Nie kupuj psa lub kota pod choinkę - apelują obrońcy zwierząt i podkreślają, że zwierzę to członek rodziny i nie powinno być prezentem. Zwierzęta po świętach często stają się niechcianym ciężarem i są porzucane. Schroniska w całym kraju z tego samego powodu wstrzymują w okresie świątecznym adopcje. "Schronisko nie jest sklepem z zabawkami, gdzie możemy zrealizować nasze chwilowe zachcianki" - czytamy na stronie placówki w Gaju.
- Każdego dnia widzimy, czym kończą się nieprzemyślane decyzje. Zwierzęta, które jeszcze chwilę wcześniej miały dom, nagle stają się niechcianym ciężarem. Trafiają do nas zagubione, zdezorientowane, porzucone. Nie pozwolimy, by świąteczna magia była dla nich początkiem kolejnej tragedii - piszą w mediach społecznościowych pracownicy Schroniska dla Zwierząt w Bełchatowie, które wstrzymało na okres świąteczny adopcje.
Podobne decyzje - jak co roku - podjęło wiele placówek w kraju.
- Chcemy, aby cały rok był stosownym czasem na przygarnięcie zwierzaka. Ale to nie może być na zasadzie, że zwierzę to fajny prezent - mówi Wanda Szulc, kierownik Krakowskiego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami. - Zwierzę to członek rodziny i opiekujemy się nim od początku do końca.
Zwierzę wymaga uwagi, miłości, czasu i pieniędzy
Niestety, jak wynika z obserwacji pracowników schronisk, zbyt często zwierzęta po świętach są oddawane lub wręcz porzucane.
- Adopcja to decyzja na całe życie, a nie chwilowy kaprys. Zwierzę wymaga uwagi, miłości, czasu i pieniędzy. To żywa istota, która ma swoje potrzeby – nie jest zabawką, którą można odstawić na półkę jak się znudzi. Mimo uświadamiania społeczeństwa, wciąż dochodzi do kupowania lub adoptowania zwierząt na prezent, a potem do ich porzucania - czytamy na stronach schroniska w Kielcach.
- Pies, kot, chomik, czy rybki, nie ma znaczenia, zwierzęta nie są dobrym prezentem pod choinkę. Chcemy i dążymy do tego, aby adopcje były świadome, przemyślane, aby zwierzęta nie trafiały do nas, bo nie spełniły pokładanych w nich oczekiwań albo osoba, która je dostała, nie miała ochoty na psa czy kota – mówiła na antenie Radia Gdańsk Marta Śmietanka, kierownik słupskiego schroniska dla zwierząt.
- Zwierzę to nie prezent pod choinkę. Nie można go odłożyć na półkę, gdy zacznie wymagać uwagi, czasu czy pieniędzy. Adopcja to decyzja na lata, a nie na chwilę wzruszenia - czytamy na stronie schroniska w Bełchatowie.
- Niestety sporo jest takich sytuacji, kiedy rodzice biorą dla dzieci zwierzęta jako prezent pod choinkę. Schronisko nie jest sklepem z zabawkami, gdzie możemy zrealizować nasze chwilowe zachcianki - czytamy na stronie placówki w Gaju (powiat śremski).
Nieprzemyślana decyzja może skończyć się problemami zdrowotnymi
Przedstawiciele organizacji działających na rzecz zwierząt zwracają również uwagę na wysokie koszty leczenia zwierząt oddawanych do schronisk po nieprzemyślanej adopcji.
Według Wandy Szulc z Krakowskiego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami, szczególnie małe zwierzęta, jak np. królik, chomik, szczur, świnka morska, narażone są na oddanie lub porzucenie. "To głównie zwierzęta zakupione przekazywane nam są nagminnie - przede wszystkim z powodów zdrowotnych" – informuje Wanda Szulc.
Tylko w 2023 r. KTOZ otrzymało ponad 500 podań o pomoc w leczeniu. Większość wniosków rozpatrzyła pozytywnie. Priorytetem są operacje ratujące życie. Przeciętny koszt operacji weterynaryjnej to kilka tysięcy złotych.
Kłopoty zdrowotne po adopcji lub kupieniu
Natalia Karolak z Fundacji Sarigato, pomagającej bezdomnym psom i kotom, oceniła, że nieprzemyślane adopcje i zakupy są spowodowane brakiem świadomości różnych kwestii związanych z opieką nad zwierzęciem. W konsekwencji zwierzę cierpi, traci dom i trafia do placówki. Taka sytuacja rodzi także wydatki, potrzebne by zadbać o futrzaka.
- Pamiętam historię adoptowanego psa, który po kilku latach wrócił do schroniska. Miał duże kłopoty zdrowotne spowodowane złą dietą. Właściciele nie poświęcali mu uwagi, co odbiło się na jego zachowaniu. Potrzebna była seria konsultacji weterynaryjnych i behawioralnych, co oznaczało wydatek rzędu ok. 3-4 tys. zł - wspominała Karolak.
Kolejny przywołany przez nią przykład: pies, ważący 20 kg, nagle zostaje oddany z powrotem do schroniska. Okazuje się, że rodzina, która go adoptowała, nie stworzyła podstawowych warunków. Podczas wizyty weterynaryjnej wykryto niedożywienie i niedobory, stwierdzono zachowania agresywne o głębokim podłożu strachu i frustracji. Skutkowało to długotrwałym leczeniem.
"Farmakoterapia, wizyty u weterynarza, wyprowadzanie zwierzaka ze stanu zagłodzenia – to wszystko jest angażujące i czasochłonne, potrafi zająć ponad pół roku i kosztować nawet ponad 10 tys. zł" – powiedziała pracownica fundacji.
Jak wynika z danych Głównego Inspektoratu Weterynarii, w 2023 r. w schroniskach dla zwierząt przebywały prawie 82 tys. psów i blisko 35,5 tys. kotów. Zdaniem organizacji pozarządowych skala bezdomności zwierząt jest jednak o wiele większa.
Źródło: PAP, Radio Gdańsk, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock