- 11 dni na szkolenie oficera BOR-u to stanowczo za krótko - komentuje doniesienia mediów w TVN24 były szef BOR gen. Mirosław Gawor. I podkreśla, że pośpiech o tyle nie jest wskazany, że przecież nie każdy funkcjonariusz musi być oficerem - mówił w TVN24 były szef BOR gen. Mirosław Gawor.
Eksperci zgodnie podkreślają, że nigdy nie zdarzało się, by szeregowy funkcjonariusz zostawał tak szybko oficerem tej służby. Do tej pory taki awans trwał ok. trzech lat. - Dwa tygodnie? To jest śmieszne - mówił były szef BOR gen. Mirosław Gawor. Podkreślił, że kandydat na oficera musi się legitymować wyższym wykształceniem i przejść półroczny kurs oficerski. - Zwykle ma już wtedy dwa latach służby w BOR - dodał.
Gen. Mirosław Gawor powiedział, że szef BOR-u sam nie jest w stanie przeprowadzić "takiej operacji", czyli szybki awans na oficerów 46 osób. Podkreślił, że decyzje w tej sprawie musiała zapadać w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych i Administracji.
O 11-dniowych szkoleniach napisała "Gazeta Wyborcza". Dziennik podał, że w zeszłym roku Biuro w nadzwyczajnym trybie awansowało na stopnie oficerskie 46 osób. Kursy niecałe dwa tygodnie. Ostatni odbył się dwa tygodnie przed wyborami. Dziennik przypomniał, że kiedy PiS objął rządy, z BOR-u zwolniono 240 funkcjonariuszy. Na ich miejsce przyjęto nowych.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24