Nie ma problemu pacjentów. Co jest? "Zła interpretacja"

- Nie ma, nie było i nie będzie rozporządzenia ministra, które ograniczałoby do jednego miejsca w województwie dostęp do chemioterapii niestandardowej - zapewnia wiceminister zdrowia Marek Twardowski. Co więc spowodowało chaos na wielu oddziałach onkologii? Według szefa NFZ, dyrektorzy i lekarze, którzy "źle zinterpretowali nowe przepisy". Ministerstwo "zagrożenie interpretacyjne" zauważyło. Tyle, że dopiero 30 grudnia. Dwa dni przed wejściem w życie przepisów.

- Rozporządzenia ministerstwa zdrowia nigdy nie zawierały klauzuli, określającej miejsca, w których powinna być świadczona "chemioterapia niestandardowa". Dokładnie to sprawdziliśmy. Nasi pacjenci nie mają się czego obawiać. Wolą ministra zdrowia jest, żeby ta terapia była w pełni dla nich dostępna - zapewniał wiceminister zdrowia na przedpołudniowej konferencji prasowej.

Trudności interpretacyjne występują zawsze, kiedy zachodzi zmiana prawa. Dyrektorzy mogą mieć kłopot, jak się w tej nowej rzeczywistości odnaleźć i dlatego prezes NFZ wskaże im właściwą drogę rak

Jak pokazały w środę "Fakty" TVN, wiele placówek odmawiało prowadzenia terapii niestandardowej chorym na raka, ponieważ dyrektorzy byli przekonani, że zgodnie z nowymi przepisami i zarządzeniem prezesa NFZ terapia taka może odbywać się tylko w placówce, w której urzęduje wojewódzki (albo krajowy) konsultant do spraw onkologii.

Prezes NFZ odpiera zarzuty/TVN24

Prezes NFZ odpiera zarzuty/TVN24

W najgorszej sytuacji znaleźli się ci chorzy, którzy są już w trakcie kuracji. Reguły wymagają przyjmowania leków w określonych odstępach czasu. Tymczasem urzędnicze zasady spowodowały, że z dnia na dzień pozbawiono ich możliwości leczenia. Pacjenci nie kryli rozgoryczenia.

Już jednym głosem

Ministerstwo i Narodowy Fundusz najpierw zrzucały na siebie winę za chaos. Jeszcze w czwartek rano Twardowski mówił na antenie TVN24, że "to NFZ ponosi ewidentną odpowiedzialność za tę sytuację". Ale na konferencji z prezesem NFZ mówił już jednym głosem.

- Trudności interpretacyjne występują zawsze, kiedy zachodzi zmiana prawa. Dyrektorzy mogą mieć kłopot, jak się w tej nowej rzeczywistości odnaleźć i dlatego prezes NFZ wskaże im właściwą drogę - zaznaczał Twardowski. - Przekaz jest taki: wszyscy pacjenci leczeni terapią niestandardową mają prawo zgłosić się tam, gdzie przechodzili ją do tej pory i te terapie będą kontynuowane - dodał.

Wydaje się konieczne szybkie doprecyzowanie (...) tej pomyłki, która wynikła z interpretacji. Właściwą interpretację wydałem wczoraj (w środę - red.) - podkreślał z kolei prezes NFZ Jacek Paszkiewicz rak

- Wydaje się konieczne szybkie doprecyzowanie (...) tej pomyłki, która wynikła z interpretacji. Właściwą interpretację wydałem wczoraj (w środę - red.) - podkreślał z kolei prezes NFZ Jacek Paszkiewicz. On także zaznaczał, że nie wydawał nigdy zarządzenia ograniczającego prowadzenie terapii niestandardowej tylko do miejsca, w którym pracował wojewódzki konsultant. - Chodziło o to, by z udziałem konsultanta odbywał się proces kwalifikacyjny do tej terapii. Nie było intencją, by fizyczne podawanie leku odbywało się tylko tam - wskazywał.

Prezes NFZ zarządził
Prezes NFZ zarządził

Czego nie umieli zinterpretować? (strona 20)

Intencji nie było, właściwej interpretacji lekarzy ponoć także. Co mieli oni zinterpretować? Oto załącznik numer "3" do zarządzenia prezesa NFZ (65/2009) z 3 listopada.

Punkt 35., czyli "program leczenia w ramach świadczenia chemioterapii niestandardowej", podpunkt 35.1.5: "Świadczenia (chemioterapii niestandardowej - red.) udzielane w miejscu pracy konsultanta krajowego lub wojewódzkiego onkologii klinicznej, hematologii, hematoonkologii dziecięcej, ginekologii onkologicznej - zgodnie ze specyfiką nowotworu".

Nie ma kolejek, nie ma problemu

Paszkiewicz zarzucił też dziennikarzom, że wyolbrzymiły problem, bo "nie ma żadnych pacjentów czekających w kolejkach". - Na Mazowszu terapią niestandardową leczone jest 35 osób. To straszenie pacjentów, kiedy mówi si o dramacie setek, albo tysięcy – mówił. O SKALI PROBLEMU, ZGOŁA INACZEJ, MÓWIŁ EKSPERT - czytaj więcej

Dr Grzegorz Luboiński, Polska Unia Onkologii/TVN24

Dr Grzegorz Luboiński, Polska Unia Onkologii/TVN24

Według prezesa Funduszu, kłopotu już nie ma. Jest natomiast rozczarowanie. - To zarządzenie bardzo długo wisiało na stronie internetowej do konsultacji. Rozczarowaniem moim jest to, że dyrektorzy, którzy odmawiali od nowego roku prowadzenia terapii, nie konsultowali wcześniej swoich wątpliwości z nami, a szybko skonsultowali się z państwem – zwracał się do dziennikarzy.

- Może niedobrze się stało, że świadczeniodawcom wcześniej te problemy interpretacyjne nie zostały wyjaśnione – zastanawiał się tymczasem wiceminister Twardowski. Nie odpowiedział czy któryś ze źle interpretujących dyrektorów poniesie konsekwencje.

Nie padło też słowo "przepraszamy".

Źródło: tvn24.pl

Czytaj także: