Nauczycielka zaklejała usta taśmą. Ale to rodziców wieś "wytyka palcami"

Szkoła Podstawowa w Szczodrem
Szkoła Podstawowa w Szczodrem
Źródło: tvn24

Ujawnili wstrząsające metody wychowawcze nauczycielki i teraz sami zmagają się z ostracyzmem. Rodzice nagłośnili sprawę jednej z nauczycielek we wsi Szczodre koło Wrocławia, ale mieszkańcy zamiast napiętnować postępowanie nauczycielki, zwrócili się przeciwko nim.

Po doniesieniach medialnych o tym, co działo się w szkole w Szczodre (woj. dolnośląskie), kuratorium oświaty we Wrocławiu wszczęło postępowanie dyscyplinarne wobec jednej z nauczycielek, Justyny G. To ona miała krzyczeć na dzieci, zaklejać im usta taśmą, jeśli odzywały się niezapytane oraz zamykać ich w klasie. CZYTAJ WIĘCEJ

Matki milkną

Ujawnienie sprawy zwróciło się przeciwko matkom. We wsi Szczodre można usłyszeć, że większą szkodę niż nauczycielka wyrządziły kobiety, które skontaktowały się z mediami.

"Większość rodziców, cała kadra nauczycielska i oczywiście pani dyrektor, dosłownie mnie zlinczowali" - napisała w SMS-ie do reportera TVN24 jedna z matek. "Jedna z mam stwierdziła, że mam zająć się zachowaniem własnych dzieci, a nie robieniem afery i krzywdzeniem całej wioski i szkoły. Stwierdzili, że pani dyrektor na pewno nie jest winna, a trochę dyscypliny dzieciom krzywdy nie zrobi. Na chwilę obecną ja mam dosyć".

Inna rozmowa z matką także pokazuje, jak zmieniło się ich nastawienie. - Nie, w ogóle już nie chcemy. Już naprawdę nie chcemy się udzielać medialnie - powiedziała w rozmowie telefonicznej z TVN24 inna kobieta, której dziecko uczyła Justyna G. - Ludzie nas po prostu wytykają palcami.

"Nauczyciel, lekarz - to jest tabu"

Reporter TVN24 wybrał się z kamerą do Szczodrego. - Może na wsi jest inaczej, ale tu u nas na wsi to zawsze było tak, że nauczyciel, lekarz to jest tabu, nie mówi się - powiedziała jedna z mieszkanek.

W tej sprawie milczą także nauczycielki z podstawówki, koleżanki z pracy zawieszonej Justyny G. - To jest dla wszystkich ciężka sytuacja. Nie mogę nic powiedzieć. Nie mogę i w sumie nie chcę - powiedziała. - Wszystko jest w porządku z tą panią, wszystko.

Zdzisław Litwin, dziadek jednej z uczennic, twierdzi, że wielokrotnie zaglądał do klasy i dzieci bawiły się. Stwierdził, że nauczycielka jest niewinna i błędem było nagłaśnianie tej sprawy.

Autor: pk/ja / Źródło: tvn24

Czytaj także: