W większym stopniu po kieszeni dostaną Amerykanie, ale taki jest wybór Donalda Trumpa - powiedział w "Rozmowie Piaseckiego" w TVN24 były premier i były szef Narodowego Banku Polskiego profesor Marek Belka. Oceniając wprowadzone niedawno przez prezydenta USA cła w wysokości 10 procent, stwierdził, że to "głupi wybór".
W sobotę amerykańscy celnicy zaczęli pobierać jednostronne cło nałożone przez Donalda Trumpa w wysokości 10 procent. Jest to pierwsza część ogłoszonych przez Donalda Trumpa ceł mających w teorii wprowadzić wzajemność w stosunkach handlowych. 9 kwietnia wdrożone mają zostać dodatkowe podatki na towary z 57 państw posiadających nadwyżkę w handlu towarami ze Stanami Zjednoczonymi.
Belka: głupi wybór Trumpa
We wtorek o wprowadzonych przez amerykańskiego prezydenta cłach i o tym, dla kogo będą najbardziej dotkliwe, mówił gość "Rozmowy Piaseckiego" profesor Marek Belka. - Nie wiem, czy nas to pociesza, ale w większym stopniu po kieszeni dostaną Amerykanie. Ale taki jest wybór Donalda Trumpa. Głupi wybór, ale jest - ocenił.
Dopytany, czy Polska nie musi się martwić cłami z uwagi na odległość naszej gospodarki od wymiany towarowej ze Stanami Zjednoczonymi, Belka odpowiedział: - Bezpośredni eksport Polski do Stanów Zjednoczonych jest niewielki, natomiast pośredni, poprzez łańcuchy dostaw na przykład w przemyśle samochodowym, jest już znaczący.
- Były pierwsze próby szacowania wpływu tej wojny celnej na polską gospodarkę. Zdaje się, że w najczarniejszym scenariuszu, ale co to dzisiaj oznacza najczarniejszy scenariusz, to jest 0,4 procent PKB. Tylko nie wiem, czy to jest jednorazowo, czy co roku. Myślę, że jednorazowo - wskazał.
Belka zauważył następnie, że "jeżeli miałoby nastąpić jeden raz takie tąpnięcie, tobyśmy jakoś to przeżyli". - Problem jest w tym, że Trump idzie w zaparte, zaczyna mówić o jakichś dodatkowych cłach horrendalnie wysokich. To może nam zdestabilizować gospodarkę trochę podobnie jak w roku 2008 w wielkim kryzysie finansowym - ocenił.
DOWIEDZ SIĘ WIĘCEJ:
Belka: Trump chce wrócić do lat 60.
Prowadzący Konrad Piasecki zapytał, czy z amerykańskiego punktu widzenia wprowadzone cła mają sens. - To jest aberracja oparta na fałszywych przesłankach. Pierwszą fałszywą przesłanką jest to, że gospodarka amerykańska znajduje się w kryzysie. A drugą jest to, że Trump jakby myśli o tym, żeby powrócić do lat 60. XX wieku, kiedy motorem rozwoju gospodarki amerykańskiej był przemysł przetwórczy - stwierdził.
Jak dodał, "dzisiaj jest zupełnie inaczej". - To jest przemysł wysokich technologii, to są platformy cyfrowe, które stanowią wielki atut gospodarki amerykańskiej, ale Trump słucha swoich wyborców - zauważył Belka.
Według profesora, w otoczeniu Trumpa "nie ma poważnych ekonomistów, którzy mu doradzają, a jeżeliby się któryś znalazł, to natychmiast zostanie przez tego bezmyślnego narcyza wyrzucony".
Belka mówił również o scenariuszu, w którym amerykański prezydent nie porzuci swojej decyzji wprowadzenia ceł, oraz o konsekwencjach dla światowej gospodarki. - Może być źle. Mogą być scenariusze bardzo niekorzystne z prostego powodu. Otóż cło to jest z jednej strony podatek na przedsiębiorców importujących towary, ale z drugiej strony zachęta do przerzucenia tego podatku, tej opłaty w ceny - czyli mamy z jednej strony presję inflacyjną, z drugiej strony presję recesyjną - tłumaczył.
"Kapitał ucieka ze Stanów Zjednoczonych"
Belka przyznał, że obecny kryzys związany z wprowadzeniem przez USA ceł ma w sobie "coś ciekawego". - Jak jakiś kraj nakłada cła importowe, to zwykle mamy do czynienia ze wzrostem kursu jego waluty. Tymczasem dolar się osłabia, to znaczy, że kapitał ucieka ze Stanów Zjednoczonych. Oznacza to, że Stany Zjednoczone i dolar jako nowa waluta światowa traci swoją atrakcyjność - wyjaśnił.
Prowadzący zwrócił wtedy uwagę, że jeśli kraje, na które nałożono amerykańskie cła, wprowadzą cła odwetowe, to ceny takich produktów jak telefon komórkowy mogą wzrosnąć nawet o 25 procent. - W tych telefonach komórkowych jest także element chiński, bo do ich produkcji potrzebne są metale ziem rzadkich, a tutaj niemalże monopolistyczną pozycję mają Chiny - wskazał Belka.
Według Belki, w ewentualnej wojnie celnej "Chiny mają w związku z tym silną kartę przetargową". Jako przykładowe działania profesor wymienił wprowadzenie przez ten kraj ceł eksportowych lub wprowadzenie zakazu eksportu metali ziem rzadkich do Stanów Zjednoczonych.
- Europie może będzie zależeć na bliższych relacjach ekonomicznych z Chinami, z którymi z kolei Europa ma także silną kartę przetargową w postaci swojego rynku zbytu, który jest potrzebny dla Chin - dodał.
Belka o podwyższeniu kwoty wolnej od podatku
Belka mówił także o kwestii podwyższenia kwoty wolnej od podatku do poziomu 60 tysięcy złotych. Obecnie jest to 30 tysięcy złotych. - Wydaje mi się, że nie powinniśmy w takiej sytuacji budżetowej, jaką mamy, obniżać podatków - ocenił.
Profesor zauważył, że prezydencka kampania wyborcza "sprawia, że zaczynamy o nich rozmawiać, dyskutować, a nawet obiecywać". - Ale w Polsce koszt obsługi długu publicznego rośnie bardzo szybko i to jest niebezpieczne. To nawet nie chodzi o to, że dług publiczny zbliża się czy nawet być może w pewnym momencie przekroczy 60 procent PKB - mówił.
- Racjonalność polityczna dzisiaj się zupełnie rozjechała od racjonalności ekonomicznej. Ludzie się przyzwyczaili, że pieniędzy zawsze jest w bród, bo rząd ma swoje własne pieniądze, jakieś zaskórniaki. To jest katastrofa - ocenił.
Autorka/Autor: kgr/kab
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: EPA