móc wykorzystywać już na statkach handlowych, bo to są ich potencjalni oficerowie i kapitanowie - zaznaczył Król.
"Szukałem w sobie adrenaliny"
Pierwsze wejście na górę masztu pamięta jak dziś Bartosz Dmochowski, student Akademii Morskiej w Gdyni i instruktor na Darze Młodzieży.
- Na początku to była dla mnie frajda. Potem szukałem w sobie tej adrenaliny, bo motywacją było wejść wyżej na reje. Teraz, jak wchodzę, to jest po prostu wykonywanie pewnej pracy, jakby zaadoptowanie się i już nie odczuwam żadnego lęku - przyznaje Dmochowski.
Na statku panuje prawdziwa wojskowa dyscyplina, dlatego młody instruktor podkreśla, że głównie "trzeba wiedzieć, czego się od życia oczekuje".
- Bycie marynarzem to bardzo trudny wybór. To inny sposób bycia, który sprawia, że nie wszystko będzie nam dane w takim stopniu, jak kolegom, którzy stoją na brzegu - tłumaczy Dmochowski. Zapewnił jednocześnie, że nie wie, co będzie jutro, albo za dwa lata, jednak ten stan rzeczy, który jest obecnie, to spełnienie jego marzenia i nie chciałby niczego zmieniać.
Autor: dp/fac / Źródło: tvn24