Czy rodzinę zabitego w Pakistanie polskiego inżyniera czeka jeszcze jeden horror? Według "Dziennika", krewni zabitego przez talibów zakładnika mogą nie otrzymać odszkodowania, bo ubezpieczyciele dopominają się formalnego potwierdzenia zgonu. A zabójcy ciała Polaka oddać nie chcą. Biuro Rzecznika Ubezpieczonych apeluje do ubezpieczycieli o uproszczenie procedur.
Jak pisze gazeta, dla większości firm ubezpieczeniowych dowodem śmierci nie jest ani film z egzekucji ujawniony przez morderców, ani doniesienia mediów, ani nawet zapewnienia polskiego rządu.
Będzie trwało długo...
- Takie są przepisy. Nawet gdyby przyjąć, że materiał ze sceną zabójstwa jest prawdziwy, to aby uzyskać odszkodowanie, bliscy pana Stańczaka powinni wystąpić do sądu z wnioskiem o uznanie go za zmarłego. Można to zrobić dopiero po upływie sześciu miesięcy od daty domniemanej śmierci - tłumaczy na łamach gazety Beata Zduńczyk-Skup z ING Towarzystwo Ubezpieczeń na Życie.
Według cytowanych przez gazetę ekspertów całe zdarzenie to precedensowa sprawa, której rozwikłanie może zająć długie miesiące. - Z jednej strony mamy stuprocentową pewność, że inżynier nie żyje, ale z drugiej brak ciała uniemożliwia formalne stwierdzenie zgonu - mówi "Dziennikowi" Marcin Tarczyński, ekspert Krajowej Izby Ubezpieczeń.
...albo krótko
Czy więc rodzina jest bez szans? Wbrew pozorom nie, a jej sytuację poprawia chęć ochrony własnego wizerunku przez firmy ubezpieczeniowe. - Nie sądzę, aby firma, w której zamordowany Polak miał wykupioną polisę, robiła większe problemy z wypłatą odszkodowania - mówi anonimowo przedstawiciel dużego ubezpieczyciela. - Gdyby coś takiego wyszło na jaw, jej wizerunek mocno by ucierpiał - dodaje rozmówca gazety.
Firma, dla której w Pakistanie pracował zabity inżynier, zapewnia, że "panuje nad sytuacja". Natomiast rzecznik ministerstwa spraw zagranicznych stwierdza, że nie zajmuje się ono kwestiami odszkodowań, ale rozważa ewentualne przyznanie specjalnego stypendium dla syna geologa.
Polski geolog, uczestniczący w badaniach bogactw naturalnych w Pakistanie, został porwany przez ugrupowanie tamtejszych talibów w październiku 2008 roku. 7 lutego został zamordowany, u niedługo potem ujawniono film z jego egzekucji. Fiaskiem zakończyły się wszystkie próby odzyskania jego ciała, według doniesień talibowie poróżnili się w tej sprawie, a być może uznali, że jego wydanie wiązałoby się z nadmiernym niebezpieczeństwem dla nich samych.
"Uprościć procedury!"
Tymczasem pomoc rodzinie zabitego w Pakistanie Polaka oferuje Biuro Rzecznika Ubezpieczonych. - Nie chce mi się wierzyć w aż tak formalistyczne podejście ubezpieczycieli do tego przypadku - dziwił się na antenie TVN24 Aleksander Daszyński, radca z Biura Rzecznika Ubezpieczonych. Biuro apeluje do ubezpieczycieli o uproszczenie procedur. - Jeśli nie pomoże apel, to będziemy formalnie o to zabiegać - zapowiedział Daszyński.
Zaapelował też do zakładów ubezpieczeniowych o więcej rozwagi i poszanowanie tragicznej śmierci rodaka. - W tym przypadku wymogi nie powinny być aż tak formalne - podkreślił. Jak argumentował, dowodów w sprawie śmierci Polaka jest bardzo dużo, a w sprawę odzyskania jego ciała z rąk terrorystów zaangażowany jest prezydent, Kancelaria Premiera, MSZ i służby specjalne.
Źródło: Dziennik
Źródło zdjęcia głównego: TVN24