Mieli omawiać sytuację w Polskim Radiu, ale rozeszli się do domów nie rozpoczynając nawet dyskusji. Powód? Na posiedzeniu komisji kultury, zabrakło ekipy TVP, która - chociaż początkowo była na sali - nagle ją opuściła. Pojawiły się pogłoski, że dziennikarze otrzymali informację o utajnieniu posiedzenia, które było w pełni jawne. Rzeczniczka TVP odpowiada: Nie powiedzieliśmy naszym dziennikarzom o utajnieniu. Przenieśliśmy się, bo chcieliśmy nagrać coś innego.
Kamery TVP opuściły salę obrad tuż przed ich rozpoczęciem. Na sali zawrzało. Rozpoczęła się godzinna dyskusja: Skąd wzięła się informacja, że posiedzenie jest tajne i kto podał tę fałszywą informację dziennikarzom TVP? Ostatecznie przyjęto wniosek posłów PO, by posiedzenie przerwać do czasu wyjaśnienia sprawy.
- Skandal. To chyba materiał dla prokuratora. Na starcie debaty ktoś wszedł na salę informując TVP, iż ma zwijać kamery, ponieważ to jest tajna komisja. W związku z tym Telewizja Polska opuściła salę. Komisja nie była jednak tajna! - powiedział Andrzej Halicki z PO.
TVP: Wyszli, bo dostali taką dyspozycję
Rzeczniczka TVP Aneta Wrona twierdzi, że nie wie skąd wzięła się informacja o tym, iż dziennikarze telewizji opuścili salę, bo dostali informację o rzekomym utajnieniu posiedzenia komisji.
- Zgodnie z informacją przekazaną przez Grzegorza Pawelczyka - kierownika redakcji serwisu informacyjnego TVP Info nikt z TVP Info nie przekazał informacji ekipie TVP o tym, że obrady są tajne - mówi Wrona. I dodaje: - Ekipa (wyszła-red.) bo dostała polecenie przeniesienia się w inne miejsce.
Dlaczego? Bo TVP chciała nagrać wypowiedź Władysława Bartoszewskiego. - Wóz z tą ekipą udał się do Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, by spróbować nagrać wypowiedź profesora. Chwilę wcześniej serwis tvp.info ujawnił, że z dokumentów IPN wynika, iż SB fałszowała dokumenty dotyczące Bartoszewskiego. Wszystkie inne kamery były w tym czasie zajęte - ekipy realizowały wcześniej zaplanowane aktualne materiały - napisała rzeczniczka w przesłanym PAP oświadczeniu.
Kto wypuścił plotkę?
To dzisiejsze działanie to właściwie cenzura prewencyjna, to także nierealizowanie podstawowych praw, jakimi jest poinformowanie obywateli o tym, co się dzieje w komisji kultury
Dyrektor biura prasowego Kancelarii Sejmu Krzysztof Luft odpowiedział jako pierwszy: - Ani pracownicy biura prasowego, ani innych jednostek Kancelarii Sejmu nie informowali dziennikarzy jakoby posiedzenie komisji kultury było utajnione - zaznaczył.
"To cenzura prewencyjna"
Nie po raz pierwszy dzieje się tak, że kamery TVP, które są na sali na początku obrad, w pośpiechu opuszczają ją, kiedy okazuje się, że będzie dyskusja na temat niezbyt dobrej oceny KRRiT czy TVP
Rybicki stwierdził też, że nie po raz pierwszy dzieje się tak, że kamery TVP, które są na sali na początku obrad komisji "w pośpiechu" opuszczają ją kiedy okazuje się, że będzie dyskusja na temat "niezbyt dobrej oceny KRRiT czy niebyt dobrej oceny TVP".
Tajne czy nie?
Został tu złamany nie tylko obyczaj, nie tylko standard, ale ktoś dokonał tu sabotażu
- Został tu złamany nie tylko obyczaj, nie tylko standard, ale ktoś dokonał tu sabotażu - mówił Halicki. - Komu zależało, by relacja z tego posiedzenia nie ujrzała światła dziennego? - pytał Jerzy Wenderlich (Lewica).
Kamery albo nic
Posłowie PiS optowali za ogłoszeniem przerwy, podczas której komisja miałaby poinformować za pośrednictwem biura prasowego, że posiedzenie jest jawne, a następnie kontynuować obrady. - Czy brak kamer telewizyjnych jest tym, co uniemożliwia pracę komisji kultury? - pytała Elżbieta Kruk (PiS).
Komu zależało, by relacja z tego posiedzenia nie ujrzała światła dziennego?
Kłopotliwe pytania
Na czwartkowym posiedzeniu komisja na wniosek posła Jerzego Wenderlicha (Lewica) miała zajmować się "kontaktami KRRiT z członkami rady nadzorczej Polskiego Radia przy próbach konstytuowania się tego ciała". Komisja chciała m.in. uzyskać od przewodniczącego KRRiT Witolda Kołodziejskiego wyjaśnienia dotyczące domniemanych nacisków, które miał on wywierać na członków rady nadzorczej PR, gdy ta miała głosować nad odwołaniem lub zawieszeniem prezesa radia Krzysztofa Czabańskiego i członka zarządu Jerzego Targalskiego.
Źródło: PAP, TVN24, IAR
Źródło zdjęcia głównego: TVN24