Wojciech Jaruzelski stanowczo zapewnia: nie prosił w 1981 roku o radziecką pomoc. - Wręcz przeciwnie! Znamy temperament Polaków, to nie byłby stan wojenny, tylko wojna, a ja pierwszy dostałbym kulkę – ocenił. Jak dodał, swojej decyzji z 13 grudnia nie żałuje, przeprasza natomiast za „zło i krzywdy”, do których stan wojenny doprowadził.
Wojciech Jaruzelski zapewnił, że debata o tzw. Notatce Anuszkina z jego rozmowy z marszałkiem Wiktorem Kulikowem nie robi na min wrażenia, bo sam temat poruszało już rok temu „Wprost”. Ponownie zaprzeczył zawartym w niej informacjom: według niego notatka nie jest poparta żadnymi innymi źródłami, jest nielogiczna, a do tego traktowana przez historyków IPN w sposób zadziwiająco poważny.
"Anuszkin ten materiał spreparował"
- Nie są to dokumenty historyczne. Nie są zarejestrowane, nie są ponumerowane, a traktuje się je ewangelicznie. Stosunek do dokumentacji radzieckiej jest często krytyczny, a to jest na klęczkach cytowane – ocenił.
Co do cytatu z notatki ( "Gdyby to miało ogarnąć cały kraj, to wy (ZSRR) będziecie nam musieli pomóc. Sami nie damy sobie rady") powiedział, że to nie są jego słowa. - Albo moje słowa odwrócone w drugą stronę. Adiutant Anuszkin, nie wiem na jakiej zasadzie, ten materiał spreparował - dodał.
"Skoro odmówili pomocy, to czemu wprowadziłem stan wojenny?"
Przede wszystkim, zdaniem generała, o nieprawdziwości notatki świadczy to, że jest ona nielogiczna. - Właśnie to jest najmocniejszy argument: jeśli mówi się, że ja nie byłem pewny własnych sił, wojska, i proszę o pomoc, a nagle nam się odmawia pomocy, to jaka może być decyzja? Albo nie wprowadzam stanu wojennego, albo będzie krwawa awantura: niczego takiego nie było – przypominał.
Jaruzelski zapewnił, że nie chciał pomocy Rosjan. - Wręcz przeciwnie! Znamy nastroje i temperament Polaków, to nie byłby stan wojenny, tylko wojna. Wojsko stanęłoby przeciw Rosjanom, a ja pierwszy dostałbym kulę w łeb. To obraża wojsko polskie, mówienie, że myśmy oczekiwali na taką pomoc – dodał.
"Broniłem Polski przed katastrofą"
Według generała wprowadzenie stanu wojennego było w ówczesnych warunkach konieczne. - Nie broniłem Polski ani przed radykalnymi Polakami, ani przed Rosjanami, ale wielowymiarową katastrofą, na którą wszyscy się złożyli – uważa Jaruzelski. Według niego, choć źródła historyczne cytują radzieckich polityków mówiących, że nie wkroczą do Polski, takie niebezpieczeństwo istniało.
- Nigdy nie twierdziłem, że nasi sojusznicy pałali chęcią wejścia do Polski. Dla nich to też był czarny scenariusz. Ale mówiąc po wałęsowemu: nie chcieliby, ale musieli. I mieliby czym. Armia radziecka miała wówczas 4 miliony ludzi, większość przy naszych granicach i u nas. W Afganistanie było 80 tysięcy - stwierdził.
"Miałem pistolet pod ręką"
Pytany, czy kiedykolwiek położył pistolet na stół, odparł: - Miałem pistolet pod ręką i byłem gotowy do sięgnięcia po niego. Wprowadzenie stanu wojennego to był dla mnie koszmar - zapewnił. – Ale tej decyzji nie żałuję, uważam, że była ona zbawienna. Żałuję, że po jego wprowadzeniu powstało wiele zła, za co będę nieustannie przepraszać – podsumował Jaruzelski.
Z notatki Wiktora Anoszkina z półtoragodzinnej rozmowy gen. Jaruzelskiego z naczelnym dowódcą wojsk Układu Warszawskiego marszałkiem Wiktorem Kulikowem w nocy z 8 na 9 grudnia wynika, że wprost zażądał on wsparcia militarnego po wprowadzeniu stanu wojennego. Generał miał powiedzieć: - Strajki są dla nas najlepszym wariantem. Robotnicy pozostaną na miejscu. Będzie gorzej, jeśli wyjdą z zakładów pracy i zaczną dewastować komitety partyjne, organizować demonstracje uliczne itd. Gdyby to miało ogarnąć cały kraj, to wy (ZSRR) będziecie nam musieli pomóc. Sami nie damy sobie rady.
Źródło: TVN 24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24