Jaromir Netzel zeznał w piątek przed komisją śledczą ds. nacisków, że przekonywano go, że jeśli złoży odpowiednie zeznania w śledztwie dotyczącym przecieku z afery gruntowej, pozostanie szefem Powszechnego Zakładu Ubezpieczeń. Były szef PZU mówił też, że ówczesny minister sprawiedliwości interesował się aferą gruntową i w jej sprawie "zadawał dziesiątki pytań". Stwierdził też, że Jerzy Engelking manipulował przedstawiając sprawę przecieku z afery gruntowej.
Netzel pytany przez posła Platformy Obywatelskiej Roberta Węgrzyna, czy kiedykolwiek usłyszał zdanie, że jeśli złoży określone zeznania, to będzie niezagrożony na fotelu szefa PZU, odpowiedział twierdząco. Dopytywany, od kogo usłyszał taką propozycję, uniknął odpowiedzi.
Zaznaczył, że padła ona od kilku osób. Zaprzeczył, żeby złożył mu ją były minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro. - Proszę dotrzeć do tych rozmów i niech pan Święczkowski (szef ABW w latach 2006-2007 - red.) wyjaśni, dlaczego te rozmowy zginęły - powiedział Netzel.
"Engelking manipulował"
Wcześniej były szef PZU stwierdził, że wiceprokurator generalny Jerzy Engelking manipulował przedstawiając sprawę przecieku z afery gruntowej. Jego zdaniem były dwie wersje specjalnej multimedialnej konferencji prasowej, na której przedstawiono podsłuchy rozmów jego i Kaczmarka oraz komputerową symulację przemieszczania się Kaczmarka 5 lipca 2007 r. przez Warszawę, gdy dotarł on na 40. piętro hotelu Marriott.
- Pierwotna wersja była beze mnie - oświadczył. Pytany, skąd to wie odpowiedział: "z dyskietek". Miałyby one - według Netzla - znajdować się w prokuraturze. Nie chciał jednak powiedzieć więcej na ten temat.
Były szef PZU zaznaczył, że znalazł się w prezentacji, bo - jak tłumaczył posłom - "ze mną nie doszli do porozumienia". Tłumaczył że 30 sierpnia 2007 roku, po tym jak w prokuraturze składał wyjaśnienia, dostał propozycję od anonimowego mężczyzny, który znał jego zeznania. - Dlaczego nie chce nam pan pomóc? Przecież to wszystko można odkręcić - miał mu powiedzieć.
"Ziobro interesował się aferą i zadawał dziesiątki pytań"
Netzel przed komisją zeznał też, że Ziobro interesował się aferą gruntową. Podkreślił, że 18 lipca 2007 roku umówił się z nim na spotkanie w ministerstwie sprawiedliwości - miało ono pierwotnie dotyczyć PZU. Jednak - według świadka - Ziobro wypytywał go o osoby zamieszane w sprawę przecieku z afery gruntowej. - Minister Ziobro przeprowadził rozmowę, która w moim mniemaniu, miała dla mnie na przyszłość negatywne skutki - ocenił.
Według Netzla rozmowa była nagrywana i trwała około dwóch - trzech godzin. Były szef PZU relacjonował, że Ziobro był podenerwowany i zadawał "dziesiątki pytań o różne osoby i relacje między nimi". Powiedział, że Ziobro wypytywał go m.in. o byłego szefa MSWiA Janusza Kaczmarka. - Co najmniej 10 razy mówił, że chciałby się z Kaczmarkiem pogodzić, że to wszystko nieporozumienie - mówił.
Dodał, że Ziobrę interesowały kontakty Kaczmarka z biznesmenem Ryszardem Krauze oraz kontakty Krauzego z prezydentem Lechem Kaczyńskim. W opinii Netzla, Ziobro "ewidentnie znał" treść jego wcześniejszych zeznań w prokuraturze. Na koniec rozmowy - relacjonował Netzel - Ziobro poprosił go, żeby nikomu o niej nie mówił.
"Postępowanie to wielka farsa"
Na początku przesłuchania Netzel oświadczył, że postępowanie wobec niego, dotyczące fałszywych zeznań w związku z przeciekiem z tzw. afery gruntowej, było bezprawne i nazwał je wielką farsą. - Z zasadami postępowania karnego nie miało to wiele wspólnego. Zarzuty, które mi postawiono, to było nieporozumienie. Nie dałem nikomu alibi. Nie nakłaniałem nikogo do fałszywych zeznań. Nie byłem nakłaniany do fałszywych zeznań - zapewniał.
Stwierdził, że prokuratura objęła go postępowaniem, ponieważ wszedł w posiadanie wiedzy, która była niekorzystna dla byłego ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry. Według Netzla ABW nie przekazało wszystkich rozmów z telefonów objętych podsłuchem - m.in. jego rozmowy z Ziobrą z 13 lipca 2007 r.
"Ziobro: służby wszystko spieprzyły"
Jak mówił były szef PZU, Ziobro zadzwonił wtedy do niego z prośbą, by przyjechał do CBA w Gdańsku. Ziobro powołał się wówczas na ówczesnego premiera, miał mówić, że "bardzo mu na tym zależy". Później - jak zeznał Netzel - Ziobro połączył się z nim jeszcze raz i powiedział, żeby jednak nie jechał do Gdańska. Mimo to Netzel dotarł do siedziby CBA przed godz. 23 i złożył pierwsze zeznania w charakterze świadka.
Netzel zaznaczył, że w protokole z tego przesłuchania nie było wyodrębnionych pytań, tylko odpowiedzi. Były szef PZU relacjonował też swoją późniejszą rozmowę telefoniczną z Ziobrą z 23 lipca 2007 r., w której ten miał mu powiedzieć, że w jego sprawie "służby wszystko spieprzyły".
Źródło: PAP